Rozdział 8

8.1K 276 5
                                    

Armando

Już minęły dwa dni, czterdzieści osiem jebanych godzin, a ona nadal się nie odezwała.

Po piątkowej akcji w klubie pojechałem prosto do domu. Po drodze dzwonił Matteo raz jeszcze informując mnie, że mi wybacza. Przecież to ty skurczybyku dobierałeś się do mojej kobiety pomyślałem. Mojej? Mam nadzieję, że wkrótce tak będzie. Dzwoniąc wiedziałem, że już jest nawalony. Mówił przeciągle i niewyraźnie. W tle było słychać kobiece piski i śmiechy. Oho! Już się pocieszył. Może to i dobrze.
Przynajmniej da spokój Evie....

Eva. To imię pasuje do niej idealnie. Wygląda na taka kruchą i niewinną istotę.

Ale wracając do rzeczy. Wysłałem jej chyba trzy tuziny tulipanów. Zostawiłem nawet numer swojego prywatnego telefonu, prosząc o kontakt. Ale nic. Zero odzewu. Dwa dni. Dwie noce nie spałem tylko myślałem i miałem ciągle tę samą scenę przed oczami jak to mój kuzyn Matteo leży na niej.

Co prawda wiem dokładnie, gdzie przebywa. Moi ludzie dyskretnie obserwują dom, w którym mieszka z przyjaciółką. Dzielnica może i nie należy do bezpiecznych, ale pod moim czujnym okiem włos dziewczynom z głowy nie spadnie.

Wiem tyle, że od piątku nie opuszczają domu. Jedynie ta cała Natali wyskoczyła do sklepu i apteki.

A może coś jej się stało? Może potrzebuje lekarza? Ta niepewność mnie rozwala.

Jak się wali to wszystko na raz.

Ci pierdolnięci Irlandczycy dobili targu z tym całym Klimowem i próbują nas wydymać .

Po moim trupie!

Pojadę do naszych magazynów, sprawdzić czy wszystko gotowe na czwartkowy przerzut i pojadę do niej.

Najwyżej mnie wypierdoli na zbity pyska, albo co gorsza nawet nie otworzy drzwi. Ale muszę przynajmniej spróbować. Muszę zamienić z nią kilka zdań. Muszę podziękować za uratowanie Fabio.

Nawet nie znam brzmienia jej głosu. Choć podejrzewam, że głos ma aksamitny i łagodny.

Z szuflady przy biurku zabrałem swoją broń, wsadziłem do kabury i zarzucając marynarkę wyszedłem z domu. Na podjeździe czekał już na mnie Alec w czarnym Cullinanie. Na tego typu wizyty wolę wybierać kuloodporne auta. A to wydaje się najlepsze.

Ku mojemu zaskoczeniu szef magazynu przygotował wszystko bez większych problemów.

Przerzut do Sycylii jest gotowy i dopięty na ostatni guzik. Musimy się teraz pilnować ze względu na tego ruska. Z kolejną akcją mogą pojawić się kłopoty. Jest bowiem podobno nieźle wkurwiony, bo jego niedoszła żona spierdoliła mu przed ślubem.

Swoją drogą, ma kobieta jaja, żeby uciec od tego faceta. Widziałem na zdjęciach jaki potrafi być brutalny w stosunku do kobiet. Traktuje je jak seksualne niewolnice. Nie powiem, lubię ostry seks, ale bez żadnych dziwnych zabawek.

I znowu do mojej głowy weszła Eva? Ciekaw jestem jaką byłaby kochanką? Wyobrażam sobie, jak biorę ja w ramiona i niosę wprost do swojego wielkiego łóżka. Tam delikatnie ją kładę i krok po kroku ściągam z niej ubranie. Podziwiam jej krągłości, składam delikatne pocałunki zaczynając od szyi kierując się ku dołowi.....

Merda!! Mój kutas znowu stoi na baczność. Dobrze, że siedzę, bo jeszcze ten szef magazynu pomyślałby, że tak na mnie działa. Słyszałem, że Gabrielo jest gejem. Chuj mnie obchodzi jego orientacja ważne, żeby dobrze wykonywał swoją pracę. Za to mu w końcu płacę i to całkiem sporo. Ale jakby rozeszły się plotki, że ja, boss Miami interesuję się facetami, byłbym postawiony w dość niekomfortowej sytuacji. A to, że podobam się również facetom słyszałem już nie raz.

Dobra wracając do tematu, po ochłonięciu i opanowaniu „kolegi" w spodniach, pożegnałem się z moimi ludźmi. Na zewnątrz już robiło się ciemno. Alec, jako moja prawa ręka towarzyszy mi w tego typu wizytach. Zajmuję się ogranianiem, i organizacją różnego rodzaju akcji. Ufam mu jak mało komu. Jest zawsze, dzień i noc do mojej dyspozycji. Po śmierci Marco zacząłem nawet traktować go jak brata i przekazałem mu na własność kilka apartamentowców w Miami. Zasłużył na to jak mało kto. Jest z nami odkąd pamiętam. Ojciec go przygarną jak zobaczył małego chłopca grzebiącego w śmietniku. Miał chyba cztery jebane lata. Matka porzuciła go jak miał dwa. Podobno niezłe było z niej ziółko. Więcej szczegółów nie znam. Wiem tyle, ile powiedział mi ojciec. Widocznie sądził, że do niczego nie jest mi potrzeba ta wiedza.

Nim się obejrzałem staliśmy przed jej domem.

Wysiadłem z auta, kaburę wraz z marynarką zostawiłem na siedzeniu, bo po przeglądnięciu nagrań z monitoringu widziałem jaka przerażona była Eva, gdy zobaczyła leżącą na podłodze broń.

Poszedłem do drzwi i zapukałem.

Uwolnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz