Rozdział 35

1.2K 71 8
                                    

Ostatecznie pozwoliłam Adamowi odwieźć się do domu, lecz na razie niczego mu nie obiecywałam. Musiałam to sobie wszystko na spokojnie przemyśleć bez ciążącego na mnie jego spojrzenia. Potrzebowałam jednej i jedynej kobiety, której rad byłabym w stanie teraz wysłuchać. Była nią moja mama. Poprosiłam więc kierowcę Adama, by najpierw odwieźli mnie, a potem Ash z Nathanem. Adam nie wyglądał na zadowolonego, ale mógł się tego spodziewać, od kiedy wsiadłam z powrotem do samochodu. Musiał dać mi czas przynajmniej do jutra. Jutro zresztą na pewno będzie wymagał ode mnie podjęcia jakiejś decyzji. Parę dni temu dowiedziałam się, że pani Williams zaprasza nas na dziękczynny obiad do siebie do domu. Wtedy bardzo się z tego cieszyłam. W tej chwili — już trochę mniej.

Mama przywitała mnie, jak zwykle, z otwartymi ramionami. Od razu widziała, że coś jest nie tak, więc ogłosiła wspólne parzenie herbatki. Odkąd byłam mała, to stanowiło naszą tradycję. Uspokajało mnie to. Potem już na spokojnie mogłam podejść do rozmowy. Trwała ona ponad godzinę. Pochlipałam jej w ramię, a ona cierpliwie słuchała.

— Nie wiem, kochanie, co mam ci powiedzieć, będąc całkowicie szczerą — rzekła, gdy skończyłam mówić. — Nie podejmę za ciebie przecież tej decyzji. Jesteś już dorosła, a dorosłość tylko na tym się opiera. Nie chciałabym być jednak w twojej skórze. To jest niecodzienna sytuacja i ciężko przewidzieć, co się stanie, gdy obierzesz któryś z kierunków.

Wypiłam duży łyk wciąż gorącego naparu.

— Chyba w tym tkwi największy problem. W tej niecodzienności. Nie mam żadnego wzorca, na którym mogłabym się oprzeć.

— Może spróbuj dzisiaj w ogóle o tym nie myśleć. Nie roztrząsać tego. Jutro spojrzysz na cały swój problem z większym dystansem. Nabierzesz świeżego spojrzenia i z nim na spokojnie po obiedzie porozmawiasz.

O spotkaniu u Williamsów powiedziałam mamie raptem dopiero wczoraj, gdy mi oznajmiła, że kupiła świeżego indyka i już się nie może doczekać, aż wreszcie go przyrządzi. Poczułam się głupio, bo kompletnie zapomniałam do niej w tej sprawie zadzwonić. Oczywiście nie była zadowolona. Przez dłuższą chwilę musiałam ją namawiać, by się zgodziła. Nie lubiła, gdy ktoś się nad nią użalał. Przekonałam mamę argumentem, że będzie nam smutno samym przy stole w Święto Dziękczynienia, a tak spędzimy go w wesołym, przyjaznym gronie. Dalej nie oponowała.

— Pamiętasz, że widzisz się dzisiaj z tatą i jego partnerką? — zapytała, gdy wkładałam nasze kubki do zmywarki.

— Tak, pamiętam, choć, szczerze mówiąc, wolałabym dziś spotkać się tylko z tatą.

— On tak się cieszy na to spotkanie. Bardzo mu na tobie zależy. — Skrzyżowała ramiona na piersi.

— A ty, jak się z tym czujesz? — Spojrzałam na nią badawczo.

— Co masz na myśli, skarbie. — Odwróciła wzrok.

— Jak się czujesz z tym, że się z nim spotkam. Powiedz tylko słowo, a odwołam to.

Machnęła ręką.

— Daj spokój, nie rób tego. Ja i tak wychodzę niedługo na jogę, więc nie będzie mnie w domu przez większość popołudnia.

— Na pewno?

Podeszła i pocałowała mnie mocno w czoło.

— Na pewno. Idź się szykuj.

Posłałam jej uśmiech, a potem pobiegłam schodami na górę do swojego pokoju. Zaczęłam od wypakowywania walizki, ponieważ do spotkania z tatą miałam jeszcze trochę czasu. Włączyłam muzykę na większą głośność, by zagłuszyć trochę własne myśli. Ubrania pochowałam do szafy, zmuszając się do ładnego złożenia ich na stosik, a nie wpychania ich byle jak, gdzie znajdzie się miejsce. Komputer ułożyłam równiutko na biurku. Kosmetyki zaniosłam do łazienki i postawiłam je w jednym rządku. W torbie została jedynie kostka, którą niedawno podarował mi Adam, razem z jego bluzą potajemnie zabraną z garderoby. To było silniejsze ode mnie. Musiałam mieć ten zapach blisko przy sobie. Stanęłam nad tymi rzeczami ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Nie wiedziałam, co z nimi teraz zrobić. Z jednej strony pragnęłam wyrzucić je przez okno i nigdy więcej nie widzieć ich na oczy, a z drugiej — schować pod poduszkę, by wyjmować tylko w nocy, kiedy nikt nie może mnie przyłapać. Ostatecznie znalazłam puste pudełko, które idealnie nadawało się na dyskretną przechowalnię, a potem umieściłam go na dnie szafy.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz