***
Ciało Ariadny leżało nieruchomo na kanapie podwórza rezydencji. Jej twarz stopniowo zaczynała przybierać coraz bardziej blady kolor, a sińce pod oczami zaczęły stawać się coraz bardziej widoczne. Usta zmieniły barwę na siną, przestały mieć swój kolor. Elijah nie odrywał wzroku od martwej siostry i ciągle miał w głowie słowa Camille kiedy mówiła mu plan Klausa
- Niewinni nie idą w parze w naszej rodzinie. Nawet jeśli Ria była jej częścią.- odezwała się Rebekah wchodząc na dziedziniec
- Niestety.- potwierdził Mikaelson zakrywając białym prześcieradłem sylwetkę dziewczyny.- Wszystko co niewinne cierpi przy nas.- dodał.- Hayley, Gia, a teraz Serira.- zaczął wymieniać
- Na opłakiwanie naszej siostry przyjdzie czas. Teraz musimy pokonać Dahlię.- stwierdziła Rebekah podchodząc do starszego brata. Położyła mu dłoń na ramieniu.- Musimy iść.- dodała
- Tak.- potwierdził. Schylił się nad dziewczyną i pocałował ją w czoło, po czym zakrył jej twarz prześcieradłem
***
Ariadna otworzyła oczy odkrywając, że znajduje się na zielonej łące pełnej kwiatów. Niebo było piękne i błękitne. Ruszyła przed siebie dochodząc do krystalicznie niebieskiego źródełka, w którym mogła się przejrzeć. Miała na sobie do kolan białą sukienkę na 3/4 rękawa. Jej włosy były delikatnie zakręcone i rozpuszczone, jednak wsuwka łączyła kosmyki najbliżej twarzy. Na nogach miała białe baleriny
- Co jest?- zapytała pod nosem nie rozumiejąc, co się tu dzieje
- Ria!- usłyszała znajomy głos, w którego kierunku się odwróciła. Był to Kol. Nie Kol w ciele Kaleba, ale prawdziwy Kol. Ariadna na jego widok ruszyła biegiem w jego stronę wpadając w jego ramiona i mocno go przytulając.- Cześć młoda.- przywitał się
- Tak bardzo tęskniłam.- szepnęła, a po policzkach spłynęła pojedyncza łza, którą zaraz starł
- Ja również.- potwierdził z uśmiechem. Wtedy jednak w głowie dziewczyny zapaliła się lampka
- Chwila. Ty nie żyjesz.- powiedziała odsuwając się od niego.- Czy to znaczy...- zaczęła
- Tak.- potwierdził krótko.- Poznajesz tę łąkę?- zapytał patrząc w przestrzeń. Ariadna rozejrzała się dookoła niej.- Tutaj zawsze zbieraliśmy zioła do czarowania. Dla nas, dla matki. Ty również zbierałaś tutaj kwiaty, z których następnie plotłaś wianki.- wyjaśnił
- Wygląda tak jak ją zapamiętałam.- stwierdziła
- Bo o niej myślałaś. Miałaś ją głęboko w swojej pamięci. Dlatego jesteśmy tutaj.- wyjaśnił ponownie.- Rebekah i Davina chcą mnie wskrzesić.- stwierdził
- Tak. Robią wszystko, by móc przywrócić cię do życia.- potwierdziła. Młoda Mikaelson zaczęła chaotycznie opowiadać o tym co się stało po jego śmierci, a Kol przysłuchiwał się temu uważnie
- Wiele się wydarzyło.- podsumował.- Chodź, idziemy.- powiedział i ruszył przed siebie, a Ariadna ruszyła za nim
Mijając drzewo sceneria się zmieniła. Nie była już na łące, a Kola nigdzie nie było. Była przed wejściem na dziedziniec rezydencji. Zorientowała się również, że jej ubiór ponownie się zmienił. Miała na sobie czarne spodnie z dziurą na prawym kolanie, szarą bluzkę na ramiączka oraz czarną skurzaną kurtkę. Jej włosy były związane w wysokiego kucyka, a buty miała za kostkę. Ze środka dochodziła muzyka trąbki, którą dobrze znała. Ruszyła biegiem w stronę dziedzińca wbiegając na niego. Na schodach siedział Thierry i grał na trąbce. Grał 'kołysankę' - utwór, który kiedyś grał małej Ariadnie na dobranoc, gdy nie mogła zasnąć. Specjalnie dla niej ją ułożył. W końcu, gdy zakończył go grać, odłożył instrument na bok
CZYTASZ
BANSHEE and WITCH
VampireAriadna Rainwood to 16-letnia młoda jednak równie potężna czarownica mieszkająca w Nowym Orleanie. Jej beztroskie życie zostaje jednak przerwane, gdy w mieście pojawiają się Pierwotni, a wraz z nimi kłopoty. Co się stanie, gdy Pierwotni dowiedzą się...