27

727 45 14
                                    

Wyszliśmy tylnym wyjściem z jazzowego klubu, w którym odbył się koncert; ja rozmawiając z Mattem i Jamiem, Nick z Alexem, a Patrick, jak zwykle zaabsorbowany swoim telefonem.

Zdecydowaliśmy się pojechać wspólnie na kolację do jednej z kafejek, należących do kogoś z rodziny Matta, aby celebrować pobyt w Sheffield. Mimo późnej godziny właściciele postanowili zaoferować nam choć jeden wspólny wieczór.

Każdy był więc w świetnym nastroju, dopóki wszyscy nie usłyszeliśmy typowego pstrykania, które mogło świadczyć tylko o tym, że ktoś robi nam zdjęcia z ukrycia. Z jednej strony błysnął nawet flesz, który zakończył atak fotografowania nas, ale i tak stanęłam, jak wryta, oglądając się wokół siebie w poszukiwaniu podejrzanych.

- No i znów wpadka - bąknął pod nosem Patrick, ruszając przed siebie. Spojrzałam przerażona na Alexa, ale on jedynie machnął ręką i wyprzedził mnie, żeby dotrzeć do samochodu.

- Pieprzcie się! - krzyknął jeszcze Matt, nim schował się z pozostałymi w busie.

Pobiegłam za Alexem do auta i wskoczyłam jak najszybciej do środka, żeby osunąć się na fotelu i schować bardziej w gigantycznej kurtce mężczyzny. Ten spojrzał na mnie przelotnie i uniósł kącik ust.

- Pasy - powiedział, a ja posłusznie poprawiłam się na siedzeniu, żeby się zapiąć. Kto by pomyślał, że jeszcze wczoraj nie chciał się do mnie odezwać przez głupie zdjęcie, a teraz uśmiechał się od ucha do ucha. Obserwowałam go jeszcze chwilę, po czym wywróciłam oczami i oparłam głowę o szybę.

- To wszystko moja wina - mruknęłam, a brunet parsknął, wyjeżdżając szybko z parkingu.

- Nie masz o sobie za wysokiego mniemania koleżanko?

Jechaliśmy przez oświetlone uliczki Sheffield. Alex tym razem pokazywał mi niektóre z miejsc, dopowiadając do nich swoje historie, a ja patrzyłam na niego z uśmiechem. Miałam wrażenie, że porusza się w zwolnionym tempie, gdy się śmieje, a jego oczy błyszczą w świetle lamp. Zamrugałam kilkakrotnie, nim spuściłam wzrok na uda. Musiałam zacisnąć powieki i cicho odetchnąć; musiałam się ogarnąć.

Miał tak piękny śmiech. 

- Słuchasz mnie? - spytał rozbawiony, a ja kiwnęłam szybko głową i odwołałam się do jednej z historii.

Po dziesięciu minutach wysiedliśmy pod restauracją znajdującą się na parterze jednego z miastowych hoteli. Bus już tam stał, a przez duże okno widać było chłopaków, którzy zasiedli przy okrągłym stole i pili piwo. Weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca - na przeciwko siebie. Matt zamówił mi piwo i jakieś słynne danie, które jego zdaniem było najlepsze ze wszystkich, po czym zaczął opowiadać jakąś historie.

Wieczór był idealny. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, każdy miał coś do powiedzenia. Nawet Patrick zdawał się być dużo bardziej rozluźniony, a czasem, gdy powiedziałam coś zabawnego, to szturchał mnie ramieniem. Zainteresowali się też moim życiem, ale rumieniłam się przy każdym pytaniu, spuszczając głowę, bo ono w niczym nie było aż tak interesujące, jak ich. Chłopcy z chęcią usłyszeli jednak o tym, że umiem grać na pianinie i szykuję się do wyprowadzki. Alex cały ten czas obserwował mnie ze swojego miejsca. Nie odwoływał się do niczego, co mówię; jedynie się przyglądał z małym uśmiechem, który powodował, że było mi gorąco na całym ciele. Miałam jednak wrażenie, że coś było nie tak, bo często się zamyślał lub ignorował zadawane mu pytania, czy historie z dzieciństwa.

Wypiłam trzy piwa, więc gdy wracaliśmy, to miałam jeszcze lepszy humor. Alex uśmiechał się pod nosem, gdy kiwając się na boki szłam do auta, szturchając jego ramię swoim ciałem. Gdy wyjechaliśmy z podjazdu, zsunęłam się nieco za siedzeniu i zerknęłam na niego kątem oka.

- Wszystko w porządku? - spytałam, a brunet kiwnął głową. - Jasne. - uśmiechnęłam się, gdy wywrócił oczami. - Chciałabym czegoś posłuchać. Baby I'm Yours.

- W domu - mruknął, a ja posłusznie kiwnęłam głową i otworzyłam okno. Wysunęłam rękę na zewnątrz i pozwoliłam zimnym powiewom wiatru sprawić, że czułam się jakbym leciała. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, zapominając o wszelkich troskach. Nie mogłam się dłużej martwić, mając takie życie.

Krzyknęłam coś, gdy wysiedliśmy, a Alex dopadł do mojego ciała i zasłonił mi usta dłonią, żebym nie obudziła sąsiadów. Śmiał się do mojego ucha, prowadząc nas do środka, a gdy weszliśmy zostawił mnie w przedpokoju i zniknął w salonie. Zdjęłam buty i spojrzałam na siebie w lustrze - wyglądałam... ładnie.

Rozbudziła mnie piosenka, którą chciałam usłyszeć cały wieczór. Rzuciłam się do salonu, gdzie Alex nastawiał utwór na odtwarzaczu i zaczęłam obracać się wokół własnej osi na środku dywanu. Zamknęłam oczy i pozwoliłam ciału ruszać się, tak jak chciało nim poczułam, jak Alex odwraca mnie w swoim kierunku i chwyta mnie za rękę.

Otworzyłam oczy i ujrzałam jego uśmiechniętą twarz, gdy zaczął prowadzić nas w wolnym tańcu. Gdy zaczął śpiewać tekst, rozpłynęłam się. Miałam wrażenie, że widzę wszystko, jak przez mgłę. Jego piękne usta, które poruszały się w ten sensualny sposób przy wypowiadaniu każdego słowa, sklejony kosmyk włosów, który opadał mu na czoło, szerokie ramiona przykryte absurdalnie obcisłą czarną koszulą. Położyłam głowę na jego piersi, gdy nami obrócił, nie przestając śpiewać. Wsłuchałam się w rytm jego serca i postarałam zignorować nachodzące mnie myśli.

Wiedziałam, co się kroi.

- Co najbardziej kochasz w Sheffield? - spytałam, nie odrywając od niego policzka. Poczułam, że się uśmiecha. Tak intuicyjnie.

- To tu wszystko się zaczęło. Całe moje życie. - powiedział. - Mam wrażenie, że region cię na swój sposób kreuje, jako człowieka. Ludzie tu są inni. A ja czuję, że to moi ludzie i że nie byłbym taki, gdyby nie to miasto. - mruknął, a ja uśmiechnęłam się i uniosłam głowę, aby spojrzeć w jego błyszczące oczy. - Tyle rzeczy się tu wydarzyło. Odkryłem muzykę, pierwszy raz się upiłem, uzależniłem od papierosów... zakochałem się - ostatnie słowa powiedział prawie szeptem. Zignorowałam ukłucie w sercu i znowu przywarłam policzkiem do jego piersi.

- Dlatego ten tatuaż - powiedziałam, przejeżdżając palcem po róży na jego ręce. Kiwnął głową i oparł brodę na czubku mojej.

- Nie masz tatuaży, prawda? - spytał. Zaprzeczyłam. - A chcesz?

- Tak. - uśmiechnęłam się. - Dużo.

- Dużo! - zawołał, a ja parsknęłam.

- Nie podobają ci się tatuaże? - spytałam, przymykając powieki. - Ja je uwielbiam.

- W porządku. - zaśmiał się, wkładając dłoń w moje włosy. Przysunął mnie jeszcze bliżej swojego serca. - Jutro sobie zrobisz.

- Co? - spytałam rozbawiona, odsuwając się, aby znów go zobaczyć.

- Tatuaż. Jutro zrobisz, zanim wyjedziemy. Zabiorę cię tam, gdzie sam robiłem - powiedział, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta.

- Dobrze, ale chcę, żebyś ty go wybrał - mruknęłam, a mężczyzna przewrócił oczami.

- Cliché. - mruknął, a mnie przypomniała się jedna z naszych pierwszych rozmów. - Baby I'm Yours moim pismem. - parsknął. - To zaproponowałbym, gdybym był wciąż nastolatkiem.

- Nie. - powiedziałam, zatrzymując się. - Nie. Podoba mi się ten pomysł. Chcę taki tatuaż. - szepnęłam, a on uniósł powoli kącik ust.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz