Rozdział 15

123 6 0
                                    

Na arenie do pierwszego zadania nie było jeszcze praktycznie nikogo.
Jedynie my i jeszcze kilka grupek, które chciały zająć jak najlepsze miejsca.
W powietrzu było już czuć strach i ekscytacje tylko wokół nas rozwiewał się krąg obojętność.
Siedzieliśmy mniej więcej na środku każdy popijał swój sok z widocznym znudzeniem.
Ja miałam akurat żurawinowy lubię ten smak.
Krążyłam wzrokiem po smokach, które wyrywały się z klatek.
Trójka z nich była nawet normalna Ale czwartego muszę przyznać, że nie byłoby łatwo pokonać.
Zajęłoby mi to pewnie z 10 minut, ten który go dostanie ma po prostu pecha.










– Ten turniej to totalna żenada – wy burknęła Pensy – nie ma w nim nic fajnego.

– Może ty tak uważasz Parkinson, ja mam zamiar pośmiać się z tego jak się męczą.
A najbardziej to czekam na małego biednego Pottera

– Nawet się nie łudź draco, znając szczęście tego mieszanica to wylosuję jakiegoś niegroźnego smoczka.

– Zamknijcie się – spojrzałam na Beisa i Dracona dość wymownie – Skoro tak myślisz Bleise to trzeba jakoś pomóc temu biedakowi, żeby wylosował rogogona.
Patrzcie na to.

Wstałam z miejsca wręczyłam resztkę soku Pensy i dumnie Wyszłam, z zrzęd.













Skierowałam się na dół do namiotu zawodników.
Uchyliłam delikatnie kotarę, a cała czwórka uczestników przystała na mnie wzrokiem.

– Cześć, przyszłam życzyć wam powodzenia.
Na pewno każdy z was poradzi sobie świetnie.

Następnie podeszłam do Wiktora, któremu uścisnęłam rękę potem była Fler ją po prostu przytuliłam.
Z Cedrikiem zamieniłam tajemnicze spojrzenie, aż w końcu doszłam do Pottera.

Schyliłam się do jego ucha po czym powiedziałam.
– Jak to przeżyjesz to czeka cię jeszcze bal – mówiąc to sprzedałam mu buziaka w policzek i Wyszłam z namiotu.






Teraz sytuacja była już zupełnie inna stadion zaczął się zapełniać, a przejście było dość utrudnione.
Mimo to przecisnęłam się do mojej paczki i usiadłam na poprzednim miejscu.
Czekał tam na mnie już nowy sok.

– Gdzie byłaś?

– Zapewniałam rozrywkę teraz możemy być już spokojni o dobre widowisko – Zerknęłam na blondyna, a on odwzajemnił to tylko zadowolonym spojrzeniem.

Nie musieliśmy czekać długo, a pierwsze zadanie zostało rozpoczęte.

Na arenie pojawił się Cedrik Digorry.
Początkowo zamienił on kamień w psa z myślą, że odwróci uwagę smoka.
Prawie, by się to udało gdyby zwierzę nie zorientowało się, że Cedrik nadal jest na arenie.
Skończyło się tak że puchon zdobył jajo, ale miał kilka poparzeń.

Następnie weszła Fler Delacur.
Uśpiła ona smoka co było dobrym posunięciem, ale miała pecha, bo akurat kiedy ona przechodziła ten chrapnoł i podpalił jej sukienkę.
Nawet się zaśmiałam widząc to zajście, kiedy dziewczyna opanowała sytuację wzięła jajo No i zeszła z areny.

Jako trzeci wystąpił Wiktor Krum.
Jego pomysł był absurdem oślepił on smoka, a potem zwierzę zgniotło jajo, po prostu wspaniale.
Odjęli mu za to punkty, ale zadanie zaliczono.

Na samym końcu na arenie pojawił się on Rogogon Węgierski, wszystko poszło zgodnie z moim planem i magiczny pocałunek zadziałał.

– No teraz to mnie zastrzeliłaś królewno

– Nigdy nie wątp w moje możliwości Bleise, jeżeli tylko się postarasz wszystko ułoży się tak jak chcesz.

– Dacie się skupić?

– A kto mówił, że ten turniej to żenada? – spojrzałam zabawnie na Pensy, a ta tylko przewróciła oczami i wróciła do podziwiania smoka.

Ja zrobiłam to samo, a po chwili pojawił się przestraszony Potter.
Liczyłam na świetne widowisko i dobrą zabawę, ale się przeliczyłam.
Ten mieszaniec przywołał swoją miotłę i odleciał razem ze smokiem z pola widzenia.
Wrócił dopiero jak go pokonał i wziął jajo jako wielki bohater.
Nie cierpię tego bliznowatego gryffona po prostu nienawidzę.





Nie czekaliśmy już na ogłoszenie wyników i zeszliśmy z areny bardzo rozczarowani.
Plan był idealny, ale Potter jak zwykle musiał zabłysnąć i się wyróżnić standard.

– Następnym razem dopilnuj, żebyśmy mogli zobaczyć jak obrywa ten głupi mieszaniec.

– Czyli teraz to jest moja wina?
Draco czy ty się słyszysz?

– A niby czyja potrafiłaś sprawić, żeby wylosował najgorszego smoka, ale już, żeby z nim nie odleciał to się nie dało.

– Na Twoje szczęście następnym razem nie będę się wtrącać i owszem nie zobaczysz niczego, bo zadanie odbędzie się pod wodą.

– Skąd wiesz?

– Bo od wieków we wszystkich edycjach woda jest w drugim zadaniu.

– A no tak ty masz wybitny z historii magi, zresztą jak ze wszystkiego

– A co nie mogę?

– Ależ możesz tylko…

– Tylko Ty nie potrafisz mi dorównać i to cię wkurza – dokończyłam chłopakowi który już więcej się nie odezwał tylko szedł cicho razem z resztą.

Czarodziejskie Marzenie {D.M.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz