The Devil is Damned

741 36 0
                                    

(pomijam Sanctuary)

***

Finn za wszelką cenę pragnie poznać sekrety całej rodziny Mikaelson, która jest jego wrogiem. Po małej 'pogawędce' między Klausem i Hayley doszli do porozumienia, że kobieta wyjawi prawdę Jacksonowi. Sojusz Mikaelsonów z wilkołakami miał na celu ochronę Hope. Ariadna od ostatniego wieczoru próbuje za wszelką cenę dodzwonić się do Kola, który nie odbiera. Wyczuła co Finn zrobił jemu - klątwa śmierci. Stare zaklęcie i równie niebezpieczne. Zostało mu parę dni życia. Rebekah się odnalazła w zupełnie innym ciele niż miała być oraz przyniosła wiadomość. Freya - najstarsza z Mikaelsonów żyje i powróciła

Ariadna składała ubranka Hope kiedy po domu rozniósł się odgłos upadania czegoś i płacz małej. Ria natychmiast udała się do salonu, gdzie zastała płaczącą Hope z małą raną na czole

- Co się stało?- zapytała podchodząc bliżej bratanicy

- Chwyciła za obrus i figurka spadła jej na głowę.- odpowiedziała poddenerwowana Camille. Wzrok czarownicy padł na Elijah, który patrzył jak zahipnotyzowany na ranę, zaraz się jednak przebudził z transu

- Cami, wezmę Hope, a ty zostań z Elijah. Myślę, że niedługo jego koszmary się skończą.- zaproponowała Mikaelson biorąc dziecko na ręce

- Tak.- potwierdziła blondynka. W kuchni Ria nałożyła plasterek na ranę dziewczynki, po czym pocałowała w główkę

- Dzielna dziewczynka. Dałaś radę i nie płakałaś, gdy Ria zakładała plasterek.- powiedziała dumnie i udała się schodami na górę, by przebrać ją. Planowała z Camille udać się dzisiaj do miasta, a świeże powietrze dobrze zrobiłoby dziecku.- Teraz ubierzemy ciebie w ładną kurteczkę, założymy czapeczkę i buciki, które ciocia Rebekah ci kupiła i pójdziemy na spacerek.- mówiła dziecku. Mała Mikaelson patrzyła na młodą banshee jak oczarowana, nie odrywała od niej wzroku

***

Będąc w mieście Camille postanowiła zadzwonić z butki telefonicznej do znajomej, ponieważ zapomniała swojej komórki. Ariadna siedziała na ławce, a przed nią stał wózek z Hope, która oglądała bajkę na telefonie swojej ciotki

- Niedługo wrócimy do domku, zrobimy jedzonko, pobawimy się. Spędzimy kolejny dzień.- mówiła Ariadna poprawiając czapeczkę dziewczynki. Wtedy także zorientowała się, że plasterek się oderwał, więc go zdjęła. Zdziwiona zorientowała się, że nie ma śladu po ranie, którą zrobiła sobie przez przypadek.- Lekarze byliby bezradni, gdyby dowiedzieli się, że Elijah potrafi leczyć swoją krwią.- zaśmiała się

- Ria, skończyłam rozmawiać. Możemy wracać.- powiedziała Camille podchodząc bliżej nastolatki i wózka.- Już się zagoiło?- zapytała dotykając czoła Hope

- Tak, całe szczęście. Nie będzie cierpiała.- potwierdziła. Obie kobiety ruszyły w kierunku parkingu, gdzie Ariadna włożyła do fotelika dziecko i zajęła miejsce obok niej, a Cami złożyła wózek chowając go do bagażnika, po czym zajęła miejsce za kierownicą.- Jestem ciekawa, czy Elijah skończył zadania, które mu zleciłaś.- odezwała się 

- Również jestem. Chociaż pewnie mu to trochę czasu zajmie. Chyba, że wykona to z wampirzą szybkością.- potwierdziła rozbawiona

- Jestem ciekawa jak idą poszukiwania Marcela i reszty.- szepnęła

- Na pewno się znajdą, nie musisz się obawiać.- próbowała ją pocieszyć Camille, chociaż sama się niepokoiła

- Jeszcze Kol. To kwestia czasu nim umrze.- dodała

- Myślisz zbyt pesymistycznie. Pomyśl optymistycznie. Na pewno jest sposób na zdjęcie tej klątwy.- powiedziała O'Connell

- Przeszukałam księgę, którą mam przy sobie, ale bez skutku. To bardzo stare zaklęcie, a wiadomo jaki jest Finn.- odpowiedziała. Wymianę zdań przerwał płacz Hope, która zapewne chciała być już w domu.- Już, nie płaczemy. Niedługo dojedziemy do domu.- powiedziała głaszcząc dziecko po policzku. Dojeżdżając do domu, Ariadnę naszło złe przeczucie. Czuła śmierć blisko.- Cami.- zaczęła

- O co chodzi?- zapytała blondynka. W tym samym momencie samochód zatrzymał się, całkowicie się wyłączając.- Co jest?- zapytała zdziwiona. Potężny wybuch domu zszokował Camille na tyle, że nie mogła oderwać wzroku od wielkiej chmury czarnego dymu i ognia

- Cami...muszę krzyknąć.- powiedziała, po czym wysiadła z samochodu biegnąć jak najdalej auta. Blondynka patrzyła zszokowana jak młoda Mikaelson zaczyna krzyczeć tak głośno, że musiała zasłonić sobie uszy. Dotychczas słyszała krzyki co jakiś czas w Nowym Orleanie, ale nigdy nie znajdowała się tak blisko jednego z nich

BANSHEE and WITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz