Za sprawą mojego nieposzanowania ograniczeń prędkości, na miejsce docieramy po zaledwie dwudziestu minutach. My, bo Lowe tak bardzo nie chciał zostać z Colem sam na sam, że postanowił zabrać się ze mną.
Udaje mi się zaparkować pod samym szpitalem i gdy tylko wysiadam z auta, po drugiej stronie ulicy zauważam Iana. Stoi przy głównym wejściu do budynku i właśnie dopala papierosa do końca, zgniata go podeszwą buta, a z paczki wyjmuje już następnego, mimo głośnego upomnienia mijającej go pielęgniarki.
Wygląda na zdenerwowanego. Dłonie mu drżą, gdy odpala zapalniczkę, a papieros przypadkiem wypada mu z ust i ląduje na chodniku. Z zaciekłością ponownie wydobywa paczkę Malboro z kieszeni swojej kurtki, ale ta okazuje się być pusta. Na ratunek przychodzi mu jednak Lowe i jego czerwone Viceroy'e. Gdy wyciąga do Iana otwartą paczkę, ten wyjmuje z niej jednego papierosa, odpala go w pośpiechu i mocno zaciąga się dymem.
Mam złe przeczucia.
- Ile razy mam panu powtarzać, że tu nie wolno palić?!
Pielęgniarka ledwie wyczuwa zapach papierosowego dymu, robi obrót w miejscu o sto osiemdziesiąt stopni i właśnie zmierza w naszą stronę.
- Pierdolę te wasze zakazy i... - Ian wybucha nagle, a Wendell kładzie mu dłoń na ramieniu.
- Co się stało? - pyta, więc to mnie pozostaje zajęcie się rozwścieczoną pielęgniarką.
- Bardzo panią przepraszam. Kolega jest zdenerwowany. - mówię, starając się, żeby zabrzmiało to w miarę uprzejmie.
- To jest szpital, proszę pani. Tutaj wszyscy są z jakiegoś powodu zdenerwowani, ale to jeszcze nie oznacza, że mają prawo robić, co im się żywnie podoba, nie zważając na zakazy. Zwłaszcza, jeśli mogą w ten sposób zaszkodzić pacjentom.
- Oczywiście, rozumiem i obiecuję, że zaraz sobie stąd pójdziemy. - odpowiadam z udawaną skruchą, żeby kobietę uspokoić, a ta uśmiecha się do mnie z podziękowaniem i z poczuciem spełnionej misji rusza w dalszą drogę. - Dowiem się wreszcie, o co chodzi? Bo naprawdę zaczynam się martwić, Ian.
- Chodzi o to, że... O Boże, nawet nie wiem, od czego miałbym zacząć. Jessica, to znaczy była żona Mike'a... Ona miała wypadek. Ich syn... Siedział na tylnym siedzeniu, a teraz go operują i... Mike jest w rozsypce, Mer. - wyjaśnia nieskładnie.
- Wypadek?
- Samochodowy. Zginęła na miejscu, a Jack... Nie wiadomo, czy z tego wyjdzie. Wybacz, jeśli... Nie wiedziałem, co mam robić. Musiałem po ciebie zadzwonić, bo tylko ty...
Lowe blednie na tę wieść, a ja milknę i zaczynam szczerze żałować, że Ian jednak nie zadzwonił do mnie bez powodu. Przez całą drogę miałam nadzieję, że to coś ważnego, a teraz, gdy wreszcie dowiaduję się, co się stało, jest mi z tego powodu głupio.
- Czy to aby na pewno był wypadek? - pytam, bo choć powinnam być już w drodze do windy, za bardzo boję się pojechać na górę, niepewna tego, co tam zastanę. - Ian?
- Czy ty sugerujesz, że... - Lowe się odzywa.
- Ja niczego nie sugeruję, tylko pytam o fakty. - odpowiadam, a on spogląda na mnie z coraz większą podejrzliwością. - Poważnie, myślisz, że mogłabym mieć z tym coś wspólnego? Co z tobą jest, do cholery, nie tak?
- Biorąc pod uwagę, twój związek z agentem Warrenem oraz waszą wspólna przeszłość...
- Pierdol się, Wendell. Tyle mam ci do powiedzenia na ten temat.
![](https://img.wattpad.com/cover/246559819-288-k738240.jpg)
CZYTASZ
Królowa Zniszczenia
RomanceMaria, córka narkotykowego bossa po tym, jak jej ojciec trafia do więzienia, ucieka do Detroit, gdzie w pełni oddaje się swojemu uzależnieniu od opioidów. Jednak gdy na jej drodze pojawia się niespodziewanie Max - diler, który sam zmaga się z uzależ...