Rozdział 22

1.4K 91 5
                                    

— O nie! — Usłyszałam jęki Adama jeszcze zanim otworzyłam drzwi samochodu. Uśmiechnęłam się szeroko, pokazując mu torbę z magicznymi gadżetami.

— Słuchaj, to świetny pomysł. Podjedziemy do mnie do mieszkania. Już dzwoniłam do Ash. Ona jest mistrzynią makijażu, trochę bawi się też w charakteryzację. Z chęcią pomoże — powiedziałam, kiedy usiadłam na miejscu pasażera.

— Nie wierzę, że wpadłaś akurat na to. — Pokręcił głową i wyjechał z parkingu.

— Nie marudź. Przynajmniej będziesz mógł cieszyć się anonimowością przez całe popołudnie.

— Jesteś niesamowita, wiesz? — Zobaczyłam w jego oczach błysk wdzięczności.

Przewróciłam oczami.

— Powiedz mi coś, czego nie wiem.

Niecałe dziesięć minut później byliśmy z powrotem w Berkeley. Już w progu Ash zawołała nas do swojej sypialni, która została cała zawalona kosmetykami i pędzelkami. Adam tylko westchnął przeciągle na ten widok, ale nie komentował. Posłusznie wykonywał wszystkie polecenia, a ja starałam się nie parsknąć śmiechem, by go nie spłoszyć.

— Ile to potrwa? — zapytałam, opierając się o framugę. Zza mojego ramienia zaglądał Nathan, który również ledwo powstrzymywał śmiech. Szturchnęłam go łokciem.

— Niedługo. To nie będzie nic wielkiego, ale efekty powinny być świetne.

— Współczuję ci, stary — odezwał się Nathan i w ostatnim momencie odskoczył od kolejnego uderzenia. Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.

— Ten jeden raz — rzucił Adam. — Robię to tylko ten jeden raz.

Potem zostawiliśmy ich samych w pokoju, by nie przeszkadzać. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej energetyka, bo coraz bardziej ciągnęło mnie do miękkiego, ciepłego łóżka. Choć byłam totalnie wykończona, uśmiechnęłam się nieznacznie na wspomnienie ostatniej nocy. Adam doskonale wiedział, jak sprawić przyjemność kobiecie; po prostu wiedział, co robić. Ciekawiło mnie, z iloma dziewczynami przede mną już spał. Czy na tej liście znajdowała się również Veronica?

Skrzywiłam się, kręcąc głową. Nie, nie powinnam o tym myśleć.

— Wszystko w porządku? — Z salonu dobiegł mnie głos Nathana.

Dopiero teraz zauważyłam, że wciąż stałam przy lodówce. Wlepiłam wzrok w okno, a oczy zaczęły piec, bo praktycznie nie mrugałam. Wypuściłam wstrzymywane powietrze, otworzyłam puszkę energetyka i podeszłam do kanapy, żeby usiąść koło chłopaka Ash.

— Tak, a czemu pytasz? — udawałam głupią.

Jego kąciki ust uniosły się. Odpowiedział, gdy pilotem przełączył telewizję na inny kanał.

— Z zasady.

Przewróciłam oczami. Już zdążyłam się przyzwyczaić, że Nathan nie mówi wprost, co mu chodzi po głowie. Raczej był typem cichego obserwatora, który wyciąga własne wnioski, a dzieli się nimi tylko wtedy, gdy okażą się słuszne. Czasami to w nim podziwiałam, bo przynajmniej nie komentował na głos spraw, które go nie dotyczą. W tej chwili jednak poczułam przypływ irytacji, tak bardzo chciałam wiedzieć, o czym myślał. Mogłam zapytać, ale po co, skoro by mi nie powiedział? Poza tym nie było opcji, bym dała mu tę satysfakcję. Chyba że po moim trupie.

Wlepiłam wzrok w ekran, nogi wyłożyłam na ławie przede mną i nie odezwałam się, aż Adam z Ash wyszli z jej sypialni.

— Gotowe! — pisnęła, wbiegając do salonu pierwsza.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz