Rozdział 26

1.4K 78 28
                                    

Ranem obydwoje przespaliśmy budzik, więc byłam już nieźle spóźniona na pierwsze zajęcia. Adam również musiał gdzieś jechać i obiecał, że on i Carlos podrzucą mnie do Berkeley. Kiedy wyszłam z łazienki, jego telefon zadzwonił już trzeci raz, odkąd wstaliśmy z łóżka. Zmartwiłam się, że chodzi o wczorajsze zamieszanie, jednak Adam wyglądał na całkiem rozluźnionego. Zastałam go w salonie pijącego kawę i uśmiechającego się od ucha do ucha. Pokazał mi, bym poczekała minutę. W tym czasie założyłam buty, a potem podeszłam do kanapy, zabierając Adamowi kubek z ręki i wlewając w siebie kilka dużych łyków. Spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. Wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka.

— Dzięki za dobre wiadomości. Nie mogło być inaczej. Do zobaczenia — pożegnał się, po czym wstał, całując mnie w policzek.

— Wszystko w porządku?

— W jak najlepszym. — Ubrał dżinsową katanę, która leżała wcześniej na oparciu narożnika. — Co robisz wieczorem?

Teraz to ja uniosłam wymownie brwi.

— Nie masz dość po ostatniej nocy?

— Ciebie? Nigdy. — Parsknął śmiechem. — Ale nie o to chodzi. Dzisiaj wyszedł mój singiel. Idziemy wieczorem do klubu świętować. Zarezerwowaliśmy lożę, paparazzi nie mają wstępu. Chciałabyś przyjść? Możesz zabrać ze sobą Ash, jeśli chcesz.

Zakrztusiłam się kawą, którą aktualnie przełykałam. Zaczęłam głośno kaszleć. Adam poklepał mnie po plecach, a kiedy mogłam już normalnie oddychać, spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Kompletnie zapomniałam, że dzisiaj miała premierę jego piosenka!

— Jezu, Adam, ja naprawdę jestem fatalną przyjaciółką, a jeszcze gorszą fanką — jęknęłam, rzucając mu się na szyję. — Gratulacje! Muszę ją przesłuchać. Pochwal się, ile ma odsłon.

— Trochę ponad milion w godzinę od publikacji na YouTube. — Uśmiechnął się szeroko.

Szeroko otworzyłam usta i pisnęłam z podekscytowania. To z całą pewnością będzie hit. Wszyscy długo czekali na jego nową piosenkę. A ta w dodatku daje przedsmak płyty mającej się wkrótce ukazać.

— Jestem z ciebie ogromnie dumna, wiesz? — Odsunęłam się na długość ramion.

— Naprawdę? — zapytał cicho, to zerkając w moje oczy, to na usta. — A zasłużyłem na buziaka?

Przygryzłam dolną wargę. Przez chwilę się zastanawiałam, na ile powinniśmy sobie pozwalać poza seksem. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nasza relacja należała do skomplikowanych; nie wiedziałam, jak ją w ogóle określić. Związkiem na pewno nie, zwykłą przyjaźnią też. Miałam nawet problem z nazwaniem własnych uczuć, do cholery jasnej! Zależało mi na nim, chciałam go w swoim życiu, jak najbliżej się da, ale reszta, ta niewiadoma część, o której na razie wolałam nie myśleć zbyt dużo, przerażała mnie totalnie. Gdzie postawiliśmy granicę? Albo gdzie powinniśmy ją postawić?

Jednak gdy Adam patrzył takim wzrokiem, jakby miał za chwilę olać nasze własne plany na ten dzień i zaciągnąć mnie z powrotem do łóżka, nie potrafiłam mu odmówić. Pociągnęłam go za poły kurtki, a potem przycisnęłam swoje usta do jego. Były jak zwykle miękkie, ciepłe i powodujące w moim brzuchu istne szaleństwo. Choć musiałam wykrzesać z siebie wszelkie pokłady silnej woli, by nie utrudniać tego wszystkiego jeszcze bardziej, niechętnie się odsunęłam.

— Przez ciebie zaraz naprawdę będę spóźniona na zajęcia, a na tym kierunku nietrudno narobić sobie zaległości, więc czas wychodzić.

Adam uśmiechnął się, a potem zgarnął najpotrzebniejsze rzeczy i otworzył przede mną frontowe drzwi.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz