Rozdział 11

1.6K 83 25
                                    

Przeszłam boso całą niewielką dzielnicę aż do głównej ulicy, zastanawiając się, co robić dalej. Nie chciałam zamawiać taksówki, bo na dojazd stąd do Berkeley zapłaciłabym fortunę. Ash nie miała samochodu, a Nathan pracował na nocne zmiany. Poza tym czekałabym na niego pół nocy, zanim ubłagałby szefa o kilka minut przerwy i dowiózłby swój tyłek do San Francisco (już nie raz musiał nas tak ratować, ryzykując ciepłą posadką kierownika na magazynie). W dodatku było przeraźliwie zimno. Nie uśmiechało mi się tu spędzić następnej godziny. Musiałam szybko coś wykombinować, a za nic w świecie nie wróciłabym do domu tego palanta.

Wtedy obudziła się we mnie nadzieja.

Wyciągnęłam telefon, którego bateria właściwie już ledwo zipała, i wybrałam numer jedynej osoby mogącej mnie teraz uratować.

— Emi, wszystko gra, że dzwonisz o tej porze? — Adam odebrał raptem po dwóch sygnałach.

— Niezbyt. — Zazgrzytałam zębami. — Mogłabym cię prosić o pomoc?

— Co się stało? Gdzie ty jesteś? Słyszę jakiś szum w tle — zmartwił się.

Wykrzywiłam twarz w grymasie. Wolałam mu w tym momencie tego nie tłumaczyć.

— Długa historia, ale jestem na obrzeżach San Francisco i nie mam jak dostać się do Berkeley. Czy dałbyś radę po mnie przyjechać?

— Co ty tam robisz o... jedenastej w nocy? Gdzie to dokładnie jest?

— Wyjaśnię ci później. Proszę, zabierz mnie stąd... — Rozejrzałam się za jakimś znakiem z nazwą ulicy. Znalazłam ją na ogrodzeniu jednego z domów stojących w pobliżu i podyktowałam Adamowi.

Słyszałam w tle szelest i kroki.

— Będę za niecałe dziesięć minut.

Rozłączył się, a wtedy z torebki wyciągnęłam Buszka, aby zapalić. Obserwowałam, jak wiatr rozwiewa ten dym na wszystkie strony, żeby nie myśleć za dużo. Z powrotem założyłam szpilki, bo moje stopy zaczęły marznąć. Gdy zauważyłam nadjeżdżający z dalszej części osiedla samochód, schowałam się w cień. O, zgrozo, za nic nie chciałabym trafić na Masona, a tym bardziej na jego partnerkę. Auto minęło mnie szybko i z piskiem wyjechało na główną ulicę. Nawet nie udało mi się zarejestrować, czy była to kobieta czy mężczyzna. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

Nadal nie mogłam pojąć, co się wydarzyło. W moim ciele buzowała seksualna frustracja i napięcie przez nieosiągnięty orgazm. Wściekłość przelewała się przeze mnie falami, nie ustępując nawet na chwilę. Od początku zachowanie Masona było podejrzliwe. Może nie w klubie, ale dzisiaj na pewno. Dawkował mi informacji na swój temat, urywał niewygodne dla niego tematy i wyglądał na spiętego. Nie sądziłam jednak, że jest zdolny do zdrady! Kurwa.

Czy ja naprawdę rozważałam związek z nim? Chyba lepiej, że brudna prawda wyszła na jaw teraz, a nie za parę miesięcy. Wtedy już bym nie darowała temu dupkowi tak po prostu. Podwójne życie to grzech, za który powinno się smażyć na samym dnie piekła. Nie zazdrościłam jego kobiecie. Kto wie, ile jeszcze było takich przede mną, z którymi ją zdradzał. Jezu, naprawdę musiałam wyjść przed nią na zwykłą dziwkę. Skrzywiłam się w grymasie. Nigdy więcej nie dopuszczę do takich sytuacji — obiecałam sobie. — Za dużo wstydu jak na jeden raz.

Kilka minut później auto skręciło w tę ulicę i zatrzymało się. Ktoś z niego wyszedł. Wiedziałam już, że to był Adam, więc podeszłam do niego w tych szpilkach najszybciej jak mogłam, po czym wpadłam w jego ramiona z mocnym impetem. Łzy stanęły mi w oczach, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Zamrugałam parę razy, aby je odgonić.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz