Kiedy Kira się obudziła, było już południe. Wyjęła pierwsze lepsze ciuchy z szafy i przebrawszy się, wyszła z pokoju kierując się w stronę kuchni. Po drodze wpadła na kamerdynera, który zawsze towarzyszył jej młodszemu bratu.
- Szukam Toru, widziałeś go?- zapytała.- Witaj panienko Kiro, panicz Toru znajduje się w tym momencie w rezydencji Zoldycków.
- Co on tam robi? - zapytała z niepokojem.
- Nie znam szczegółów, jednak słyszałem, że przechodzi jakiś specjalny trening z jednym z ich synów.
- Rozumiem. Na kiedy jest planowany jego powrót?
Od lat nasze rodziny nie organizowały takich treningów! Mam nadzieję, że Zoldyckowie nie są zbyt sentymentalni...
- Za niecałą godzinę miałem wyruszyć go odebrać. Czy coś się stało?
- Nic z tych rzeczy. Od teraz, do powrotu naszego Ojca, mam czas wolny. Jako, że nie mam co robić, chętnie sama się wybiorę odebrać mojego brata i przy okazji złożę moje wyrazy wdzięczności za opiekę nad nim. Czy to jakiś problem?
- Nie panienko... Jednak dostałem wyraźne polecenie od Pana Argora, że mam go odebrać osobiście.- wtrącił z zawahaniem staruszek.
- Wierzę, że mój Ojciec nie będzie miał nic przeciwko, jeśli to ja się tym zajmę. Wszelką odpowiedzialność biorę na moją osobę. Ty za to, zajmij się przygotowaniami do powrotu mojego Ojca, zrozumiano?- powiedziała w taki sposób wiedząc, że nie daje mu innego wyjścia.
- Jak sobie życzysz panienko, proszę zostawić to mnie.- skłonił się i ruszył w swoją stronę.
Nie mogłabym prosić o lepszą okazję, by bez podejrzeń dostać się do rezydencji Zoldycków. Trzeba to wykorzystać!***
Kira wysiadła z autobusu wycieczkowego i stanęła przed Bramą Testu.
To budzi wspomnienia... ale ostatnim razem gdy tutaj byłam, wydawała się większa. No w sumie było to z 10 lat temu... To właśnie w tedy poznałam Millukiego. Ahh był wtedy takim uroczym dzieckiem, szkoda że czas tak bardzo zmienia ludzi.
Na wspomnienie o Millukim, wyjęła telefon i wysłała mu SMS'a.
Teraz jak o tym pomyśleć, to z całej ich rodziny poznałam tylko Millukiego i Pana Silve. Świnka wspominał, że ma 4 braci, ale nigdy nie miałam okazji ich poznać, więc wiem o nich tyle, co słyszałam od innych. Najstarszy był chyba Illumi? Najmłodszy za to Kalluto i założę się, że to z nim właśnie Toru trenował. Mam nadzieję, że jest w jednym kawałku, chociaż Kalluto ma tylko 10 lat to słyszałam, że jest bardzo utalentowany.
Kirę z zamyślenia wyrwał dozorca, który bacznie się jej przyglądał. Spojrzała się w jego stronę i pomachała mu z uśmiechem. Poczekała, aż reszta turystów zapakuje się z powrotem do autobusu, żeby nie robić zbędnego zamieszania podczas otwierania bramy. Wolałaby uniknąć wszelkich komplikacji. Gdy ogłosiła, że nie zamierza wracać z nimi, dali jej spokój i odjechali w stronę miasta. Mogła przyjechać tutaj ze swoim kierowcą, ale nie lubi być obserwowana. Poza tym wiedziała, że cała służba w Posiadłości donosi o wszystkim jej Ojcu, a tego najbardziej chciała teraz uniknąć.
Stanęła jeszcze raz przed bramą i rozprostowała kości. Była ciekawa, ile bram tym razem uda jej się otworzyć na raz. Wzięła głęboki oddech i ze wszystkich sił pchnęła drzwi do przodu. Kiedy wszystkie bramy się przed nią otworzyły, uśmiechnęła się z satysfakcją.
No cóż, to chyba było do przewidzenia, haha.
Gdy szła główną drogą do rezydencji zastanawiała się czy Milluki widział jej wiadomość.
Nie, że mi to przeszkadza, czy coś, ale na chuj im cały las przed domem?! To tak cholernie niepraktyczne, powinni przynajmniej zatrudnić kierowcę dla gości albo zostawić konia przy...
Nie zdążyła dokończyć myśli, kiedy dostrzegła, że coś z niesamowitą prędkością leci wycelowane prosto w jej głowę. Wykrzywiła twarz w grymasie zaskoczenia i odchyliła się w tył wyginając przy tym plecy w łuk, by uniknąć obrażeń.
Co to? Pocisk... Nie.... To... Szpilka???
Wróciła do pionu i przyjęła pozycję obronną, starając się jednocześnie dostrzec swojego przeciwnika.
- Nie spodziewałem się, że sama do mnie przyjdziesz, aż tak śpieszno ci do śmierci? Skąd wiedziałaś gdzie mnie szukać?- staną na przeciw niej w odległości paru metrów, trzymając między palcami swoje szpilki, którymi gotów był wyprowadzić kolejny atak.
Widziała go tylko raz, ale ta twarz bez emocji dobrze zapadła jej w pamięć.
Cholera, co on tutaj robi??? Sądząc jednak po jego słowach czy to możliwe, że tutaj pracuje? Nie ma na sobie stroju kamerdynera, więc chyba nim nie jest... Może ma dzień wolny? Nie, na pewno nie... Czy to możliwe, że on...
Nie zdążyła nic powiedzieć, kiedy rzucił w nią kolejne szpilki, nasycone jego aurą. Tych także uniknęła i kątem oka wychwyciła, jak jedna z nich, zamiast wbić się w korę drzewa, przebiła się na wylot i zrobiła w nim ogromną dziurę, w taki sposób, że drzewo zawaliło się pod własnym ciężarem.
To nie są żadne szpilki... To są kurwa JEBANE SZPILE!!! Jak tym oberwę, nawet Ten mnie nie uratuje!
Kiedy odzyskała koncentrację zobaczyła, że jej przeciwnik skrócił dystans między nimi i gotowy był by wyprowadzić atak prawą ręką.
Celuje w brzuch? Nie, to zmyłka.
Zablokowała jego cios, i chciała chwycić jego rękę, by go unieruchomić. Przewidział to i kopną ją z całej siły kolanem w bok, odrzucając ją tym samym na 2 metry.
Kurwa, ma ciężką nogę...
Mogła teraz coś powiedzieć i przerwać tą bezsensowną walkę, ale uznała, że jeśli zrobi to już teraz, bez zadania mu żadnych obrażeń, to uzna, że jest słaba. A przecież postanowiła ostatnim razem, że sprawi, iż pożałuje zlekceważenia jej. Tym razem nie zamierzała dać za wygraną...
...................................................
Mam nadzieję, że się podoba! Jest mi bardzo miło, gdy widzę wasze gwiazdki i komentarze! To daje mi energie do dalszej pracy! Napiszcie mi co o tym myślicie, proszę 🙏 Będzie mi bardzo miło wiedząc, że ktoś to jednak czyta <3
CZYTASZ
Hunter x Hunter: Daj się zabić [Zakończone!]
Fanfiction[Zakończone!] Kira należy do rodziny zabójców. Nie tak znanej jak Zoldyckowie, ale na pewno bardziej brutalnej. Pomyśleć, że jej odgórnie zaplanowane życie całkowicie zmieni swój bieg, kiedy pozna Illumiego. Dzięki Zoldyckowi, jedno zobowiązanie wob...