Tangled Up in Blue

2.1K 87 1
                                    

***

Marcel organizował przyjęcie w rezydencji, gdzie zamieszkiwał. Specjalnie dla wampirów. Ariadna była niezadowolona z tego, że jej opiekun nie chciał się zgodzić, by ona również wzięła w nim udział

- No, ale czemu nie chcesz się zgodzić?- zapytała już chyba po raz setny tego dnia

- Już ci mówiłem Ria. Bal jest wyprawiony specjalnie dla wampirów. Ty jesteś Banshee i Czarownicą. Nie mogę cię puścić, nawet jeśli bardzo bym tego chciał.- odpowiedział jej po raz kolejny 

- Chodzi o pierwotnych, prawda?- zapytała siadając na blacie w kuchni i patrząc jak Marcel kartkuję jedną z jej ksiąg zaklęć

- Tak. Klaus zna ciebie, ale nie wie kim naprawdę jesteś. Ma tak pozostać. Nie pociesza mnie również fakt, że Rebekah jest również w mieście.- potwierdził

- Rozumiem, że się martwisz, ale umiem sama o siebie zadbać.- stwierdziła Ariadna patrząc na swoje dłonie

- Wiem, co nie zmienia faktu, że dalej jesteś szesnastoletnim dzieckiem.- zauważył, a Rainwood prychnęła głośno.- Podczas przyjęcia moje wampiry będą straszyły czarownice we francuskiej dzielnicy. Najlepiej będzie jeśli byś nie wychodziła dziś wieczorem z domu.- zapowiedział

- Dobrze. Będę siedziała w domu, przed telewizorem, przykryta pod cieplutkim kocykiem i jadła pizzę oglądając dobrą komedię lub romansidło.- powiedziała mu sarkastycznym tonem

- Dokładnie.- zgodził się i ruszył w kierunku wyjścia kiedy na chwilę się jeszcze zatrzymał.- A właśnie! Jakby ktoś umarł lub głosy wróciły...dzwoń szybko.- dopowiedział i zniknął zanim Ariadna zdążyła zgodzić się. Westchnęła głośno i zaplotła ręce na krzyż

- Czemu on mnie musi traktować jak dziecko?- zapytała pod nosem i spojrzała na zegarek w kuchni wiszący na ścianie. Dochodziła 5 po południu.- I co ja mam robić do wieczora?- zapytała samą siebie

***

Impreza w rezydencji rozpoczęła się gdzieś tak o godzinie 8 wieczorem. O godzinie 19, Ariadna poszła wziąć gorącą kąpiel w wannie przy świeczkach zapachowych i z listą swoich piosenek, które leciały z telefonu. Jej nagie ciało było okryte gęstą białą pianą. Jej truskawkowo-blond włosy były spięte w wysokiego koka, a na twarzy znajdowała się czarna maseczka z węgla. Nuciła pod nosem piosenkę, która leciała właśnie z telefonu

Po 30 minutowym siedzeniu w wannie była jednak zmuszona wyjść, ponieważ woda zaczynała się robić zimna. Wyszła wycierając się swoim białym ręcznikiem po czym ubrała świeżą bieliznę i piżamę składającą się z czarnych krótkich spodenek oraz bluzki na ramiączka. Na nogi założyła puchowe kapcie. Ubrania z dzisiejszego dnia włożyła do kosza na pranie, a maseczkę zdjęła po czym zmyła pozostałości ciepłą wodą

Gdy wysuszyła całkowicie twarz nałożyła na twarz krem na noc i w międzyczasie zamówiła pizzę do domu, która przyjechała po kolejnych 20 minutach

Usiadła na kanapie otwierając pudełko z pięknie pachnącą pizzą capriciosą, do której było dołączone małe pudełeczko z sosem pomidorowym. Włączając jeden z filmów oglądała jedząc swój przysmak - bo kto nie lubi pizzy?

Późnym wieczorem, gdy film się już skończył zupełnie jak pizza, Ria sprzątała salon po swoim kinie domowym. Pudełko po pizzy położyła obok kubła na śmieci pamiętając, by rano wyrzucić go. Butelkę z coca colą schowała do lodówki, a brudną szklankę schowała do zmywarki Gdy już miała się kierować w stronę schodów, poczuła dziwną energię. Ktoś czarował. Zaraz potem w jej głowie rozbrzmiały głosy mówiące na zmianę "Marcel" i "Katie". Zaraz potem imię Gerarda ucichło, a samo imię czarownicy było coraz bardziej wyraźniejsze. Ariadna nie wiedząc co zrobić - krzyknęła

***

Katie za pomocą swojej magii chciała zabić Marcela za to, że zniszczył jej i Thierremu życie. Jeden ruch nadgarstka wystarczył, by wyrwała mu serce z piersi kiedy w całym mieście rozbrzmiał krzyk, który zwalił na nogi każdą nadprzyrodzoną istotę. Wszyscy trzymali się za uszy nie potrafią powstrzymać tego krzyku. Szyby, szkło, lampy - wszystko pękło po wpływem siły krzyku. Gdy ten ucichł - Klaus pojawił się za Katie i skręcił jej kark zabijając ją tym samym. Zgodnie z jego planem

Marcel po przyjęciu udał się jak najszybciej do domu Ariadny. Wszedł do domu widząc nieprzytomną dziewczynę przy schodach. Natychmiast podniósł ją na ręce i zabrał do sypialni kładąc na łóżku. Dopiero wtedy dziewczyna otworzyła oczy

- Całe szczęście nic ci nie jest.- szepnęła słabo

- Nic mi nie jest. Uratowałaś mnie. Dziękuję.- powiedział z uśmiechem

- Ty również mnie uratowałeś.- zauważyła i zasnęła. Gerard przykrył ją kołdrą i wyszedł z domu informując ludzi, by mieli oko na jej dom i gdyby ktoś się wokół niego kręcił, informował. Wiedział, że po tym krzyku Mikaelsonowie będą bardziej dociekliwi, a on nie mógł pozwolić, by jego tajna broń została wydana

BANSHEE and WITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz