Rozdział 25

5.2K 191 1
                                    

Armando

Wchodząc na spotkanie z tymi fiutami miałem chujowe przeczucia. Usiadłem na fotelu jak zawsze. Wsadziłem rękę w kieszeń i poczułem tam stringi należące do Evy. Chciałem jak najszybciej się stąd wyrwać i zabrać ją do mojej sypialni. Dzisiejszego wieczoru będę kochał się z nią delikatnie i namiętnie. Mam zamiar doprowadzić ją na same szczyty. Będzie miała tyle orgazmów, że raz na zawsze zapamięta, że nigdy jej nie oddam.

Moje przemyślenia przerwał Lucas. Jeden z komisarzy. Podszedł i powiedział przybliżając się niebezpiecznie blisko:

- Armando uważaj, na spotkaniu będą ruscy. Widziałem jednego z nich jak rozmawiał ze swoim szefem.

Kurwa! Wiedziałem , że tak będzie. Domyślałem się tego ale nie sądziłem, że będzie na tyle odważny aby przyjść na ten jebany bal. Teraz muszę szybko uwinąć się z tymi frajerami i zobaczyć czy z Eva wszystko w porządku.

- Panowie, zaczął Suarez. Przywitajmy naszych dawno nie widzianych przyjaciół.

Ja chyba śnię do pomieszczenia właśnie wszedł ten kutas z plaży i prawa ręka Vladimira.

- Witamy wszystkich bardzo serdecznie. A tobie Moretti, szef przesyła specjalne pozdrowienia. Powiedział Nico.

Wyrwałem się z fotela ale Lucas z Alecem mnie powstrzymali.

- Spokojnie Armando. Załatwimy to z nimi inaczej. Uspokój się i nie daj sprowokować. Im tylko na tym zależy.

Usiadłem z powrotem na fotelu, pięści zacisnąłem prawie rozgniatając podłokietniki.

- Panie Moretti, skąd taka agresja w stosunku do naszych gości? Od dzisiaj panowie należą do naszego grona, zwłaszcza że doszły mnie słuchy, że dogadali się z Irlandczykami. Mają więc pełne prawo uczestniczyć w posiedzeniach i zabierać głos. Powiedział Suarez. Od razu pożałowałem, że nie rozpierdoliłem mu tej gęby przy wejściu na bal.

- Mało tego doszły do nas słuchy, że pański transport zaginął. Chciałby pan zabrać głos w tej sprawie.

No co za chuj. Jakim prawem zwraca się do mnie tym tonem. Muszę mu przypomnieć kilka rzeczy zanim zabrnie za daleko i nie będę miał wyjścia i strzelę mu pomiędzy te jego ślepia. Wziąłem głęboki oddech, wstałem i powiedziałem.

- Panowie, to co stało się z moim transportem to nie wasz zasrany interes. Transport był mój. Co do Irlandczyków, wszyscy wiemy, że poszli po najmniejszej linii oporu i dogadali się z nimi. Głowę skierowałem na Nico i Leo. Wykupili ich oszukując przy tym nas wszystkich. I jeśli sądzicie, że dalej tak będziecie ze mną pogrywać to grubo się mylicie. Długo nie myśląc wyciągnięciem spluwę i znalazłem się przy ruskiej gnidzie. Przyłożyłem mu broń do skroni i odbezpieczyłem. Nikt ze zebranych nawet nie drgnął, dobrze wiedzieli, że mogę każdego z nich posłać do piachu. Nagle ta menda powiedziała do mnie tak, że nikt ze zebranych w pomieszczeniu osób tego nie usłyszał.

- Ciekawe co robi teraz twoja narzeczona?

Chuj uśmiechał się do mnie cwanie. W tej jednej chwili zapałałem chęcią mordu. Kurwa przecież Vladimir mógł ją już zabrać ze sobą. Przyjebałem mu z całej siły rękojeścią w skroń, aż polała się krew.

Reszta zebranych spojrzała na mnie.

- Uprzedzam was jeszcze raz. Przemyślcie swoją współpracę z ruskimi. Nadal jestem głową tego wszystko i jedyną osobą przed, którą macie czuć respekt. Daje wam dwa jebane dni na zastanowienie. Kto jest ze mną a kto przeciw mnie. Po tym czasie znajdę na wasze miejsce następców. Tym razem lojalnych. A ty Suarez zacznij szukać pudełka, wiesz na co. Żaden ale to żaden z Was nie ma prawa podważać mojego zdania i oczerniać mnie. A jeśli chodzi o Irlandczyków to Lucas wam wszystko wyjaśni.

Uśmiechnąłem się do Lucasa. Wisiał mi kiedyś przysługę i wczoraj wieczorem nadszedł czas jej spłaty. Potajemnie współpracował z Irlandczykami od roku, wkupił się i po jakimś czasie stał u nich na czele. Zarządzał cała częścią do nich należącą. Nikt z nas nigdy nie widział ich szefa, zawsze wysyłał swoją prawą rękę. Jakże byłem mile zaskoczony gdy postanowił się ujawnić i zadzwonił do mnie kilka godzin przed balem z chęcią współpracy i utarcia nosa ruskim. Alec opowiadał mi kiedyś, że ruscy dosyć brutalnie potraktowali jego kobitę, która była z nim w ciąży. Czekał na odpowiedni moment, żeby uderzyć. I proszę, ten cały Vlad myślał, że mnie przechytrzy a teraz sam jest na usługach Lucasa. W trakcie podpisywania kontrakty nie doczytał, że jeżeli nie wywiąże się z kilku interesów całe jego terytorium przechodzi w ręce Irlandczyków. A, że ruska menda olał to bo pałał zemstą na mnie to teraz będzie tańczył jak mu Lucas zagra. Uśmiałem, się na tę myśl. Ale szybko otrzeźwiałem bo nadal miałem w głowie to co powiedział Nico.

- Lucasie, czyń honory. Ja w tym czasie przejdę się przewietrzyć, bo śmierdzi tu ruskim łajnem.

Skinąłem głową na Aleca, żeby poszedł ze mną. Domyślił się, że coś musiało nie grać skoro wychodzimy z zebrania.

Lucas uśmiechnął się z ironią i przystąpił do przemowy. Ja natomiast wybiegłem z Alecem. Wpadłem na salę i w trzech krokach znalazłem się przy naszym stoliku. Natali siedziała i nerwowo się rozglądała. Nigdzie nie widziałem Evy. Kątem oka zauważyłem, że Vlad wychodzi z balu, na szczęście sam. Ten kutas zapłaci mi za wszystko i jeszcze pożałuje, że stanął na mojej drodze. Uśmiechał się z wyższością. Jakby sądził, że mnie przechytrzył.

Podbiegłem to Natali i szarpnąłem ją z krzesła.

- Gdzie do kurwy nędzy jest Eva. Miałyście trzymać się razem.

- Nie wiem Armando, przysięgam. Poszła do toalety i dosyć długo jej nie było więc poszłam tam. Ale jej nie zastałam. Zaczęłam krążyć po sali i też nie mogłam jej znaleźć. Przy okazji natknęłam się na jakiegoś osiłka, który wyglądał dosyć groźnie.....

- Gdzie to było, w którym miejscu, pokaż mi.

- Tam za toaletami są jakieś pokoje, wychodził z jednego, zapinając rozporek. Pomyślałam, że facet sobie użył ale kiedy spojrzał na mnie wystraszyłam się i uciekłam.

- Pokazuj gdzie to!

Szybko poganiałem Natali. Kiedy w końcu doszliśmy to pokoju pierwszy raz w życiu się wystraszyłem.

Była tam, leżała, nie ruszała, wyglądała jak pieprzony duch, blada, się a jej szyi delikatnie sączyła się krew. Suknie miała porozcinaną nożem. Leżała naga i martwa. Nie! To nie to nie może być prawda. Ona musi żyć!

- Eva! Eva! Natali zaczęła się drzeć jak obłąkana.

- Alec, zabierz ją stad i sprowadź samochód na tyły! Dzwoń do lekarza niech się zjawi w naszym hotelu, apartament na moje nazwisko. Szybko, rusz się!

Uwolnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz