Wysiadając z samolotu uderzyło we mnie wilgotne i gorące powietrze Miami. Jak na wrzesień było tu zdecydowanie za ciepło.
Stałam w długiej sukience z golfem i patrzyłam na ludzi, którzy krążyli po terminalu z walizkami i witali się z rodziną lub znajomymi, którzy na nich czekali. Tylko ja, jak ten manekin nie drgnęłam ani na metr. Nie miałam żadnej walizki, żadnych ubrań, po prostu nic. Przez chwile nawet zastanawiałam się, czy nie wrócić i znosić tego dalej, ale tym razem postanowiłam nie poddawać się. Zabrałam ze sobą całą gotówkę jaką udało mi się po kryjomu uzbierać przez ostatnie kilka miesięcy, nie było tego za wiele, ale zawsze na jakiś początek będzie, pomyślałam. Póki nie znajdę pracy nie mam wyboru, muszę przeżyć. Wsiadłam więc do pierwszego lepszego samolotu, uciekając jak najdalej od tego wszystkiego co mnie spotkało w Los Angeles. Tak Los Angeles. Miasto Aniołów. Jak na ironie dla mnie to było miasto, które nie ma nic wspólnego z aniołami. Wręcz przeciwnie. Spotkałam tam potwora, który zniszczył mi życie. Uciekając miałam nadzieję, że nigdy go już nie spotkam, po prostu chciałam zacząć wszystko od nowa, w nowym miejscu. Pragnęłam żyć jak przeciętna dwudziestopięciolatka. Cieszyć się nawet najdrobniejszą przyjemnością jaka będzie dana mi przeżyć.
Był tylko jeden problem.... Nie wiedziałam, gdzie się udać. Nie miałam tu, ani nie znałam nikogo kto mógłby mnie przygarnąć na kilka tygodni, dopóki nie znajdę pracy i nie stanę na własne nogi. Nie spodziewałam się też, że bilet na drugi koniec kraju może kosztować, aż tyle. Na sam jego koszt wydałam trzy czwarte mojego „majątku". No tak, nie pochodziłam z zamożnej rodziny, ale nie mieliśmy, aż tak źle. Wszystkie nasze podstawowe potrzeby zostawały zaspakajane. Dzięki kochającym i pracowitym rodzicom, miałam wraz z siostrą wszystko czego pragnęłyśmy, w granicach rozsądku oczywiście. Rodzice nauczyli nas, co oznacza ciężka praca oraz szacunek, nie tylko do drugiej osoby, ale i do siebie. Dzięki temu znałyśmy wartość pieniądza i szanowałyśmy każdego dolara. Wszystko było by inaczej, gdyby nie wsiedli do tego pieprzonego samochodu, albo gdybym i ja wsiadła wraz z nimi.....
Nagle jakaś osoba szturchnęła mnie i wyrwała z zamyślenia.
Po około piętnastu minutach stania jak ten słup na środku lotniska, wzięłam się w garść i zaczęłam poszukiwać tabliczki z napisem "wyjście".
Okazało się to nie lada wyzwaniem. Lotnisko było bowiem sporych rozmiarów a, że jako lot do Miami był moim pierwszym to i na lotnisku ciężko było mi się odnaleźć. Przekraczając w końcu drzwi lotniska uderzyło we mnie po raz kolejny tego dnia gorące powietrze, typowe dla Miami. Zdecydowałam udać się w kierunku plaży. Chciałam usiąść na miękkim piasku i na spokojnie zastanowić się co dalej ze sobą zrobić.
No tak, tylko którędy tu dojść na plażę?
CZYTASZ
Uwolnij mnie
RomanceEVA Dwudziestopięcioletnia letnia Eva Salvini wiodła spokojne życie wraz ze swoimi rodzicami oraz młodszą siostrą, dopóki jej najbliżsi nie zginęli w tragicznym wypadku samochodowym, w którym cała trójka straciła życie. Sprawcy nie udało się znaleźć...