Eva
Nawet nie wiem kiedy wraz z Natali szłyśmy w stronę auta. Armando trzymał moją dłoń jakby bał się, że mu się wyrwę i ucieknę. Miejsce w którym nasze ciało się stykało czułam palące i przyjemne uczucie.
Natali nie miała nic przeciwko, że Armando wręcz nakazał nam wejście do swojego auta. Po tym jak jego kolega otworzył jej drzwi niemalże płonęła z pożądania. Oblizała seksownie usta i zajęła miejsce pasażera. Ja natomiast siedziałam z Armando z tyłu. Nie wiedziałam co powiedzieć i zrobić. Wyłączyłam się na chwilę i patrzyłam na tętniące życiem Miami. Czułam na sobie jego świdrujące spojrzenie. Jakieś dziwne przyciąganie między nami. Jakaś część mnie pragnęła go dotknąć. Nawet nie wiem, kiedy moja ręka musnęła szorstką skórę jego dłoni. Rumieniec mimowolnie pojawił mi się policzkach. Modliłam się, żeby go nie zauważył. Na moje szczęście było już ciemno i tylko migoczące światła Miami przebijały się przez przyciemnione szyby.
Nie zręczną ciszę przerwał głos kierowcy informując, że dotarliśmy na miejsce.
Panowie pomogli wysiąść nam z auta. Gdy zobaczyłam miejsce do którego przyjechaliśmy, moje oczy otworzyły się nieco szerzej. Było to zdecydowanie inne miejsce niż Lux. Tutaj można było spokojnie coś zjeść, porozmawiać i nawet potańczyć, bowiem sala do tańczenia znajdowała się na poziomie minus jeden.
Szłyśmy z Natali obok siebie. Za nami Armando szeptał coś do ucha mężczyźnie, który ewidentnie wpadł Natali w oko. Chyba zauważyła, że się jej przyglądam i zaczęła konspiracyjnie ruszać brwiami w górę i w dół. Nim się obejrzałam, obiekt jej westchnień odciągnął ja na bok i skierowali się do osobnego stolika, podczas gdy Armando położył swoją rękę na dole moich pleców kierując nas do przygotowanego już stolika. Odsunął dla mnie krzesło poczekał, aż usiądę i sam zajął miejsce obok.
- Ślicznie wyglądasz Evo.
Znowu rumieniec wypłyną mi na moje zdradzieckie policzki.
- Dziękuję. - odpowiedziałam. - ale nadal nie rozumiem dlaczego tu mnie pan przywiózł – spojrzał na mnie gniewnie. - przepraszam, dlaczego mnie tu przywiozłeś. - poprawiłam się.
Nie wiem co się ze mną dzieje. Ten facet miesza mi w głowie.
- Posłuchaj Evo. Chciałem przede wszystkim podziękować Ci za uratowanie Fabio kilka tygodni temu. Gdyby nie ty, mały by się pewnie utopił. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że zostawiłem go pod opieką ochroniarza. Chciałem to zrobić wtedy, na plaży, ale ty po prostu zniknęłaś.
Co za rodzic zostawia małe dziecko pod opieką ochroniarza pomyślałam.
- Nie ma za co. Każdy na moim miejscu by tak postąpił. Następnym razem może porostu zwracaj większą uwagę na syna.
- Fabio nie jest moim synem. To mój bratanek. Zająłem się nim po śmierci mojego brata, który zginął ratując mi życie.
- Oh..
Tylko tyle udało mi się powiedzieć. Ale przyznaję, że trochę mi ulżyło. że to nie jego syn? Chyba tak. Bo wtedy musiał by mieć matkę, a na tę myśl poczułam dziwne ukłucie zazdrości, że jakaś kobieta go dotyka?.
O czym ja myślę? Przecież nic mnie z nim nie łączy, uratowałam jego bratanka i tyle. Eva weź się w garść. Dałam sobie w policzek w myślach.
- Przepraszam. Nie chciałam być wścibska.
- Zamówmy coś do jedzenia i porozmawiajmy. Chciałbym Cię lepiej poznać.
- Niby po co? - wypaliłam bez namysłu.
- Spokojnie Evo, nie denerwuj się. Zjedzmy coś porostu.
Boże, ale jestem głupia. Najpierw mówię, a potem myślę.
- W porządku. W sumie umieram z głodu.
Podczas posiłku Armando przyglądał mi się tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Nie mogłam się skupić na jedzeniu, choć bardzo się starałam. Ja również nie mogłam oderwać od niego oczu. Czuć było między nami jakąś dziwną wieź. Napięcie można było wyczuć na kilka mil. Coś dziwnego działo się ze mną przy boku tego mężczyzny. W pewnym momencie chciałam porostu zatopić palce w jego czuprynie, docisnąć swoje usta do jego seksownych warg. Miałam ochotę wskoczyć mu na kolana i ......
- Wszystko w porządku Evo?
Z zamyślenia wyrwał mnie jego seksowny głos.
- Tak, tak. Przepraszam. Zamyśliłam się. - wypaliłam z purpurowymi polikami. Jakby wiedział, o czym myślałam zapadłabym się ze wstydu pod ziemię.
- Wyglądałaś jakbyś intensywnie o czymś myślała - słowo z intensywnie spowodowało, że moje poliki znowu przybrały ten paskudny odcień.
- Evo, Fabio również chciałby ci podziękować, osobiście. Obiecałem mu, że cię odnajdę i zaproszę do nas. Z racji, że zawsze dotrzymuje danego słowa, a wiem, że masz jutro wolny dzień to spędzisz go z nami.
- Słucham?
Nie, no to, że działa na mnie tak, że nogi same się uginają i w podbrzuszu czuję przyjemne wibracje nie oznacza, że będzie mi mówił co mam robić. I planował mój czas. Już to przerabiałam i wiem jak to się kończy.
- Alec przyjedzie po Ciebie o dziewiątej.
Teraz to już się zagotowałam.
- Posłuchaj mnie Armando, bo nie będę się powtarzała. To, że uratowałam Twojego bratanka, twój kuzyn rzucił się na mnie w Luxie jak jakiś tygrys na królika, przysyłałeś mi piękne kwiaty, nie oznacza, że będziesz zarządzał moim czasem i mówił mi co mam robić. A teraz łaskawie odwieź mnie do domu, bo nie widzę sensu, żebyśmy spędzili tu jeszcze ani minutę czasu razem.
Powiedziałam na jednym wdechu. Byłam z siebie bardzo dumna.
- To nie tak, belissima, źle mnie zrozumiałaś. Nie chciałem Cię urazić. Proszę usiądź. Dokończmy deser, a potem jeśli zechcesz odwiozę Ciebie i Twoją przyjaciółkę do domu. Choć patrząc na tę dwójkę to jak tak dalej pójdzie, to będą musieli wynająć pokój w hotelu.
Oboje parsknęliśmy śmiechem. Atmosfera się rozluźniła i postanowiłam dokończyć deser i dać szansę na rozmowę. Natali faktycznie szalała z Alecem.

CZYTASZ
Uwolnij mnie
RomanceEVA Dwudziestopięcioletnia letnia Eva Salvini wiodła spokojne życie wraz ze swoimi rodzicami oraz młodszą siostrą, dopóki jej najbliżsi nie zginęli w tragicznym wypadku samochodowym, w którym cała trójka straciła życie. Sprawcy nie udało się znaleźć...