Après Moi, Le Déluge

1.6K 92 0
                                    

***

Potężne trzęsienie ziemi przeszło przez cały Nowy Orlean za sprawą jednej szesnastoletniej czarownicy. Od tamtej pory w głowie Ariadny ciągle rozbrzmiewają głosy. Męskie jak i kobiece. Mówiły naraz przez co dziewczyna nie mogła zrozumieć co mówią i doprowadziły ją do potwornej migreny

- Zioła, o które prosiłaś.- powiedział James podając jej kubek z ziołami

- Dzięki.- podziękowała biorąc naczynie i upijając łyka.- Coś czuję, że tym razem zioła nie pomogą.- szepnęła ciężko

- Aż tak źle?- zapytała Hayley siedząc naprzeciwko i patrząc ze współczuciem na nastolatkę

- Chciałabyś słyszeć tysiące, jak nie miliony głosów, które mówią każdy co innego do ciebie i nie chcą przestać?- zapytała sarkastycznie

- Nie brzmi ciekawie.- odpowiedziała ciężarna wilczyca.- Mogłabym rzec, że koszmarnie.- dodała zaraz

- I tak się czuję.- potwierdziła

- W ogóle rozumiesz, co próbują ci te głosy powiedzieć?- zapytał James

- Nie. Zbyt dużo mówi na raz.- odpowiedziała przymykając oczy. Próbowała się skupić na głosach, które mimo ziół nie ustępowały. Skupiła się dokładnie na jednym z nich. 'Dokończyć Żniwa', ciągle było powtarzane.- O nie.- szepnęła wstając zaraz i wybiegając z podwórka. Wbiegła do salonu, gdzie zastała wszystkich, w tym Sophie.- Chodzi o żniwa.- oznajmiła

- Widzicie? Nawet Ariadna mówi, że przyczyną trzęsienia ziemi i stanu Daviny są żniwa. Musimy je dokończyć, by zapanował spokój. W przeciwnym razie będzie coraz gorzej, coraz bardziej niebezpiecznie. Moc, którą ma Davina miała tylko przepłynąć przez nią do ziemi. Ta moc, jest dla niej zbyt potężna.- zauważyła pewnie

- Zaraz, momencik. Nie powiedziałam nic o tym, że zgadzam się na dokończenie żniw.- powiedziałam zaraz łapiąc się za skroń

- Jak długo masz migrenę?- zapytała Deveraux

- Od trzęsienia ziemi.- odpowiedziała

- Widzicie. Przodkowie żądają ukończenia żniw. Tak długo jak są niedokończone, tak długo to wszystko będzie trwało, a migrena będzie jeszcze większa, że nie wytrzyma i wybuchnie krzykiem.- powiedziała

- Ja się nie zgadzam.- oznajmiła Ria 

***

Wichura rozpętała się nad Nowym Orleanem i trwałaby dłużej, gdyby nie Rebekah, która podała jej środek uspokajający, który uśpił ją. Jednak to nie koniec, a dopiero początek. Ariadna siedziała na łóżku Daviny i pilnowała jej

- Nie chcę, by Davina zginęła.- szepnęła Ria słysząc jak do pokoju wchodzi Marcel

- Ani ja.- potwierdził stając za nią. Jego wzrok padł na kroplówkę ze środkami uspokajającymi, do którego była podłączona młoda Claire

- Klaus będzie chciał ją poświęcić dla dobra miasta. Nie pozwolę mu na to.- oznajmiła cicho

- Ria, nikt nie skrzywdzi Daviny. Nie pozwolę dokończyć tego rytuału.- oznajmił Marcel patrząc na bladą dziewczynę.- Co tobie?- zapytał zmartwiony

- Głosy, nasiliły się. Zioła nie pomagają. Wypiłam już cztery kubki.- odpowiedziała jedynie. Marcel bił się z myślami, co zrobić. W końcu zerwał jednak połączenie z kroplówką

- Klaus zabronił.- oznajmił wampir, który pilnował czarownicy

- Mamy go gdzieś.- powiedziała Ariadna i pstryknięciem palców złapała dwójce wampirów kark.- Dokąd pójdziemy?- zapytała

- Jak najdalej.- odpowiedział jedynie. Marcel wsadził Davinę na tylne siedzenia samochodu Ariadny i sam zasiadł za kierownicą, podczas gdy dziewczyna usiadła obok przyjaciółki

W samochodzie trwała cisza, której nikt nie śmiał przerwać, jednak dźwięk telefonu musiał to w końcu zrobić. Do Ariadny i Marcela na zmianę wydzwaniali Pierwotni, którzy zapewne zorientowali się, że ta dwójka zabrała Davinę

***

Burza i wichura na dworze na nowo powracała. Davina siedziała niespokojnie na swoim posłaniu, które zostało jej przygotowane, a Ariadna siedziała oparta po drugiej stronie. Nie miała już siły. Głosy były coraz głośniejsze i nie przestawały mówić

- Lepiej się czujesz?- zapytał Marcel 

- Nie.- odpowiedziała szczerze. Na dworze rozpoczął się kolejny etap, woda. Potężny deszcz zaczął padać zalewając wszystko

- Śniło mi się, że Tim żył. Całowaliśmy się.- powiedziała Davina patrząc słabo na Marcela

- Piękny sen. Niestety sen.- rozbrzmiał głos Rebeki, która stała w wejściu

- Co ty tutaj robisz? Wynoś się!- krzyknął Gerard. Ich wymiana zdań została jednak przerwana przez Davinę, która zaczęła kasłać wodą oraz Ariadnę, której migrena jeszcze bardziej się nasiliła

- Swoim uporem zobacz do czego doprowadziłeś.- powiedziała Mikaelson wskazując na nastolatki

- Migrenę zniosę, ale nie chcę śmierci Daviny.- stwierdziła Ariadna powoli wstając na nogi.- Nie oddam jej.- dodała

***

Davina dobrowolnie zgodziła się na ukończenie żniw. Marcel i Ariadna nie chcieli tego, jednak decyzja należała jedynie do dziewczyny. Ria patrzyła jak Marcel oddala się z Daviną niosąc ją na rękach, a tuż za nimi rozciągał się ogień, który był potężny mimo padającego deszczu. Pogoda nie zmieniała się. Ariadna padła na kolana nie mogąc znieść głosów. Miała dość. Z nosa powoli zaczynała spływać krew - jednak wtedy wszystko ustało. Ogień, woda, ziemia i powietrze zatrzymały się. Żniwa zostały ukończone, a po całym Nowym Orleanie rozniósł się krzyk banshee. Krzyk bólu i rozpaczy z powodu straty przyjaciółki

BANSHEE and WITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz