Rozdział XIX

46 2 0
                                    

Droga Mario,

Pisząc ten list siedzę w areszcie federalnym. Jestem tu od tygodnia, więc dokładnie tyle samo czasu upłynęło od twojego zniknięcia. Jeśli to czytasz, to znaczy, że moi ludzie zdołali cię odnaleźć, a ja odsiaduję teraz karę dożywotniego pozbawienia wolności lub jestem już martwy, choć nie tracę nadziei, że uda mi się znaleźć jakieś lepsze wyjście z tej sytuacji.

Nie znam powodów twojej ucieczki, ale domyślam się, co cię do tego popchnęło. Ostatnio mam dużo czasu, żeby lepiej przemyśleć pewne sprawy i zrozumiałem, że nigdy nie byłem idealnym ojcem. Nie będę szukał sobie na siłę usprawiedliwień, ale gdybym miał drugą szansę, to zrobiłbym co w mojej mocy, żeby być dla ciebie lepszym oparciem. Pomimo tego, że popełniłem wiele błędów, musisz zrozumieć, że wszystko co robiłem, robiłem po to, żeby cię chronić. Bez względu na to, co się ze mną stanie, chcę żebyś wiedziała, że zależy mi tylko i wyłącznie na zapewnieniu ci bezpieczeństwa. Dlatego już dawno upewniłem się, że nawet jeśli coś mi się stanie, dostaniesz pieniądze, które zapewnią ci spokojne i dostatnie życie. Jednak Ty sama będziesz musiała znaleźć w życiu coś, co sprawi, że będziesz szczęśliwa, a środki, które otrzymasz mają ci w tym jedynie pomóc.

Pisząc, że domyślam się, dlaczego postanowiłaś zniknąć, miałem na myśli fakt, że wiem co zaszło pomiędzy tobą i Warrenem. Mam nadzieję, że się mylę i wcale nie obwiniasz się za to, co się stało, bo jeśli tak, to chciałbym ci jeszcze powiedzieć, że to nie ty wpuściłaś go do naszego domu i życia, tylko ja. To ja niepotrzebnie mu zaufałem. Prawdę mówiąc, to ufałem mu bezgranicznie do samego końca. Jeśli zastanawiasz się, czy zdołałem ci to wybaczyć, to odpowiedź nie jest twierdząca, ale tylko dlatego, że to Ty musisz wybaczyć sobie. Pamiętaj, że wszyscy mylimy się czasem w ocenie innych ludzi i nie ma w tym nic złego, o ile wyciągniemy później odpowiednie wnioski.

James

Chowam list do torby, w której znajdują się pieniądze i notes, a potem w pośpiechu zapinam ją na suwak i zamykam bankową skrytkę na klucz. Mrugam kilkukrotnie, próbując pozbyć się łez, które napłynęły mi do oczu. Nie do końca wiem, co się ze mną dzieje. Cała jestem rozedrgana i czuję się tak, jakbym nie mogła zaczerpnąć oddechu. Marzę tylko o tym, żeby wydostać się na świeże powietrze; zapomnieć o tym, co właśnie przeczytałam. Nie chciałam, ale Cameron mnie do tego namówił, a teraz żałuję, że w ogóle otworzyłam kopertę.

- Wszystko w porządku? - Cameron rusza w moją stronę, gdy wychodzę zza drzwi. Mijam chłopaka i pracownicę banku, prawie biegnąc w kierunku wyjścia. On mnie dogania i próbuje zabrać mi torbę. - Pomogę ci.

- Nie, dziękuję. - rzucam tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji i mocniej ściskam rączkę torby w swojej dłoni.

Jest ciężka, bo trzysta tysięcy dolarów w gotówce swoje waży, ale to nie wszystko. Mam jeszcze skórzany notes z numerami zagranicznych kont, hasłami do nich, numerami telefonów i kilkoma kartami do bankomatów. Równie dobrze mogłabym od razu stąd wyjechać i rozpocząć nowe życie gdzieś na Hawajach, bo zawsze chciałam mieszkać przy plaży, ale jest jeszcze Max. Nie chcę pięknych krajobrazów za oknem, turkusowej wody i palm przy domu, jeśli nie będzie tam blondyna. Wiem, że to szaleństwo, ale pierwszy raz od dawna na czymś mi zależy i nie zamierzam tego tak szybko stracić. Zostanę w Detroit, poznamy się lepiej, zobaczymy co z tego wyjdzie, a jakby co, to kiedyś będziemy mogli uciec razem. Muszę ze sobą walczyć, żeby nie pojechać do jego mieszkania i nie zaproponować mu tego tu i teraz. Nawet nie wiem, od kiedy myślę o nim w ten sposób. Mam wrażenie, że obudziłam się rano, a on już był dla mnie kimś ważnym; zbyt ważnym, ale zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie mylę dobry seks z zauroczeniem. Czyli pakuję się w kolejne uzależnienia z uśmiechem na ustach.

Królowa ZniszczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz