Rozdział 9

136 6 0
                                    

-Do Parkinson - mówiąc to zamknęłam czarną szybkę, odzielającą mnie od kierowcy.

Limuzyna w środku była naprawdę luksusowa, mnustwo słodyczy i najróżniejszych gadżetów, wszystko w czarno szarej kolorystyce.
Miejsc było tam na conajmniej 10 osób. Pewnie kiedyś szczęka by mi opadała na taki widok, ale teraz od kiedy jestem z Malfoyami to codzienność.
Mówią, że szybko przyzwyczajamy się do bogadztwa, to prawda nie wyobrażam sobie teraz innego życia.

Z tego co wiem Pansy ma czekać na mnie u siebie w rezydencji, powoli tam dojeżdżamy, jestem bardzo ciekawa reakcji dziewczyny na to, że najbliższe dwa tygodnie spędzi w Malfoy Monor.
Nie mam pojęcia czego się spodziewać, ale pewnie za chwilę się dowiem.
To tutaj, właśnie podjechałam pod brązowo kremowy mini pałacyk.
Nie jest to tak spektakularny widok jak mój dom, ale do biednych napewno nie należy.

Wysiadłam z samochodu i zapukałam do drzwi.
Cieszę się na wspólny czas, ale jestem również dość zaniepokojona reakcją dziewczyny.
Drzwi się otworzyły nie było już odwrotu.
Ujżałam w nich uśmiechniętą brunetkę z kufrem w ręce.

-Nareszcie - dziewczyna powiedziała to zawieszając się mi na szyji, tym razem nie miałam już problemu z reakcją i to odwzajemniłam.

-Widzę, że czekałaś - spojżałam w stronę samochodu i delikatnie zawołałam - walizka.

Szofer wzioł pakunek dziewczyny, a my udałyśmy się do środka limuzyny.


-Jak minęły wakacje? - wyrwałam tym dziewczynę z jedzenia fasolek.

-Całkiem dobrze tylko nie zdążyłam jeszcze nasiedzieć się w domu, poprzedni miesiąc spędziłam w Azji - parsknęłam na to delikatnie śmiechem i sięgnęłam po sok.

-Uwierz ja będę tam pierwszy raz od miesiąca, więc jestem na podobnym etapie wakacji - dziewczyna spojżała na mnie pytająco - Najpierw byłam na Lanzorotte, a teraz jadę prosto od Lunity.

-Na nudę nie narzekasz?

delikatnie spojżałam w górę i udałam, że się zastanawiam - Raczej nie.






Nasz pojazd wjechał przez wielką masywną bramę prosto przed drzwi dworu.
Wyszły po nas skrzaty i zabrały nasze kufry.

Gdzie my jesteśmy? - kiedy byłyśmy już w środku Pensy zaczęła mierzyć wszystko wzrokiem.

-U mnie w domu - odpowiedziałam to wchodząc po schodkach.

brunetka mnie dogoniła - To miejsce wydaje mi się znajome.

-Całkiem możliwe jesteśmy przecież dworze Malfoyów - odpowiedziałam to z typowym dla mnie uśmiechem.

Wyważone było w nim idealnie rozbawienie i dominacja.

-Ale mówiłaś że to twój dom, a nie Draco.
Czego ja tu nie rozumiem? - właśnie doszłyśmy na miejsce, byłyśmy pod drzwiami pokoju gościnnego.

-Owszem to dom Draco, ale również i mój - otworzyłam drzwi i zaprosiłam brunetkę do środka.

-No niezile, ale z tego co wiem to on jest jedynakiem - Pensy obracała się powoli na środku pokoju, oglondajając dokładnie szary wystrój.

-Jesteś dobrze poinformowana, pamiętasz jak po feriach w pociągu mówił że wróciła jego przyjaciółka? - do pokoju wszedł skrzat i zostawił nam walizki - możesz już iść.

-Czyli nie przypadkiem to ty z nim wystąpiłaś, czemu ja dowiaduję się o tym dopiero teraz?

-Tak jakoś wyszło, jesteś może głodna?
Bo ja bardzo - złapałam za klamkę i obejżałam się w stronę brunetki- idziemy.







Czarodziejskie Marzenie {D.M.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz