Obudziłam się około godziny szóstej. Spojrzałam na dzisiejszy plan:
Dwa razy eliksiry, zaklęcia, obrona przed czarną magią i starożytne runy.
Nawet nie jest tak źle.
Poszłam do łazienki i zrobiłam swój codzienny makijaż, włosy spięłam od przodu a resztę wyprostowałam.
Założyłam piękną czarną sukienkę (zdjęcie pod spodem) i nałożyłam szatę. Kiedy poszłam na śniadanie, nie było jeszcze za wiele osób. Zjadłam przepyszny budyń i udałam się na zajęcia.
Zajęłam miejsce w pierwszej ławce i czekałam na nauczyciela. Co chwilę słyszałam jakieś szepty na mój temat, ale nie zwracałam na to uwagi.
W końcu do sali przyszedł profesor Snape.
(S) Dzisiaj zrobimy małe powtórzenie i zobaczymy czy co niektórzy nadrobili zaległości.
W tym momencie spojrzał na Pottera.
(S) Kto powie mi co to jest veritaserum?
Hermiona od razu podniosła rękę, ale profesor ją zignorowała i spojrzał się w moim kierunku.
(S) A może panienka Angelina odpowie na moje pytanie?
Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na jakiegoś dziwoląga, ja uniosłam głowę znad notatek i powiedziałam bardzo pewnie.
(A) Veritaserum to eliksir prawdy, osoba która go spożyje odpowie na każde pytanie szczeże i wyczerpująco.
(S) Doskonale, 15 punktów dla slitherinu.
Snape nadal zadawał pytania kilka razy nawet mnie wyznaczył, w sumie pod koniec lekcji zdobyłam 80 punktów.Kiedy wychodziłam z klasy usłyszałam Hermionę, która rozmawiała z Harrym i Ronem.
(H) Za kogo ona się uważa?
Kiedy tylko to usłyszałam weszłam pomiędzy golden trio i powiedziałam z wyraźną wyższością
(A) Za prefekta, który właśnie odjął griffindorowi 20 punktów.
I jak niby nigdy nic odeszłam, zostawiając osłupiałych gryfonów.
Na zaklęciach zdobyłam kilka punktów, ogólnie lekcja była dość ciekawe.
Potem skierowałam się na OPCM.
Profesor Lupin pokazywał nam bogina, ale oczywiście wielki wybraniec musiał zakłucić spokój na lekcji, przez co ja nie mogłam nawet zetknąć się ze strachem.
Na starożytnych runach nie uważałam zbytnio, rozglądałam się po sali i obserwowałam uczniów.
Całe szczęście że miałam moją książkę, bez niej nie wiedziałabym nawet jak kto się nazywa.
Po skończonych lekcjach udałam się na obiad a następnie do dormitorium odrobić lekcję.Około godziny 17 postanowiłam zejść do pokoju wspólnego.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam wpatrywać się w kominek.
Po jakimś czasie przysiadła się do mnie grupka ślizgonów.
Znałam ich wszystkie uśmiechnęłam się miło i postanowiłam się przedstawić.
(A) Jestem Angelina.
(D) To już wiemy dzisiaj na lekcjach pobiłaś wszystkich, Draco...
Blondyn nie zdążył dokończyć bo ja się odezwałam.
(A) Malfoy, wiem jak się nazywacie, nie jestem wcale taką zagubioną owieczką.
(B) Naprawdę, bo jakoś nigdy cię tu nie widziałem.
(A) Dziwne, że nie zauważasz lepszych od siebie, a może po prostu nie chcesz ich wiedzieć?
Powiedziałam z szyderczym uśmiechem.
(D) Nie masz się czym chwalić, od niego każdy byłby lepszy.
(A) Odezwała się, nadęty laluś który całe życie zasłania się ojcem, żałosne.
Wstałam z kanapy i udałam się na kolacje.
Kiedy wróciłam nie miałam ochoty na rozmowę.
Poszłam do siebie i zaczęłam czytać książkę. Kiedy już mnie znużyła przebrałam się i poszłam spać.
CZYTASZ
Czarodziejskie Marzenie {D.M.}
Fanfiction13 letnia dziewczyna o imieniu Angelina wraca po 7 latach do czarodziejskiego świata. Zostaje przydzielona do slitherinu, przyjaźni się z Pansy, Blaisem,Luną, no i oczywiście z Draco. Jest szanowana i zawsze ma najlepsze oceny. Jak potoczy się jej h...