Rozdział 41

1.3K 70 11
                                    

Te kilka dni, które przesiedziałam w domu, minęły jak z bicza strzelił. Po weekendzie postanowiłam z powrotem wrócić na zajęcia. I choć cieszyłam się, że wreszcie wyjdę z domu, tak od środka strach oblepiał mi drogi oddechowe, próbując na mnie wymusić, bym została jeszcze trochę w tej strefie bezpieczeństwa, w której zamknęłam się jak w kokonie przez ostatni tydzień.

Kiedy w poniedziałek wczesnym rankiem wyszłam z pokoju, by zrobić sobie śniadanie, byłam nieprzytomna. Przetarłam zmęczone oczy, rzucając torbę w kierunku przedsionka. Ash siedziała na kanapie z miską płatków czekoladowych, a w telewizji leciał wczorajszy, głośny wywiad z Adamem, który zdążyłam już obejrzeć z dwadzieścia razy.

— Nie mogę uwierzyć, że to zrobił — skomentowała Ash. — I to wszystko ze względu na ciebie. Wiesz co ludzie teraz piszą w necie?

Adam wczoraj potwierdził chodzące o na plotki w telewizji, odpowiadając na aż nazbyt bardzo szczegółowe pytania w programie Madeline Reynolds. W tym momencie już nikt nie miał wątpliwości, że się przyjaźnimy. Adam nie krył się też z faktem, że pragnie czegoś więcej, nazywając mnie przy tym upartą i niepewną. Poprosił, by media i fani dały nam, a szczególnie mi, spokój i możliwość bezstresowej nauki na studiach.

Doceniałam jego gest i trochę pokraczną próbę zadośćuczynienia ostatnich krzywd. Sama byłam zaskoczona tym wystąpieniem, bo wcześniej nie pisnął nawet słowa, że coś takiego zamierza, ryzykując swoją nieskazitelną reputację niezdobytego jeszcze, w dodatku przystojnego gwiazdy pop. Nie powinien był jednak naszych prywatnych spraw wywlekać przed publikę. Nie powinien był opowiadać, jak za mną tęsknił przez te całe pięć lat rozłąki, o co się pokłóciliśmy i co poczuł, gdy mnie zobaczył po takim czasie. To nie w porządku, bo nie uzgodnił tego wcześniej ze mną. A ja wolałam, by ta relacja pozostała tylko... nasza.

— Powtarzasz się. — Przewróciłam oczami. — Słyszałam to już wczoraj. Piszą, że pierwsza dziewczyna dała mu kosza. Mają rację. Co w tym ciężkiego do uwierzenia? — Próbowałam udawać, że w ogóle mnie to nie ruszyło.

— Po prostu... dobrze postąpił według mnie. A ty zgrywasz niedostępną.

— Ty tak serio? — Wyciągnęłam mleko z lodówki, bo też nabrałam ochoty na płatki na śniadanie. — Teraz nagle stoisz po jego stronie?

Dobra. Ja też prawie na nią przeszłam. Wkurzałam się, że tym wywiadem próbował mnie jakoś udobruchać i przekabacić, tak jak zrobił to z Ash. Chciał, bym zmiękła, a przez to ja jeszcze bardziej chciałam się zapierać i stać przy swoim. Nie podobało mi się, w jaki sposób działał i w którą stronę to wszystko szło, o czym zamierzałam mu wspomnieć przy najbliższej okazji. Nie mógł na mnie niczego wymuszać.

— Powinnaś już odpuścić — rzuciła z pełnymi ustami i odwróciła się, by spojrzeć mi w oczy. — Sama sobie wszystko komplikujesz.

Odłożyłam karton z mlekiem i płatkami na blat. Uniosłam brwi.

— Co sugerujesz?

— Em, nie jesteś głupia. Gdyby nie twoje wątpliwości, dawno bylibyście ze sobą. Zresztą powtarzałam ci to nie raz. Choć tego nie chcesz, każdą emocję masz wymalowaną na twarzy. Od początku widziałam, że coś do niego czujesz, tylko boisz się to przyznać.

— A czy to nie są słuszne wątpliwości? — oburzyłam się, ignorując tę drugą część jej wypowiedzi, by nie wkurzyć się jeszcze bardziej.

— Nie dowiesz się, póki nie zaryzykujesz. — Wzruszyła ramionami, po czym wróciła do oglądania.

Westchnęłam tylko i nic więcej nie odpowiedziałam. Zjadłam pospiesznie śniadanie, a potem zaczęłam zbierać się do wyjścia. Na dole miał czekać na mnie samochód z ochroną, którą na wszelki wypadek wynajął mi Adam. Choć nie do końca mi się to podobało, rozumiałam konieczność. Nawet czułam się nieco bezpieczniej, jadąc z nim pod sam budynek.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz