Rozdział 16

1.8K 86 47
                                    

Potrafiłam rozróżnić u siebie dwa rodzaje upojenia alkoholowego sugerujące, że natychmiast powinnam przestać pić. Pierwszy — zabawa wydaje się tak przednia, że nie jestem w stanie utrzymać się dłużej na nogach i im bardziej usiłuję udawać lekko wstawioną, tym gorzej mi to wychodzi; drugi — popadam w melancholię, a co za tym idzie, przesadnie na wszystko reaguję, jestem przewrażliwiona, budzi się we mnie nieuzasadniony smutek, w oczach bez powodu mam łzy i jedyne, co bym chciała zrobić w tym momencie, to zakopać się w pościeli, wypłakać, powtarzać sobie, że jestem beznadziejną beksą i użalam się nad sobą, a potem zasnąć i następnego dnia obudzić się z myślą, że więcej nie piję. Teraz weszłam w stan numer dwa, co wróżyło naprawdę kiepskie zakończenie wieczoru, więc odłożyłam prawie pustą szklankę na stół, posyłając jej nienawistne spojrzenie.

— Chciałam cię przeprosić — usłyszałam nad uchem. To wyrwało mnie z rozmyślań i spowodowało, że niemal podskoczyłam z przestrachu. Podniosłam wzrok na Veronicę i stojącego za nią Adama z miną wyrażającą pełen sceptycyzm. — Nie powinnam mówić ci tego, co powiedziałam, a tym bardziej nie powinnam niczego sugerować. Nie chciałam cię też urazić. Byłam po prostu... ciekawa. — Jej anielski uśmiech prawie mnie przekonał.

Za sobą słyszałam ciche parsknięcie, gdy przez dłuższą chwilę nie odpowiadałam. Wyglądało to tak, jakby jej nagła zmiana mnie zaskoczyła. Tak naprawdę jednak przeglądałam szufladki w poszukiwaniu odpowiednich słów, bo na usta cisnęły mi się same niewybredne komentarze. Kątem oka zerknęłam na Adama. Gdy w jego wyrazie twarzy wyczytałam przekaz „nie macie wyjścia, musicie dojść do porozumienia", wiedziałam, że powinnam się powstrzymać. Przynajmniej dla niego.

— Ja też cię przepraszam. Zwykle nie zachowuję się w ten sposób. Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło. — Słyszałam, jak plącze mi się język i zaczynam bełkotać.

Veronica pokiwała tylko głową, jakby od niechcenia, i zajęła swoje poprzednie miejsce. Adam kręcił się gdzieś za moimi plecami, lecz nie miałam siły, żeby sprawdzić co robi. Po chwili wrócił ze szklanką wody i sugestywnie mi ją podał. Uniosłam brwi. Przecież o nic nie prosiłam. Przyjęłam ją jednak z wahaniem, bo mój umysł potrzebował teraz więcej czasu niż zwykle, by dojść do tego, że nie wyglądałam już na tyle trzeźwią, na ile chciałabym wyglądać. Woda miała mi pomóc trochę ochłonąć i wziąć się w garść.

— O czym rozmawialiście, gdy nas nie było? — Veronica biegała wzrokiem między naszą czwórką.

— Próbowaliśmy wyciągnąć z Emily kilka ciekawych rzeczy po tym, jak chciałaś nieudolnie zrobić to ty — zaśmiał się Alvaro.

— I co, udało się wam? — Wcale nie brzmiała na speszoną docinkami Alvaro. Wręcz przeciwnie, brzmiała na podekscytowaną.

— Ponoć Emily śpiewa. I to nie najgorzej.

Liczyłam, że będą siedzieć cicho i że nie podejmą tego tematu, gdy wróci Adam z Veronicą. Wychodzi jednak na to, że się przeliczyłam.

— Halo, ja nadal tu siedzę! Możecie skończyć o mnie rozmawiać?

— To w takim razie zawrzyjmy umowę. — Will uśmiechnął się z satysfakcją. To nie mogło zapowiadać niczego dobrego. — Jeśli nam coś zaśpiewasz, damy ci spokój.

Pomruki aprobaty w żaden sposób mnie do tego nie zachęcały. Bez wahania pokręciłam głową, aż niebezpiecznie zebrało mi się na mdłości.

— No dawaj, nie daj się prosić — naciskał dalej. — Skoro śpiewałaś z Adamem w tej szkolnej grupie muzycznej przez tyle lat, na pewno musisz być dobra. Chcemy to tylko usłyszeć.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz