Rozdział 17

7.3K 228 3
                                    

Vladimir

Nie ukrywam, moi ludzie spisali się fenomenalnie. Kurwa, mam pod władzą połowę Florydy. Jak tak dalej pójdzie to niedługo cała będzie moja. Stwierdziłem, że muszę iść się napić czegoś mocniejszego. Schodzą do baru hotelowego, dałem swoim ludziom rozkaz, żeby dali mi znać jak pojawi się Moretti. Czułem, że już wie o swojej porażce i wejdzie tu niczym rozjuszony zwierz. Usiadłem za barem i poprosiłem o najlepsze whisky jakie mają. Nie minęło 5 sekund, a już dostałem . Upiłem łyk i rozluźniłem się nieco. Zacząłem się rozglądać po sali za jakąś chętną panienką. Długo nie musiałem czekać, bo już sama szła w moim kierunku.

- Veronica. Przedstawiła się.

- Może nie traćmy czasu na przedstawianie się, przejdźmy od razu do rzeczy.

- Aż tak Ci się spieszy.

Uśmiechnąłem się do niej cwaniacko. Chwyciłem ją za dłoń i zacząłem prowadzić w stronę windy. Na szczęście nie musiałem na nią czekać, bo akurat ktoś wysiadał i szybko wślizgnęliśmy się do środka. Gdy tylko winda się zamknęła, ona rzuciła się na mnie jak głodne zwierzę. Zaczęła mnie całować po szyi, rozpinając przy tym koszulę i zjeżdżając na klatkę. Nigdy nie całuję się z takimi, bo chuj wie, co miała przedtem w buzi. Z windy szybko udaliśmy się do mojego pokoju. Otworzyłem drzwi i kazałem się jej rozbierać. Szybko wyskoczyła z tych swoich fatałaszków. Kazałem jej uklęknąć i wsadziłem jej kutasa do buzi. Nie patrzyłem czy jej to się podoba, czy nie. Pompowałem w nią do samego końca, a ona przy tym mruczała jak dzika kotka. Podniosłem ją z kolan i kazałem się wypiąć do mnie tyłem na łóżku. Sięgnąłem do spodni, żeby założyć kondoma. Nie czekając na jej pozwolenie wszedłem w nią z całej siły, aż prawie zawyła. Wchodziłem w nią z taką siłą, że tylko słyszałem szum swojej wrzącej krwi w żyłach. Po chwili przyszło upragnione spełnienie i opadłem na łóżko. Niestety nie było mi dane odpocząć, bo dostałem telefon od Nicko, że właśnie podjechał. Udając się do łazienki kazałem lasce grzecznie wypierdalać z mojego pokoju. Nie obyło się bez wulgaryzmów pod moim adresem, wiec stwierdziłem, że Nico też się z nią zabawi i już wtedy nic nie będzie w stanie powiedzieć. Dałem Nico znać, że mam dla niego niespodziankę, a sam udałem się do baru i rozsiadłem się z trunkiem wygodnie przy barze. Czując, że się zbliża upiłem łyk i powiedziałem.

- No proszę kogo moje oczy widzą.

- Może będę ostatnią osoba, którą widzisz.

- Mógłbym powiedzieć to samo o Tobie Moretti, ale nie po tu przyszedłeś, nieprawdaż...

- Nie wpierdalaj się w moje interesy Klimow, bo pożałujesz...

- Oddaj mi to co moje i będzie po sprawie.

- Nic tu do Ciebie nie należy.

- Eva. Masz tydzień.

Wstałem i zacząłem udawać się w stronę windy. Zignorowałam jego wyzwiska i ostrzeżenia. Jeszcze się przekona kto tu rządzi i jakie ma prawa. Kiedy zamykały się drzwi do windy skinąłem mu głowa na pożegnanie, czym wkurwiłem go jeszcze bardziej. O to chodziło, może popełni jakiś błąd, na którym skorzystam. Ale, niech lepiej na siebie uważa, bo zaplanowałem dla niego coś czego się nie spodziewa... Nadal nie rozumiem jak mógł mieć Evę, a ja nic o tym nie wiedziałem. To wkurwiło mnie najbardziej. Ale starałem się nie okazywać tego.

Uwolnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz