Rozdział 5

8.5K 288 13
                                    

Eva

Przez chwilę nie wiedziałam o co tu chodzi. Wyrzucił wszystkich z pokoju z wielkim rykiem, pozostawiając mnie w towarzystwie jakiegoś kolesia. Nic nie zrobiłam, weszłam z zamówionym alkoholem, a to, że im przerwałam w trakcie ostrej zabawy, to już nie moja wina. Na moim miejscu mogła to być każda inna dziewczyna tu pracująca. W ogóle to gówno mnie to obchodzi, a jak mu się coś nie podoba to mógł sam sobie przynieść alkohol. Myślałam jeszcze przez chwilę nad zaistniałą sytuacją, gdy spostrzegłam na sobie pożerający wzrok tego gościa.

- Mógłbyś się tak nie ślinić na mój widok, bo za mycie podłóg mi nie płacą.

- Nie bądź taka zadziorna. Nic na to nie poradzę, że od razu wyczuwam gorące laski. Jestem Matteo.

- Eva. Może mi powiesz, dlaczego tu z tobą siedzę zamknięta?

- Szczerze to nie mam pojęcia, mój kuzyn od niedawna stał się nie do zniesienia i nie wiadomo co mu siedzi w głowie.

- Jeżeli chodzi o to co widziałam, to sami mogliście sobie iść po alkohol i nie byłoby problemu.

- Nie sądzę, żeby to było to, ale skoro już o tym mowa, to może zechciałabyś mi pomóc w tym czym przerwałaś?

- Jeżeli masz nagłą potrzebę to burdel jest dwie przecznice dalej, albo może jeszcze uda ci się dogonić swoją ślicznotkę.

Nic się nie odezwał, tylko posłał mi cwaniacki uśmiech, w którym pokazały się dołeczki. Może i był przystojny. Dobrze zbudowany, krótkie czarne włosy i brązowe oczy, nie dziwię się, że panienki same się do niego kleiły jak muchy do lepu. Niestety nie był w moim typie, ale mniejsza o to.

Przez chwilę mu się jeszcze przyglądałam, gdy nagle zauważyłam, że zbliża się do wyjścia. Stwierdziłam, że i ja mogę się stąd zmyć. Nic przecież nie zrobiłam. W chwili, w której się zbierałam do wyjścia, on nagle się odwrócił. Chyba musiał zauważyć moje zmieszanie na twarzy, bo zaczął mi się dziwnie przyglądać. Uśmiechnęłam się głupkowato i w szoku usiadłam na sofie. Matteo zrobił to samo, ale nagle zaczął się do mnie przystawiać.

- Możesz się ode mnie odwalić, nie jestem chętna na twoje amory.

- Pozwól, że sam to stwierdzę, bo za bardzo mnie kręcisz.

- Powiedziałam ci już, że nie. A nie oznacza N.I.E. Chyba, że nie znasz takiego słowa? Mogę ci je przeliterować raz jeszcze.

W tym momencie chciałam wstać z sofy, ale nagle złapał mnie w pasie i przycisnął do miękkiego materiału sofy. Nim się zorientowałam unieruchomił mi ręce nad głowa, docisnął się do mnie ciałem, a kolanem rozsunął mi nogi.

- Puść mnie ty palancie!

Nic się nie odezwał, tylko się we mnie wpatrywał jak w jakiś obraz. Zaczęłam się z nim szamotać i korzystając z jego nieuwagi kopnęłam go prosto między nogi. Matteo rozluźnił trzymane mi ręce, mruknął coś w jakimś języku, a ja odepchnęłam go z całej siły. Wstając z kanapy zaczęłam szybko uciekać w stronę drzwi, ale chwycił mnie z powrotem i razem upadliśmy na podłogę. Wtedy znowu zaczął się do mnie dobierać i składać pocałunki na mojej szyi. Szarpałam się z nim, ale nie dawałam już rady, był zbyt silny i mocniej przycisnął mnie do podłogi. Nie miałam już siły. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Przed oczami miałam Vlada, który robił dokładnie to samo. Wszystkie potworne wspomnienia wróciły. Straciłam nadzieję. Chciałabym jedynie, żeby skończył jak najszybciej to co zaczął. Chciałam uciec i ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu. Takim, aby już nikt mnie nigdy nie znalazł. Najlepiej było by jednak, żebym zniknęła i przestała czuć cokolwiek. Myślałam, że Miami będzie moją oazą spokojnego życia. Myliłam się jednak. Co ze mną jest nie tak? Wszędzie gdzie się pojawię, zawsze kończy się to moją klęską. Jestem jakaś przeklęta. Pomyślałam.

Na moje szczęście w progu ukazały się dwie postacie. Jedną z nich była Natali. Poznałam ją po trampkach. Natomiast drugą osobą okazał się facet, który nie dawał mi spać przez ostatnie tygodnie, siedząc w mojej głowie.

Pierwszą moją myślą było to, że chcą się z nami zabawić jak z tamtymi laskami. Ale kiedy zobaczyłam te oczy. Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Lazurowe oczy, które pamiętam z tamtego dnia momentalnie zmieniły barwę. Źrenice pociemniały o kilka odcieni. Pięści próbował zacisnął mocniej. Nie bacząc, że zbyt mocno ściska moją przyjaciółkę. Ogarnęła mnie fala gorąca. Znowu pojawiła się na mojej skórze gęsia skórka. Poczułam się prawie tak, jak w moim ostatnim śnie. Kilka dni temu śnił mi się właśnie ten mężczyzna. Był to bardzo przyjemny sen dla odmiany. Spotkaliśmy się ponownie na plaży. Był bardzo delikatny i czuły. Czułam się wtedy przy nim bardzo bezpiecznie.

Zdawało mi się wtedy, że śnię na jawie. Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Lubiłam jak mi się śnił. Budziłam się wtedy wypoczęta i pełna chęci do życia. Niestety w nocy nawiedzały mnie sny z Vladimirem. Koszmary były coraz gorsze, ponieważ śniło mi się, że mnie odnalazł i trafiłam z powrotem do piekła. Nie wypuszczał mnie wtedy nawet z pokoju. Siedziałam zamknięta jak jakaś niewolnica. Robił wtedy ze mną wszystko czego zapragną.

Rano Natali widząc moją twarz od razu wiedziała co mi się śniło. Nie musiałam nic mówić. Naprawę była dobrą przyjaciółką milcząc i nie pytając o powracające koszmary.

- Che cazzo!

Tylko tyle zdążyłam usłyszeć, zanim mężczyzna o lazurowych oczach rzucił się na leżącego nade mną Matteo. Podniósł go praktycznie jedną ręką. Zaczął go okładać pięciami, jakby był w jakimś transie. Nie zwracał uwagi na bałagan jaki robili wokół siebie. Cała taca z alkoholem wylądowała na miękkiej podłodze, wylewające się napoje zaczęły tworzyć wielkie plamy. Mężczyźni okładali się pięściami, rozrywając przy tym swoje koszule. Z paska Matteo wyleciała broń. Wzdrygnęłam się na tej widok. Przypomniało mi się, że Valdimir też nosił przy sobie broń, czego bałam się najbardziej. Przemoc była czymś czego nie doświadczyłam nim spotkałam Vlada. Jednak to broń wzbudzała we mnie największy lęk.

Czyjaś ręka chwyciła mnie i zaczęła ciągnąc w stronę wyjścia. Nim przetarłam zapłakane, czerwone oczy byłam już na tyłach lokalu.

Natali wsadziła mnie do taksówki, następnie usiadła obok mówiąc kierowcy dokąd ma nas zawieść.

- Spokojnie mała! Już wszystko będzie dobrze. Zabiorę cię stąd.

Nic nie odpowiedziałam, tylko przytuliłam się do przyjaciółki. Moje życie to jeden wielki koszmar. Ogarnęło mnie znowu to samo uczucie. Uczucie, że jestem jednak oznaczona jakimś pechem, który mnie prześladuje i co gorsza nie da się od tego uciec. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam o co chodzi temu facetowi. Byłam mu jedynie wdzięczna, że odciągnął ode mnie Matteo. Boję się myśleć co by było, gdyby nie pojawił się w porę wraz z Natali.

Właściwie nawet się nie zastanawiałam. Skąd oni się tam wzięli razem.

Musiałam chwilę przysnąć, bo Natali lekko szturchnęła mnie w ramię informując, że jesteśmy już pod domem. Wyjęła z portfela pieniądze i podała taksówkarzowi. No tak, pomyślałam. Już miałam jakiś punkt zaczepienia w postaci pracy w klubie, a tu proszę. Zapewne zostałam już bez pracy i dalej będę żyła na koszt Natali. Muszę w końcu postanowić co z moim życiem, nie chcę żyć na czyjś rachunek. Nie tego nauczyli mnie rodzice.

Wysiadłyśmy z auta i w ciszy weszłyśmy do domu. Natali o nic nie pytała. Pomogła mi tylko przebrać się w piżamę i położyć do łóżka. Zostawiła zaświeconą lampkę nocną i wyszła z pokoju.


Tłum. z wł. co do cholery!

Uwolnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz