35. x Łańcuchy x

585 92 41
                                    

[Rozdział specjalnie napisany z dedykacją dla kiseijuu2000 by poprawić jej humor w ten świąteczny czas!]

***

- Pytał o mój adres?- zapytała, dokładnie analizując jego wypowiedź.

W sumie, to nie zastanawiałam się, skąd Hisoka zna moje miejsce zamieszkania...

- Tak, ale nie mówił po co.- wyjaśnił patrząc jej w oczy. Widział jej ekspresje na twarzy, ale nie rozumiał dlaczego się złości.

- A ty, oczywiście mu go dałeś, no bo czemu nie, tak?- naskoczyła na niego. Nie rozumiała jego postępowania. Ani jego, ani Hisoki. A teraz, doszedł do nich jeszcze Chrollo! Czuła się, jakby co chwila ktoś ją kontrolował. Za każdym razem, kiedy już miała żyć tylko dla siebie i być wolna, ktoś musiał jej w tym przeszkodzić. To doprowadzało ją do obłędu.

- Nie zrozum mnie źle, miałem u niego dług i tak go spłaciłem. To nie ma z tobą nic wspólnego.- odparł bez wyrazu i nadal wpatrywał się w jej rękę, którą zasłaniała malinki.

- Jak to, nie ma ze mną nic wspólnego?! To mój pierdolony adres! Komu jeszcze sprzedajesz o mnie informacje, co? Może Friksowi?- wyrzuciła z siebie, wyładowując na Illumim wszystkie negatywne emocje, jakie się w niej od dłuższego czasu kłębiły. Zoldyck do tej pory pozostawał obojętny, ale kiedy usłyszał, jak podważa jego profesjonalizm, a tym samym zasady jego rodziny, mówiąc, że działa na dwa fronty, nie mógł pozwolić jej nadal obrażać Zoldycków.

- Powtórz to jeszcze raz, a zignoruję zasadę trupy o wewnętrznych walkach między członkami i zabiję cię już teraz. - chwycił ją za gardło, kiedy najmniej się tego spodziewała. Nie mogła oddychać, ale ani jej się śniło dawać za wygraną. Chwyciła jego rękę, którą trzymał ją w powietrzu i zacisnęła z całej siły, łamiąc mu przy tym kość. Jego uścisk trochę się poluzował, ale nie zareagował jakoś nad wyraz przesadnie. Wyrwała mu się i stanęła na przeciw niego pokazując mu, że się go nie boi. A przynajmniej on tak to odebrał, bo prawda była taka, że bała się jego, jak i całej jego rodziny. Zoldyckowie są jak ściana nie do przebicia. Argorn też się ich bał, dlatego on najmłodszego wieku konsekwentnie zaszczepiał w nich ten sam strach.

Oczy lśniły jej w kolorze szkarłatnym. Stali tak teraz, twarzą w twarz czekając, aż któreś z nich wykona kolejny ruch. Nikt się nie poruszył, przez co zaczęło się robić trochę niezręcznie. Kira zauważyła, że Illumi ma pewne problemy, jeśli chodzi o nawiązywanie normalnych kontaktów międzyludzkich, dlatego też to ona przejęła pałeczkę.

- Dobra. Wiem, nie powinnam tak się do ciebie odnosić, ale byłam zdenerwowana. Przepraszam, że podważyłam twoją wiarygodność.- powiedział spokojnie, bez wykonywania gwałtownych ruchów. - No, i że złamałam ci rękę...- spojrzała na jego nienaturalnie powyginane przedramię.

Illumi zamrugał i jego aura ponownie się uspokoiła. Odwrócił się i ponownie usiadł na kanapę.

- Skoro rozumiesz swój błąd, tym razem ci wybaczę.- powiedział, ale w jego głosie nadal było słychać podirytowanie.

Domyślam się, że on raczej nie przeprosi z to, że prawie zmiażdżył mi tchawicę...

Ręce jej opadały na samą myśl o tym, jak bardzo może on mieć poprzestawiane pod kopułą.

- Twoja ręka...- wskazała na posiniałą już kończynę.- Co zamierzasz z nią zrobić?

- Hmm, powinienem ją chyba nastawić, co nie?- podniósł ją wyżej i obserwował, rozmyślając nad czymś. Po chwili sięgną do swojej klatki piersiowej i wyciągną z niej jedną z igieł. Suzune obserwowała go uważnie w obawie przed tym, że może jednak przeprosiny mu nie wystarczą. On jednak sprawnym, szybkim ruchem ponakłuwał miejsce w okolicy złamanej kości i umieścił igłę z powrotem na swojej piersi. Po krótkiej chwili mięśnie jego ręki zaczęły się napinać i kurczyć bardzo nienaturalnie, nastawiając przy tym kość. Dziewczyna patrzyła na to z podziwem, jak i lekkim obrzydzeniem.

- Co za ciekawa technika akupunktury... - skwitowała.

- Teraz powinno być w porządku. - powiedział i zauważywszy swój rozbity kubek po herbacie na ziemi, podniósł go z ucho- a przynajmniej jego część- i podał dziewczynie.

- Rozlało się. Mogę teraz dostać wody z lodem?- poprosił grzecznie, co było rozczulające, jak i irytujące jednocześnie.

Sam to rozlałeś, kiedy mnie atakowałeś... No i to był mój ulubiony kubek...

- Zaraz ci przyniosę.- powiedziała wypuszczając powietrze z płuc.

Kiedy się odwróciła by iść do kuchni, poczuła za oknem jakieś dziwne poruszenie. Coś co przykuło jej uwagę, ale tylko na moment. Zignorowała to i zrobiła kolejne dwa kroki, a wtedy nieoczekiwanie, szyba wielkości ściany pękła i rozpadła się w drobny mak. Chciała odruchowo zasłonić oczy, żeby jakiś odłamek jej nie oślepił, ale coś już zapieczętowało jej ręce. Nie, nie coś. To były łańcuchy. Cieniutkie, połączone ze sobą w długi sznur ogniwa, które mimo, iż wyglądały niepozornie, były wytrzymałe jak nic, z czym miała do tej pory styczność. Oplotły ją całą w ciągu sekundy i wyszarpnęły tak mocno, że wyleciała przez okno. Kiedy spadała nadal była w szoku, przez co chwilowo nie mogła użyć Nenu, który wymagał dużej koncentracji. Już miała roztrzaskać się o asfalt i zakłócić wieczorne życie wielu przechodniów, kiedy łańcuch nią szarpnął zmieniając tym samym jej trajektorię lotu. Kiedy, o dziwo ostrożnie wylądowała na ziemi, obok niej z piskiem opon zahamowało czarne auto. Gdy drzwi się otworzyły, silny uścisk dłoni chwycił ją mocno i siłą wciągną do auta, odjeżdżając z miejsca zdarzenia paląc gumę na całego. Wszystko stało się tak szybko, że Kira przez chwilę myślała, że to tylko wytwór jej wyobraźni, spowodowanym brakiem tlenu przez podduszenie Illumiego.

- Suzune! Nic ci nie jest?!- patrzył na nią swoimi dużymi, brązowymi oczami.

Déjà vu?

- Gon?!- zawołała chłopaka po imieniu, nie kryjąc swojego zdziwienia.- Co, ty tu robisz?!

- Przyszedłem cię uratować!- odparł z uśmiechem.

***

Wiem, że mówiłam, że już nic nie dodam, ale zmieniłam zdanie! Jak już pisałam, rozdział specjalnie zadedykowany kiseijuu2000!

Dziękuję wszystkim za wasze komentarze, jest mi zawsze bardzo miło!

Podoba się? <3

Hunter x Hunter: Daj się zabić [Zakończone!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz