Rozdział 2

9.3K 319 26
                                    

Armando

Kurwa! Ryknąłem ile sił w płucach, rzucając szklankę z brązowym płynem na ścianę w swoim gabinecie. Rozbiła się w drobny maczek. Szczęście, że nie trafiłem w portret naszej rodziny, bo inaczej ojciec by mnie nawiedzał zza światów. Miał świra na punkcie tego portretu. Do dzisiaj pamiętam jak kazał nam stać nieruchomo przez prawie trzy godziny. Najdłuższe trzy godziny jakie pamiętam. I chyba jedyne, jakie spędziliśmy wspólnie bez żadnej kłótni. Choć nie powiem, w pewnym momencie miałem ochotę wyciągnąć pistolet, bez którego się nigdzie nigdy nie ruszam od piętnastego roku życia i sprzedać kulkę facetowi, który nas malował. Tylko łagodny wzrok mojej mamy powstrzymywał mnie od tego czynu.

- Alec! Zawołałem moją prawą rękę.

Minęły już prawie trzy tygodnie, a te niedołęgi nadal nie mogą jej znaleźć. Długie trzy tygodnie. Nie mogłem się na niczym skupić, tylko na niej. Nie mogłem nawet spać. Stała na tej plaży jak pieprzona syrena i ani drgnęła. W tych mokrych, lekko skręconych brązowych włosach, oczach jak spłoszona łania i mokrych ciuchach. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, jak bym był w jakimś kurwa transie. Poczułem jakieś dziwne pragnienie? Sam nie wiem jak to opisać, ale żadna laska nie wpływała na mnie tak jak Ona. Już chciałem coś do niej powiedzieć, ale zrobiło się zamieszanie i dziewczyna zniknęła. Jakby była prawdziwą syreną i wskoczyła do wody.

- Tak szefie?

Zapytał, jak gdyby nigdy nic. Już miałem coś powiedzieć, ale zaczął mówić jak zobaczył moja wkurwioną minę.

- Nie znaleźliśmy jej jeszcze, ale ......

Nagle drzwi mojego gabinetu się otworzyły z hukiem i w progu pojawił się Fabio. I jak gdyby nigdy nic złapał mnie za nogę i spojrzał swoimi niewinnymi brązowymi oczami. Podniosłem go na ręce, sprzedałem szybkiego buziaka w pucaty policzek i spytałem jak było w szkole.

- Było suuuper!!! -zaczął - Monica znowu mnie zaczepiała, ale posłuchałem twojej rady wujku i pocałowałem ją w policzek jak tylko nadarzyła się okazja. Była trochę zaskoczona, ale od tamtej pory mi nie dokucza. A i nawet się do mnie dziwnie uśmiecha.

- Świetnie Fabio, rady wujka działają cuda na kobietach, pamiętaj! A teraz zmykaj odrobić lekcje z Naną i widzimy się na obiedzie, wtedy opowiesz mi wszystko jeszcze raz ze szczegółami. Puściłem młodemu konspiracyjnie oczko.

Postawiłem go na podłodze, potargałem jego przydługawe już włosy i zawołałem Nanę, jego opiekunkę.

Mały już wychodził z gabinetu, ale odwrócił i zapytał:

- Wujku? Czy znalazłeś już tą panią, która pomogła mi wyjść z wody jakiś czas temu? Chciałbym jej podziękować. Narysowałem nawet dla niej rysunek.

Zaczął grzebać w plecaku i wyciągnął portret syreny. Stałem i patrzyłem na sześcioletniego chłopca i miałem ochotę rozwalić coś jeszcze, naprężyłem się i żyła na szyi zaczęła mi pulsować coraz szybciej. Dłonie złożyłem w pięści i napiąłem się do granic możliwości. Na szczęście Nana to zauważyła i wyprowadziła chłopca z gabinetu nim zdążyłem zawarczeć z gniewu. Na nim też ewidentnie zrobiła wrażenie. Niby mały, a na kobietach się zna.

Nadal nie rozumiałem jak można zgubić człowieka, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Nie na darmo inwestuję przecież w nowinki techniczne. No jakby zapadła się pod ziemie, albo była prawdziwą pierdoloną syreną i zniknęła w pianie morskiej.

Nagle Alec odchrząknął jakbym zapomniał, że stoi w moim gabinecie. Spojrzałem na niego unosząc znacząco brew. Zaczął w końcu mówić.

-Tak więc szefie, mieliśmy ją na nagraniu, ale po opuszczeniu plaży trop się urwał, jakby zniknęła.

Uwolnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz