Rozdział 8

149 7 0
                                    

Wysiadłam z czarnej limuzyny i zmierzyłam wzrokiem dom Luny.
Szofer Malfoyów podał mi walizkę i odjechał.

To achoj przygodo.

Zaczęłam ciągnąć moją torbę i zadzwoniłam do drzwi.
Otworzył mi starszy pan, zapewne był to ojciec Lunity.

Dzień dobry panienko, czekaliśmy-
mężczyzna zaprosił mnie do środka gestem dłoni, a ja niepewnie weszłam do pomieszczenia.

Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu zdecydowanie różniło się od dworu Malfoyów.

Gdy weszłam głębiej spostrzegłam Lunę, jedyny powód dla którego jeszcze z tond nie uciekłam.
Stanęłam na środku i podniosłam rękę w geście machania.

Cześć - odezwałam się a blondynka momentalnie się uśmiechnęła.

Podeszłam bliżej, a ta mnie delikatnie objęła, nie za bardzo wiedział co zrobić ale po chwili odwzajemniłam uścisk.

Potem dziewczyna zaprowadziła mnie do mojego pokoju i wróciła do siebie.











Gdy tylko zostałam sama usiadłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
Czułam się dość nie swojo, mnóstwo dziwnych przedmiotów i kolorów.
Jedyną rzeczą która mnie zainteresowała była dość stara ogromna szafka z masą książek.

Moją uwagę szczególnie przykuła jedna w fioletowej okładce.
Sięgnęłam po nią i przeczytałam tytuł napisany złotymi literami
,,Legendarna odmienność"
Zaczęłam ją przeglądać, kiedy do drzwi zapukała Luna.

Proszę - krzyknęłam odkładając książkę.

Kolacja - uśmiechnięta dziewczyna zaprowadziła mnie do jadalni gdzie już czekał jej ojciec.

Usiadłam za stołem i wzięła małą ziarnistą bułeczkę.
Zaczęłam przyglądać się Panu Loovegodowi, wyglądał on raczej normalneie oczywiście zważając na to że jest on ojcem Luny.

Jedyne co zwróciło moją uwagę to wisior.
Przypominał on trójkąt z kółkiem, w środku którego jest prosta linia.
Mężczyzna chyba zauważył moje zainteresowanie bo spojrzał na mnie dość zagadkowo i dodał

Insygnia śmieci - wyrwało mnie to delikatnie z zadumy

Co proszę?

Peleryna niewidka kamień wskrzeszenia i czarna różdżka razem tworzą insygnia śmieci, ten kto posiądzie wszystkie na raz zostanie Panem śmierci.

Odłożyłam moją bułeczkę i wstałam od stołu - mówi Pan insygnia śmieci, ciekawe.
Wie Pan może gdzie są?

Mężczyzna spojrzał na mnie ze strachem - Ależ po co ci one?

Po nic, czysta teoria - skinęłam do Luny że idziemy do mnie-
A teraz jeżeli Pan pozwoli pójdę do siebie.

Skierowałam się na górę, a blondynka poszła za mną.

Twój ojciec, zawsze taki jest?-
Luna spojrzała na mnie lekko zdziwionym wzrokiem

To znaczy jaki? - Udałam że się zastanawiam i po chwili odpowiedziałam.

Wystraszony, poddenerwowany- Dziewczyna momentalnie mi przerwała

Nie zawsze, dzisiaj było coś nie tak, nie widziałam go jeszcze takiego - ja na to się obróciłam i zaczęłam ruszać głową jakbym sobie coś uświadamiała.
Po chwili ciszy Luna się odezwała

Teraz ja zadam Ci pytania - obróciłam się do niej bo wcześniej stałam tyłem i rozłożyłam ręce.

Pytaj o co chcesz

Czarodziejskie Marzenie {D.M.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz