Rozdział 16

117 5 0
                                    

Kolejny nudny poranek, codzienna toaleta wybieranie stroju, pałaszowanie śniadani.
Czy to się kiedyś skończy, o wiele łatwiej byłoby nam bez tego.
Wyszłam na lekcję.
Pierwszą teoretycznie mieliśmy transmutacje, ale kiedy dotarłam na  McGonagall kazała przejść do Wielkiej sali.
Rozsiedliśmy się na ławkach i czekaliśmy co ma dzisiaj ciekawego do powiedzenia.

(M)- Tradycją każdego turnieju trójmagicznego jest bal bożonarodzeniowy, od wieków jest to impreza pełna klasy tańca I zabawy - przy tym słowie pani profesor lekko się uśmiechnęła - Każdy z was powinien mieć z tej okazji bezbłędną ogładę.
Mam nadzieję że umiecie taniczyć.

Nauczycielka Rozejżałam się po sali I przystanęła wzrokiem na rudzielcu którego wywołała do siebie.
Przytłoczony Ron podszedł do  McGonagall i nie za bardzo wiedział co robi na środku sali.

(M) - Zaprezentuje wam teraz jak powinien wyglądać prawidłowo wykonany taniec.

Nauczycielka kazała Ronowi złapać się w pasie i zaczęli tańczyć.
Na sali słychać było głównie śmiechy.
Kiedy pokaz pani profesor się zakończył, kazała nam wstać i spróbować.
Oczywiście Ja I Draco siedzieliśmy nadal na miejscach i przyglondaliśmy się reszcie uczniów która robiła dosłowny cyrk.
Chodzili w różne strony, deptali się i ogulnie nie wiedzieli o co chodzi.

(D) - To jakiś żart.

(A) - Raczej sen na jawie

(D)- Koszmar

Oboje wpatrywaliśmy się w uczniów z niedowierzającymi minami.
Po kilkunastu minutach pani profesor chyba załważyła że nie tańczymy i zatrzymała muzykę.
Spojrzała na naszą dwójkę wrogim spojrzeniem i dodała.

(M) - Państwo Malfoy zapraszam na parkiet.













Ja I Draco leniwie wstaliśmy i wyszliśmy na środek.
Nuty rozbrzmiały a my wtopiliśmy się w muzykę.
Jedną rękę miałam na ramieniu chłopaka a drugą kończyłam ramę utworzoną przez draco.
Jak zwykle to on prowadził, obracaliśmy się w rytmie i nie zwracaliśmy uwagi na otoczenie
Chwila jak zwykle była magiczna, muzyka działa na nas w taki sposób że odpływamy daleko w swoją podświadomość.
Uwielbiam to uczucie, czuję wtedy spokój i magię
Ale nie taką magię jakiej się uczymy, czuję magię płynącą z naszych ciał idealnie połączonych i dopasowanych w jedno.
Chwila w której tańczyliśmy trwała zaledwie 3 minuty ale dla mnie była jak cała wieczność.
Co się stało, nie wiem ale wtopiłam się w klatkę blondyna a po chwili czary znikły.
Przypomniałam sobie że stoję na sali pełnej uczniów centralnie wpatrzonych we mnie.
Razem z Draco uśmiechnęliśmy się na zakończenie, był to jeden z tych uśmiechów kiedy człowiek czuję spełnienie, dumę i po prostu radość
Wróciliśmy na ławkę i ponownie wpatrywaliśmy się tłum uczniów.















(D)-W przyszłym roku oni idą na lekcję tańca a nie my.

(A)-Nie ma mowy, mi się podoba ten cyrk po co to psuć.

(D)-Źle się na to patrzy

(A)-Wiesz ja czuję to samo kiedy spojże w twoim kierunku- zaczełam cynicznie ruszać głową na znak przekonania.

(D)-Jakaś ty miła, normalnie nic tylko zazdrościć takiego towarzystwa.

(A)-Tylko dla ciebie.

(D)-Ja to jednak jestem wyjątkowy - draco zrobił minę jakby coś go nagle olśniło i zaczoł się śmiać.

(A)-tylko nie popadni w samozachwyt

(D)-Ciebie już raczej nie pobije.

(A)-Tak wiem jestem idealna

Czarodziejskie Marzenie {D.M.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz