Armando
Po upojnej nocy z Evą, nie miałem ochoty w ogóle wstawać. Mimo, że byliśmy na wakacjach ja i tak musiałem zając się biznesem. Wolałem zrobić to nim obudzą się wszyscy domownicy i nie będę mógł się skupić, zwłaszcza, gdy przed oczami będę miął półnagą Evę paradującą w swoim bikini i rozpraszającą moją uwagę.
Wstałem i poszedłem do niewielkiego biura znajdującego się obok siłowni. Dostałem cynk, że rusek jest wściekły i planuje jakąś zemstę. Na szczęście mam swoich bliskich obok, to nie martwię się na zapas. Przerzut towaru odbył się bez większych kłopotów. Mogę zatem pozwolić sobie na niewielki odpoczynek. Postanowiłem skorzystać z siłowni. Wchodząc zauważyłem Aleca biegającego na bieżni.
- Sie ma szefie! Co tam?
- Witaj Alec, sprawdzałem jak idą sprawy w Miami i postanowiłem trochę poćwiczyć. Swoją drogą nie słyszałeś jakiś dziwnych jęków dochodzących z jednego z pokoi?
Biedny prawie wypadł z bieżni. Zawsze mam z niego niezły ubaw. Ale muszę mu przypomnieć, że jest z nami dziecko i muszą zachowywać się z Natali trochę ciszej.
- Nie szefie, jakieś chlupanie z jacuzzi mi przeszkadzało spać przez pół nocy.
Alec zaśmiał się szczerząc zęby i unosząc znacząco brwi.
Cieszę się, że od jakiegoś czasu humor mu dopisuje i wygląda na wyluzowanego i nawet powiedziałbym szczęśliwego. Widocznie związek z Natali dobrze na niego działa.
Poćwiczyliśmy trochę i udaliśmy się do kuchni, skąd dochodziły do nas nieziemskie zapachy. Aha. Nana wstała i szykuje pewnie dla wszystkich śniadanie. Mimo mojego zakazu. Cała Nana.
- Chyba Nana nie posłuchała twojego polecenia szefie.
- Najwyraźniej. Chodź zanim zjedzą wszystko.
Zbliżając się do kuchni dochodziły do nas wesołe rozmowy. Wchodząc do kuchni zauważyliśmy dziewczyny rozmawiające przy stoliku wraz z Fabio i Naną. Wyglądało to jak z przysłowiowego obrazka. Wszyscy się uśmiechali, a na nasz widok dziewczynom prawie szczęki opadły. Oboje byliśmy w szortach i bez koszulek. Pot jeszcze spływał po naszych opalonych ciałach.
- Lepiej zamknijcie buzię, bo jeszcze coś wam tam wpadnie! Powiedział Alec mijając Natali i kierując się ku ich pokojowi.
- Poczekaj pójdę ci pomóc. a przy okazji może ......
Eva odchrząknęła i dała znać Natali, że przy stole siedzi Fabio.
- Umyję ci plecy!
Natali obróciła się, pobiegła za Alecem, który jej uciekał. Zachowują się jak zakochane nastolatki.
- Witaj Evo, Fabio. Nana nie posłuchałaś mojego polecenia. Miałaś odpoczywać. Po to tu przyjechaliśmy, żebyś mogła trochę odpocząć od domowych obowiązków.
- Kiedy ja lubię to co robię i nie narzekam. A teraz idź pod prysznic, bo strasznie lepki jesteś.
- Może zatem ktoś i mi umyje plecy?
Zerknąłem znacząco na Evę. Na co wstała z krzesła i podeszła do mnie.
- Nic z tego osiłku. Umówiłam się z pewnym małym przystojniakiem na zbieranie muszelek. Więc wybacz.
Cmoknęła mnie w policzek szepcząc przy tym do ucha, że chętnie by ze mną poćwiczyła, ale co innego i nie na siłowni tylko w innym miejscu. Na co mój kutas od razu zareagował.
Cóż, udałem się pod prysznic, a kiedy szedłem na śniadanie z pokoju Aleca i Natali znowu było słychać krzyki i jęki. Następnym razem każę wbudować dźwiękoszczelne ściany i drzwi.
Jedząc śniadanie, które Nana mi zostawiła na blacie miałem doskonały widok na Eve i Fabio ganiających po plaży. Mały piszczał z radości jak Eva go w końcu dogoniła i zaczęła łaskotać.
Tarzali się w piachu, śmiali i rzucali piachem niczym śnieżynkami. Eva oblepiona piaskiem w tym swoim skąpym bikini wyglądała ja syrena wyrzucona na brzeg. Fabio od razu darzył Evę uczuciem jakiego nie obdarzył jeszcze żadnej kobiety. Był wesoły i szczęśliwy kiedy z nią przebywał. Była dla niego jak matka, której nigdy nie miał. Nanę traktował raczej jak swoją babcię. Po zjedzeniu śniadania, poszedłem dołączyć do tej dwójki. Z biegu wziąłem Evę na ręce i kierowałem się w stronę pomostu gdzie chciałem ją wrzucić do wody.
Nie spodziewała się takiego ataku z mojej strony, piszczała i delikatnie biła mnie swoimi piąstkami.
- Fabio ratuj mnie!!
Krzyczała w stronę mojego bratanka. Ten tylko śmiał się i biegł na mną. Niestety byłem szybszy. Na końcu pomostu wrzuciłem Evę do wody.
- Ratunku! Ratunku! Nie umiem pływać! Armando ratuj mnie!
Kurwa nawet przez chwilę nie pomyślałem, że ona nie umie pływać. Ale ze mnie debil. Wskoczyłem czym prędzej do wody i podpłynąłem w kierunku kobiety. Kiedy już ją trzymałem ona niespodziewanie zanurzyła mi głowę pod wodę.
- A mam cię! Myślałeś, że ci odpuszczę i nie umiem pływać? Chodziłam do klasy pływackiej i umiem pływać doskonale. A teraz zapłacisz za to, że mnie wrzuciłeś!
Eva oplotła mnie w pasie swoimi nogami i próbowała podtapiać. Unosiliśmy się na wodzie niczym boje ratunkowe. Przycisnąłem ją bliżej siebie i jedną ręką odsunąłem jej majtki. Delikatnie pieściłem jej cipkę kiedy znad pomostu dobiegł Fabio i wskoczył do wody blisko nas.
- Wujku co robisz? Zostaw Evę!
Mały podpłyną do nas i próbował rozdzieli.
- Gdzie się nauczyłeś tak świetnie pływać?
Zapytała Eva.
- Pływasz lepiej ode mnie. Może zrobimy zawody? Kto ostatni przy brzegu robi deser?
- Super! Zaczynamy! Wujku coś czuję, że przegrasz.
- Zaraz się okaże.
Dodałem uśmiechając się lubieżnie w stronę Evy, już ja wiem jaki deser sobie zażyczę kiedy Eva przegra.
Nim wróciłem myślami na właściwy tor okazało się, że Eva z Fabio byli już praktycznie przy brzegu. Nawet choćbym się starał i tak bym ich nie dogonił. Wychodząc z wody mieli ze mnie niezły ubaw.
- Ja chcę lody z polewą! Podwójną polewą wujku!
- Da się załatwić smyku. A ty Evo? Co sobie życzysz na deser?
Szczerzyłem się i unosiłem brwi w jej stronę.
- Niech pomyślę. Możesz zrobić coś co nas oboje mogłoby doprowadzić do szczęścia.
Mówiła to tak uwodzicielskim tonem, że gdyby nie stojący obok mały chłopczyk rzuciłbym się na nią i nie przeszkadzałby mi nawet piach kiedy bym ja wypełniał.
- Co tylko sobie życzysz.
- Eva, Armando, Fabio! Chodźcie!
No tak, tylko wyszczekana Natali mogła przerwać ten moment, Kiedy podeszliśmy do leżących na tarasie Aleca i Natali spiorunowałem dziewczynę wzrokiem.
- Daj spokój Armando, jeszcze zdążysz się nacieszyć Evą. A teraz słuchajcie. Może byśmy zaszaleli dzisiaj wieczorem i poszli na imprezę, słyszałam, że na West Island dzisiaj coś organizują. I nie rób takiej nadąsanej miny Armi zabawimy się,
potańczymy będzie fajnie.
- Nie mów do mnie Armi.
Co za baba. Nawet na wakacjach potrafi człowiekowi ciśnienie podnieść.
- Może to dobry pomysł Armando. Nie musimy być długo. Nie daj się prosić.
Eva przybliżyła się nieco i szepnęła wprost do mojego ucha.
- Możemy wrócić prędzej i wykorzystać ten czas na małe przyjemności. Obiecałeś deser pamiętasz?
Tu mnie miała, dla tej kobiety jestem w stanie zrobić dosłownie wszystko.
- Dobra, możemy się tam wybrać. Pójdę poinformować Nanę, że wychodzimy wieczorem i zostanie sama z Fabio.

CZYTASZ
Uwolnij mnie
RomansaEVA Dwudziestopięcioletnia letnia Eva Salvini wiodła spokojne życie wraz ze swoimi rodzicami oraz młodszą siostrą, dopóki jej najbliżsi nie zginęli w tragicznym wypadku samochodowym, w którym cała trójka straciła życie. Sprawcy nie udało się znaleźć...