Vladimir
- Nico! Dzwoń do Johna niech rozgrzewa samolot.
Skinął mi głową i wykręcił numer do naszego pilota, poinformować go, że za godzinę wylatujemy.
Dzwonili do mnie Irlandczycy, prosząc o spotkanie. Podobno chcą mi złożyć ciekawą ofertę, oczywiście z korzyścią dla mnie. W innym wypadku, bym nawet się do nich nie wybierał.
Kiedy rozsiadłem się już wygodnie w samolocie, Nico podał mi teczkę z adresem mojej lubej. Mieszkała w jakiejś nieciekawej dzielnicy z niejaką Natali. Pewnie myśli, że skoro już upłynęło tyle czasu, to się nie zjawię. Niestety tu się myli. Nie zapomniałem o niej. Przekona się, o tym dziś jak tylko zakończę spotkanie. Ciekawy jestem co zrobi, jak zobaczy mnie w domu? Będzie uciekać? Krzyczeć? Płakać? Błagać? Boże już dawno mi brakowało jej pierdolenia się przede mną. Uwielbiam patrzeć jak cierpi. Może i jestem chorym sukinsynem, nie ukrywam tego. Takim mnie stworzono i nikt i nic tego nie zmieni.
Nagle usłyszałem głos Nico, który mówił, że za pięć minut lądujemy. Z samolotu udaliśmy się do hotelu SLS Lux Brickell, na szybki prysznic i przebranie się. Świadomie wybrałem właśnie ten hotel. Musiałem, zobaczyć jak przywita mnie sam Moretti, wiedząc, że usadowiłem się u niego. Chociaż przypuszczam, że nie będzie się chciał wychylać, ale podkurwić go zawsze mogę.
Po godzinie pojechałem z Nico na spotkanie u Irlandczyków. Spotkaliśmy się nieopodal doków w Porcie Miami.
- Witam Vladimir.
- Witam Aidan. Nie mam zbytnio czasu, więc przejdźmy od razu do rzeczy.
- Chce, żebyś przechwycił dla nas transport broni, którą Moretti planuje dziś przemycić do Włoch.
Popatrzyłem się na niego jak na idiotę. Chyba, nie wie do kogo mówi. Mi się kurwa rozkazów nie wydaje, jak jakiemuś pieprzonemu parobkowi. Chwilę przyglądał się mojej twarzy, która oprócz wkurwienia i zajebania mu kulki w łeb, nic kompletnie nie wyrażała.
- Oczywiście za to byśmy Ci oddali najlepsze tereny, które do nas należą. Bardziej nam zależy na udupieniu Morettiego. Za bardzo zaczął się panoszyć.
Zastanawiając się nad tym co powiedział, doszedłem do wniosku, że mógłbym to zrobić. Posiadać we władzy połowę Florydy, to dla mnie jak największa korzyść.
- Transport jest ustawiony na dwudziestą drugą z lotniska Palm Beach.
- Zgoda. Rozumiem, że twoi ludzie będą już tam nas czekać.
- Tak.
I tyle mi wystarczyło. Nie mam ochoty się mu się tłumaczyć, co i jak to zrobię. Mam duże wpływy i swoich ludzi od wszystkiego. Nie czekając na jego dalsze pytania, udałem się z Nico do auta.
- Masz załatwić podstawiony samolot na lotnisko z naszymi ludźmi. Nie sądzę, żeby ludzie Morettiego się zorientowali, że coś nie gra. A jak tak, to już będzie po wszystkim. Radzę Ci nie popełnić błędu, jak ostatnio.
Dobrze wiedział, że jak coś spieprzy to już po nim. Wystarczy, że ostatnio został wykiwany przez tą sukę. No właśnie, a skoro o niej mowa, to czas najwyższy złożyć jej wizytę. Powiedziałem Nico, gdzie ma się udać i już po trzydziestu pięciu minutach podjechaliśmy pod budynek.
Wysiadłem z auta i udałem się od razu do jej drzwi. Chwilę nasłuchiwałem, czy jest w domu, ale była kompletna cisza. Nie zastanawiając się dłużej wyważyłem z buta drzwi. Wchodząc do środka zacząłem szukać, który to jej pokój. Zastanawiałem się, czy na nią nie poczekać, ale doszedłem do wniosku, że jeszcze trochę się z nią zabawię. Na moich zasadach. Do pokoju wszedł Nico z nieciekawą miną.
- Co znowu? Zapytałem.
- Jeden z moich zaufanych ludzi doniósł mi przed chwilą, że Eva...
- Mów!
- Jest na kolacji z Morettim.
Momentalnie zapłonąłem czystą furią. Nie dość, że uciekła to jeszcze nogi przed Morettim rozkłada? Co za dziwka! Już ja jej pokażę, niech ją tylko dorwę w swoje ręce. Będąc w jej pokoju zacząłem rozpierdalać wszystko co wpadło mi w ręce. Zrobiłem to samo w salonie i kuchni. Ani jednego kawałka, w tym domu nie zostawiłem w stanie nienaruszonym. Nico widząc to, tylko się uśmiechnął z satysfakcją. Ciekawe, gdzie teraz się podziejesz złotko? Powiedziałem do przyjaciela, żeby mi dał długopis i kartkę. Zszedł on do auta i po dwudziestu sekundach stanął już przy mnie. Nie chcą już tracić więcej czasu, napisałem jej wiadomość.
Przygotuj się, bo już niedługo wracamy do domu kotku. Tym razem już nie ujrzysz światła dziennego. Zaplanowałem dla Ciebie specjalne przywitanie. Takie, które uwielbiasz najbardziej złotko. Zapamiętasz je do ostatniego tchu.
Na zawsze Twój Vladimir K.
To na zawsze idealnie tu pasowało, aż się uśmiechnąłem pod nosem.
Kiedy wróciliśmy do hotelu, po półtorejgodzinie dostałem telefon od Alonzo, że wszystko poszło zgodnie z planem. Poinformowałem, o tym Aidana. Teraz tylko czekam, co zrobi „wielki boss" jak się dowie.

CZYTASZ
Uwolnij mnie
RomanceEVA Dwudziestopięcioletnia letnia Eva Salvini wiodła spokojne życie wraz ze swoimi rodzicami oraz młodszą siostrą, dopóki jej najbliżsi nie zginęli w tragicznym wypadku samochodowym, w którym cała trójka straciła życie. Sprawcy nie udało się znaleźć...