Rozdział 41

70 4 3
                                    

Dzień zaczął sie tak jak zwykle, wstałam i zaczełam szykować się na kolejny dzień nauczania, pierwszą lekcję miałam z najmłodszymi rocznikami, ku mojemu zakończeniu dość dużo krukonów chciało uczyć sie mojego przedmiotu.
Kiedy byłam już ubrana poszłam do klasy, usiadłam na środku i zaczęłam wytwarzać aurę, taką jak zwykle robiłam przed lekcjami.
Cała klasa była zadymiona na fioletowo, zapach ognia unosił się dość mocno, na każdym biórku stał słoik z świetlikami, w tle leciała piękna melodia odbijająca się echem.

Po około 40 minutach zaczęli schodzić się uczniowie, byli już przyzwyczajeni do takiego wyglądu klasy i raczej bardziej zdziwili by sie jakby wyglądała inaczej.
Ta lekcja upłynęła dość szybko, praktycznie jak zawsze od 3 tygodni, byłam już tym trochę znudzona.
Maluchom nie pokazywałam jakiś skomplikowanych sztuk magicznych, podstawowe zaklęcia, raczej proste i nieszkodliwe.
Kolejną lekcję miałam z 5 rocznymi ślizgonami i częścią krukonów.

Ci przyszli na lekcję mniej ochoczo i siedzieli bardziej jak na każe.

(A) Nie będę sie rozwarstwiać, znacie zaklęcie cruciatus prawda?

Zapanowała cisza rozproszona muzyką

-jest to jedno z zaklęć niewybaczalnych, powszechnie używane do torturowania, jakieś pytania?

Uczniowie zaczęli po sobie spoglądać zastanawiając się co zaraz sie wydaży.

-pewnie w zeszłym roku mieliście wzmiankę o tym, ale program sie zmienił i teraz stawiamy bardziej na praktykę.

Jednym ruchem różdżki otworzyłam drzwi, a przez nie weszło kilku pierwszorocznych gryfonów.

-nie bujcie się, wasze zdrowie może nie ucierpi.
Sprawa ma sie jasno, nikogo nie zmuszam do pruby żucenia na któreś z tych dzieci crucio, ale kto sie odważy może liczyć na wybitny odemnie.
Kto ma życzenie prubować wstaje i staje za mną, reszta zostaje w ławkach.

Śmiałków było aż pięciu, 4 chłopców i jedna dziewczyna.

-Wszyscy slytherin, pięknie.
Czemu dzisiaj na lekcji wszyscy tak cicho? Nikt nie dyskutuje?

Powiedziałam śmiejąc sie parszywie

-no to tak, ja pokaże potem wy, jak sie uda wybitny, jak nie powyżej oczekiwań. Myślę że nie będzie to trudne.

Na wszystkich gryfonów żucone było imperio, ktoś by musiał być naprawdę głupi żeby tak stać.
Skierowałam różdżkę na małego rudego chłopca, może to jakaś rodzina do wieprzlejów, podeszłam do biórka i pijąc sok, wręcz ze znudzeniem torturowałam gryfona, oczywiście nie długo, może 5-10 sekund.

-kto następny

Wszyscy po kolei prubowali i wszystkim sie udało

-Jestem zachwycona, bardzo zdolny rocznik, na dzisiaj to tyle, na następnej lekcji omawiamy imperio, możecie przygotować jakiś krótki pokaz czy coś, będą za to satysfakcjonujące stopnie.

I wszyscy momentalnie wyszli z sali, no prawie wszyscy, jeden jedyny ślizgon został w sali i gapił się we mnie jakbym przed chwilą na niego urok żuciła

(A) Selwyn jak się nie mylę, masz jakieś pytania?

(S) Pytań nie mam żadnych, po prostu się zastanawiam

(A) Nad czym

Podeszłam do chłopaka i usiadłam na jego biórku

(S) Jak postrach całego domu, platynowa księżniczka upadła tak nisko

Ja na te słowa dziwnie sie na niego Spojrzałam i wybuchłam sztucznym śmiechem

(S) To naprawdę do ciebie nie pasuje, uczenie w obrzydliwym hogwarcie

Opanowałam sie i poważnie na niego Spojrzałam

(A) O co ci teraz chodzi?

(S) Mogę zobaczyć

Chłopak dość wymownie wskazał na moje przedramię.
Ja z niechęcią i trochę obrzydzeniem podwinęłam rękaw.
Wąż ruszał się, a ślizgon patrzył na niego jak na wyrok, zresztą ja też.

(S) Tak nie powinno być, jak byłem w pierwszej klasie byłaś wzorem razem z Draco, uczniowie idealni.
Ale patrząc po tym co oboje teraz robicie ja już nie chce być taki jak wy, moi rodzice też są śmierciożercami, matka i ojciec, właściwie ciężko ich tak nazywać.
Chcesz być taka? Chcesz zabijać i krzywdzić? Sprawia to jakaś satysfakcję?

Chłopak po wypowiedzieniu tych słów zaczął sie pakować.
A ja zaczełam sie zastanawiać nad jego słowami, wychodząc żuciłam tylko.

(S) Wróć do dworu i do dracona, tak będzie lepiej.

Nie widziałam co się dzieje, łzy zaczęły spływać mi z powiek, a mroczny znak zaczął mnie piec.
























Odwołałam puźniejsze lekcję, spakowałam kufer i teleportowałam sie do domu

Co mną kierowało nie wiem, jakiś dzieciak coś sobie powiedział a ja robię co mi każe, śmieszne i nie w moim stylu, ale może był to jakiś znak.
Gdy tylko znalazłam się w dworze nie informowałam nikogo o moim powrocie, wbiegłam do sypialni draco
Chłopak stał pod oknem, gdy tylko weszłam obrucił sie w moją stronę z pytającą twarzą.
Zapłakana wbiegłam w jego ramiona a ten mnie przytulił.
Zaraz po tym z moich ust wydobył sie bardzo gwałtowny praktycznie bełkot

(A) Miałeś rację, kurwa pierwszy raz w życiu miałeś rację, to nie ja, ja nie chcę.

I po tym wszystkim dodałam ciche

-pomocy

Draco nic nie odpowiedział, po prostu nadal mnie przytulał, nie pytał o wyjaśnienia ani nic, po prostu był












Właściwą rozmowę podjęliśmy dopiero dzisiejszego ranka, gdy jedliśmy śniadanie w pokoju blondyna ten zaczął

(D) Księżniczko, chcesz mi opowiedzieć co się stało?

Brakowało mi tego, brakowało mi jego
Wzięłam kawałek bułeczki i skubiąc zaczełam mówić

(A) Przemyślałam to, bycie śmierciożercami nie jest dla nas, my powinniśmy się bawić, jak inni, w czasie kiedy my zabijamy, ktoś inny po prostu się uśmiecha
Chce tej drugie strony karty

Po moich słowach chłopak chyba musiał przeanalizować to co powiedziałam, odezwał sie po jakiś 10 minutach

(D) Jak chcesz to zrobić?

(A) Nie wiem, musimy po prostu unikać tego wszystkiego, robić co nam sie żywnie podoba i jak kiedyś, grać w chowanego, ale tym razem nie tylko przed Lucjuszem i Narcyzą, ale przed tysiącami śmierciożerców

Draco parsknął śmiechem i powiedział

(D) Do zrobienia, jestem królem chowanego.

Potem spędziliśmy miły wieczór przy kakałku i filmie

Czarodziejskie Marzenie {D.M.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz