Rozdział 1

10.5K 318 29
                                    

Eva

Po około godzinie jazdy autobusem, dotarłam niedaleko Nikki Beach Miami, skąd do mojego nosa doleciał zapach przepysznego jedzenia. Mimo, że dzisiaj nie miałam jeszcze nic w ustach nie czułam głodu.

Idąc brzegiem plaży zorientowałam się, że było już późne popołudnie i słońce chyliło się ku zachodowi. Musiałam jeszcze tylko poszukać miejsca, w którym będę mogła bezpiecznie spędzić noc. Taki miałam plan. A to już coś!

Nagle z moich rozmyślań wyrwał mnie przeraźliwy krzyk dziecka. Chwile zajęło mi zlokalizowanie go w wodzie. Szybko rzuciłam swoje ulubione trampki Tommy Hilfiger na piasek i wbiegłam do rozgrzanej od słońca wody. Płynęłam co sił w kierunku dziecka, które już prawie znajdowało się pod powierzchnią wody. Nurkując chwyciłam jego drobne ciało. Próbowałam wyciągnąć nas na powierzchnię odbijając się od dna, ale sukienka wplątała mi się między nogi. Że też musiałam ubrać akurat tę sukienkę, pomyślałam. Ale, tylko ona dokładnie ukrywała moje siniaki znajdujące się niemal na całym moim ciele. Działając pod wpływem adrenaliny wyciągnęłam małego chłopczyka na brzeg. Zaczęłam sprawdzać jego funkcje życiowe i na szczęście prócz zachłyśnięcia słoną wodą, nic mu nie dolegało. Miał śliczne piwne oczka i niezła czuprynkę. Ubrany był w mundurek typowy dla prywatnych szkół. Wiem, bo miałam podobny. Zastanawiałam się co małe dziecko robi na plaży bez opieki osoby dorosłej. Przecież mogła mu się wydarzyć krzywda.

W pewnym momencie poczułam ostre szarpnięcie i opadłam bezwładnie na piasek. Próbując doprowadzić się do porządku, strzepując piasek przyklejony do mojego mokrego ubioru, moim oczom ukazała się sylwetka dobrze zbudowanego mężczyzny w czarnym dopasowanym garniturze. Momentalnie serce zaczęło bić niebezpiecznie szybko. Uznałam, że to nie możliwe, żeby już mnie odnalazł. Przecież go nie było, wyjechał wcześniej niż planował i miało go nie być dwa dni. Stałam jak sparaliżowana i nie byłam w stanie wykonać najmniejszego ruchu, jakby moje ciało odmówiło posłuszeństwa, nogi mi się trzęsły, ręce drżały mi niczym szpitalna galareta. Chciałam czym prędzej wskoczyć do wody i zakończyć swoje życie, raz na zawsze.

Ale mężczyzna przykucną do chłopca i powiedział coś do niego w języku, którego nie znałam.

Kilka sekund później przy tej dwójce pojawił się kolejny mężczyzna, tym razem stojąc tyłem do mnie i wymachując rękami wrzeszczał, na jak się domyśliłam "opiekunkę", która ewidentnie nie dopilnowała chłopca.

Chwycił chłopca, podniósł na ręce i mocno przytulił sprawdzając raz jeszcze czy, aby na pewno malcowi nic się nie stało. Chwile przyglądnęłam się nieznajomemu.

Stojąc tyłem do mnie, w białej opiętej koszuli można było zobaczyć umięśnione ciało mężczyzny, spod podwiniętych do łokci rękawów widać było ciągnące się tatuaże do przedramienia. Kiedy zobaczyłam jego profil, oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej. Włosy miał koloru ciemnego brązu, lekko przystrzyżone po bokach i dłuższe na górze. Największą uwagę skupiłam na jego oczach, były koloru niczym lazur i można było odnieść wrażenie, że przeszywały każdego na wskroś. Jego mocno zarysowana szczęka sprawiała wrażenie, że mężczyzna ma w sobie wielką siłę i jest bardzo pewnym siebie samcem. Kilku dniowy zarost idealnie pasował do jego wyglądu oraz lekko muśniętej słońcem twarzy. Do dopasowanych spodni, na pierwszy rzut oka drogiego garnituru doczepiona była broń.

Kiedy spojrzał na mnie przeszedł mnie dziwny dreszcz. Całe moje ciało pokryła gęsia skórka i nagle zabrakło mi tchu, bicie serca nabrało tempa. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Facet wyglądający niczym młody bóg, świdrował i przeszywał mnie na wylot swoimi niesamowitymi oczami. Wydawało mi się, że zaraz wyciągnie z kabury swój pistolet i zrobi mi nim krzywdę. Znajdowaliśmy się przecież w miejscu publicznym, ale miałam przeczucie, że facetowi nie zrobiłoby różnicy, gdzie się mnie pozbyć.

Uwolnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz