13

824 59 16
                                    

Od razu, gdy otworzyłam oczy wiedziałam, że jestem w końcu wypoczęta. Czułam pod sobą miękki materac, chłodną z wierzchu poszewkę kołdry, a moje nozdrza wypełniał zapach przyjemnego płynu do prania.

Przeciągnęłam się na tyle na ile pozwalała mi na to osoba po mojej prawej stronie, po czym potarłam twarz i odwróciłam się na drugi bok. Ciemne końcówki włosów prawie wpadły mi do ust, ale nie chcąc zrobić niczego, co mogło go obudzić po prostu odsunęłam się na koniec mojej połowy. Chwilę obserwowałam, jak jego opalone ramię unosiło się przy spokojnych oddechach.

Zawsze zastanawiała mnie idea śnienia; w końcu to jeden z niewielu momentów w ciągu dnia, kiedy czujemy się kompletnie bezwładni. Teraz myślałam, czy coś mu się w tym momencie śni. A najlepsze było to, że nawet jakbym się postarała, to nie byłabym w stanie wymyślić, co stworzyła jego wyobraźnia.

Uśmiechnęłam się do samej siebie, po czym wymacałam telefon na szafce nocnej i zerknęłam spod przymrużonych oczu na godzinę. O dziwo było wcześnie. Może był to znak, żeby wykorzystać ten dzień, jak najlepiej. Może powinnam pozwiedzać miasto? W końcu Alex nie był moją jedyną rozrywką.

Moje przemyślenia przerwał ścisk w żołądku. Czy oni wykupili śniadanie? Spuściłam nogi na miękki dywan rozłożony wokół łóżka i uniosłam obie ręce do góry, aby jakkolwiek się przeciągnąć. W momencie, gdy spojrzałam na siebie w lustrze dostałam wiadomość. Rzuciłam się do telefonu, jak gdyby głośny dźwięk nie rozebrzmiał właśnie w całej sypialni. Alex na szczęście się nawet nie poruszył.

Nieznany: jesteśmy w pokoju 319, mamy jedzenie

Zmarszczyłam brwi, po czym parsknęłam i weszłam do łazienki, żeby umyć zęby i rozczesać włosy. Wyjęłam bluzę z torby i przerzuciłam ją przez głowę nim wyszłam na korytarz. Najpierw rozejrzałam się, czy pokój 319 jest w pobliżu i dopiero, gdy ujrzałam go niedaleko naszego pobiegłam w tym kierunku, zakładając po drodze skarpetki. Czy ja naprawdę szłam tam w piżamie?

Zapukałam dwa razy, a gdy usłyszałam mocno zaakcentowane zaproszenie niepewnie nacisnęłam klamkę. Drzwi ustąpiły z łatwością, a moim oczom ukazał się pokój identyczny do naszego, jedynie jako lustrzane odbicie.

- Dzień dobry - powiedział Jamie, gdy pojawiłam się w środku.

- Jak się spało? - spytał za to Matt nawet nie unosząc na mnie wzroku. Leżał na wznak z talerzem jedzenia ułożonym na brzuchu, natomiast Jamie leciał szybko po kanałach na dużym telewizorze, wprowadzając do pokoju pojedyncze dźwięki w różnych językach.

- Pieprzona telewizja. Nigdy nic w niej nie ma. - mruknął, rzucając pilota na poduszkę koło Matta. - Chodź. Miałem intuicję, że wstajesz wcześnie, jak my. Alex i Nick budzą się dopiero koło południa.

- Właściwie to obudziłam się przypadkiem. Ale nie będę narzekać, jeśli macie coś do jedzenia - powiedziałam, a Jaime parsknął, klepiąc materac obok siebie.

- Zawsze zamawiamy więcej.

- Śniadanie to paliwo - dopowiedział Matt, a ja uśmiechnęłam się przyjmując talerz typowego brytyjskiego śniadania.

- Dzięki - mruknęłam, zajmując miejsce w wygodnym fotelu pod ścianą.

- Jakieś plany na dziś? - spytał Jaime ponownie chwytając pilota.

- Właśnie miałam pytać, co właściwie robicie do czasu koncertu.

- Zależy kto - uniósł brwi Matt.

- Byliśmy już wszędzie, więc specjalnie nie zwiedzamy, ale często zahaczamy o jakąś restaurację. - powiedział Jamie, kiwając głową w stronę kolegi. - Matt często idzie pobiegać zaraz po śniadaniu albo zrobić jakieś zdjęcia, Nick nie wynurza się do obiadu, a Alex działa w zależności od nastroju.

- Jest, jak księżniczka - mruknął ponownie szatyn, pakując kolejną grzankę do ust. Uśmiechnęłam się na te słowa i wzięłam łyka soku pomarańczowego.

- Jeśli chcesz, to możesz oczywiście pozwiedzać - powiedział miło Jamie, a ja kiwnęłam głową, wyglądając za okno.

- Ładna pogoda. - zauważyłam. Słońce wpadało prosto do ich pokoju, paląc moją twarz. Było to jednak przyjemne uczucie, które w Anglii nie zdarzało się często. - Może mam wam coś kupić, jak będę w mieście?

- Nie ma potrzeby.

- Zawsze myślałam, że zespoły mają jakąś szaloną pomagierkę, która biega wszystkim po kawę przed koncertem i nosi ją na tych śmiesznych, tekturowych pojemnikach - mruknęłam, wkładając kawałek jajka sadzonego do ust.

- Za dużo amerykańskich filmów, Clementine.

- Za dużo - dopowiedział Matt, a ja parsknęłam. Nigdy nie pomyślałabym, że niedługo dobiją czterdziestki. Zachowywali się jakby byli co najmniej w moim wieku.

- Wydaje mi się, że wasz menadżer mnie nie lubi - wypaliłam po chwili. Obaj spojrzeli najpierw na mnie, a potem po sobie. Nie minęła sekunda, a podśmiechiwali się pod nosem, machając głowami.

- Patrick to kutas - wzruszył ramionami Matt, gdy się uspokoił.

- Nie ma nic złego na myśli. Po prostu wkurwia się na każdą dziewczynę Alexa. - powiedział blondyn, a ja już uchyliłam usta, żeby zaprotestować, kiedy on wyciągnął otwartą dłoń w moim kierunku. - Tak, wiemy, że nie jesteś jego dziewczyną.

- Sory. - parsknęłam, a on pokręcił rozbawiony głową. - To pewnie od niego macie mój numer?

- Tak.

- Wiesz, na wszelki wypadek, gdyby Alex odpierdalał.

- A zdarza się to? - spytałam, a oni spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się, niczym rodzeństwo o szatańskich zamiarach.

- Często - powiedzieli jednocześnie. Wywróciłam oczami, gdy ci śmiali się pod nosem. Skończyliśmy śniadanie w spokoju, po czym pożegnaliśmy się, a ja wróciłam do siebie.

Alex leżał teraz rozwalony na materacu z twarzą skierowaną w stronę okna. Podeszłam, jak na palcach do torby, aby wyjąć z niej ubrania na zmianę, ale gdy tylko stanęłam obok łóżka zza moich pleców rozległo się mruknięcie.

- Zostawiłaś mnie samego - powiedział.

I nie, nie brzmiał, jak małe dziecko, któremu zabrano batonika, ale jak ktoś, kto mógłby mi za to urwać głowę.

- Nie chciałam cię budzić. Byłam zjeść - wzruszyłam ramionami, odwracając się w jego kierunku. Co kolejny dzień, tym mniej bałam się odpowiadać mu szczerze i prosto z mostu. Sam mnie tego powolutku uczył, więc w przyszłości może mieć problem.

- Gdzie? - spytał, unosząc na mnie ciemne spojrzenie. Nawet chwilę po obudzeniu wyglądał, jak król władający całym światem. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zauważyłam mały loczek, który uformował się na jego czole.

- U chłopaków. Mówili, że śpisz do południa - uniosłam brew, gdy on pocierał zmęczoną twarz dłońmi.

- Bo śpię. - jęknął wyginając plecy do tyłu. - Trzymasz w rękach ubrania. Po co? - mruknął po chwili badawczo mi się przyglądając.

- Jesteś straszną sknerą o poranku. - wywróciłam oczami. - Chcę wyjść zobaczyć miasto. A ty możesz iść spać.

- Bo nie mogę iść z tobą - mruknął, wbijając we mnie rozbawione spojrzenie.

Mimo wszystkich żartów odczułam pewnego rodzaju tęsknotę za czymś, czego nigdy nie będziemy mogli robić. Mianowicie istnieć publicznie. Z prasy wiedziałam, że Alex zaledwie pół roku temu zerwał ze znaną modelką, o którą bywałam niejednokrotnie zazdrosna, więc nie mogłam podważać jego decyzji. Przynajmniej podczas trasy. A czy po trasie wciąż będziemy mieć kontakt, to pytanie, które zostawiłam sobie na sam koniec.

Pewne jednak było, że prasa oszalałaby widząc go z nieznaną nikomu osiemnastolatką, a wprowadzenie Alexa w dyskomfort należało do ostatnich rzeczy, które chciałabym spowodować. Dlatego uśmiechnęłam się i odwróciłam na pięcie, aby schować się w łazience i zacząć nowy dzień.

__
ale
Was
przybywa

co tam, jak się podoba

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz