Dopiero, gdy wyszłam tylnym wyjściem na dwór ochłonęłam z transu, który wcześniej mnie ogarnął. Szłam za Alexem, który bezwstydnie szedł przed siebie przez parking, ignorując ochroniarzy, którzy utrzymywali krótki dystans na wypadek, gdyby ktoś postanowił go zaatakować. Nogi mi się trzęsły, a słowa grzęzły w gardle, gdy próbowałam powiedzieć, że chyba wolę wrócić do domu.
Moja podświadomość podpowiadała mi jednak, że Alex nie ma pojęcia kim jestem i mogę być każdym, tylko nie sobą. To w końcu jedyne takie przeżycie, jakie mogę mieć w życiu. Jedynie przerażał mnie fakt tego, co Alex chce zrobić. Bo jak bardzo chciałam wcześniej mówić, że gdybym mogła, to oddałabym się artyście w całości, to gdy moje wyobrażenia stały się prawdą chciałam uciekać jak najdalej. Boże, ja się nawet nie całowałam z mężczyzną. Czy on myśli, że jestem puszczalska? Co on w ogóle sobie myśli, biorąc mnie ze sobą?
- Boże - powiedziałam do siebie, odrobinę za głośno, bo brunet odwrócił się w moim kierunku. Zielone neony z klubu otoczyły jego twarz świetlistą aurą, w której wyglądał jeszcze lepiej. Naprawdę miałam wrażenie, że śnię.
- Masz wątpliwości. - stwierdził, zatrzymując się, żebym mogła go dogonić. Zaczęliśmy iść w ramię w ramię do czarnego Mustanga z sześćdziesiątego czwartego, który zajmował jedno z miejsc na parkingu. - Niedługo się zrelaksujesz. Każdy z nas zasługuje na odrobinę oderwania, hm?
- Jasne - szepnęłam pod nosem, spuszczając wzrok na beton. Mężczyzna otworzył mi drzwi do swojego samochodu, a ja wsiadłam, ignorując faktyczne wątpliwości, które tułały mi się po głowie. Wciągnęłam zapach skóry i papierosów, który przesiąkł w całe wnętrze maszyny. Drzwi od strony kierowcy otworzyły się, a Alex wsiadł do środka i zdjął z oczu czarne okulary.
Zeskanował moją twarz z niewielkim uśmiechem, po czym zagryzł dolną wargę i się zaśmiał. Nachylił się nad moją twarzą, a gdy już odsunęłam głowę, uderzając nią o szybę, jedynie wywrócił oczami, otwierając schowek.
- Uspokój się. Sięgałem alkohol. - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi, gdy jego oczy zaiskrzyły. - Dla ciebie. Nie jestem samobójcą.
Wyciągnął ze schowka butelkę whisky i wcisnął mi ją w dłoń, gdy sam wrócił na swoje miejsce. Ochroniarz zastukał w szybę, a brunet kiwnął głową i włączył silnik.
- Jakieś życzenia? - spytał, wyjeżdżając z parkingu. - Przejedziemy się przez centrum. Potem wezmę cię do siebie.
- Masz tu mieszkanie? - spytałam na słabym oddechu. On jedynie pokręcił głową i gwałtownie przyspieszył, wciskając mnie w fotel. Zaczęłam kwestionować całe swoje życie. Czy ja naprawdę oszalałam? Mimo że to Alex Turner, to wciąż jest mężczyzną, którego w ogóle nie znałam.
Co ja gadałam. To pieprzony Alex Turner, a ja żyłam marzeniem połowy nastolatek. Otworzyłam butelkę whisky i pociągnęłam dwa łyki, krzywiąc się tak mocno, że musiałam zasłonić twarz jego podkoszulką, którą ściskałam w dłoniach. Brunet spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął się pod nosem.
Musiałam napisać do mamy. Nakreśliłam szybko wiadomość, że jadę na noc do Hannah pociągiem, po czym mimowolnie pociągnęłam kolejny łyk.
- Podaj mi papierosy. Leżą na tylnym siedzeniu - powiedział, a ja odwróciłam się, aby zobaczyć kolekcję podkoszulków, butelek po alkoholu, torebeczek z marihuaną i kilka pudełek papierosów. Otworzyłam szerzej oczy, licząc, że Alex nie jest teraz pod wpływem czegokolwiek, mimo że śmierć w takim wypadku byłaby zdecydowanie widowiskowa.
Wyciągnęłam się po pudełko, po czym otworzyłam je i wychyliłam w kierunku bruneta. On jedynie pokręcił głową i wskazał swoje usta, więc drżącą ręką wyjęłam pojedynczego papierosa i wsadziłam mu go między zęby. Sama zerknęłam na pudełko z zaciśniętymi wargami.
- Dalej. Dziś nie masz granic - mruknął, a ja przymknęłam powieki i sama wyjęłam papierosa, którego wsadziłam do ust. To nie tak, że wcześniej nie paliłam. Po prostu bałam się, co o mnie pomyśli.
Dużo nie mógł skoro zgodziłam się, aby pojechać z nim do hotelu.
- Robisz tak zazwyczaj z dziewczynami po koncertach? - spytałam nagle, biorąc kolejnego łyka alkoholu. Tym razem nie skrzywiłam się tak bardzo, bo moje gardło przyzwyczaiło się do palącego szczypania.
- Czasem - odpowiedział, wyciągając z kieszeni zapalniczkę. Odpalił szybko papierosa, po czym rzucił mi ją na uda. Miała na sobie wizerunek nagiej kobiety z szeroko rozchylonymi nogami. Sama odpaliłam papierosa i uchyliłam okno, żeby dym nie wsiąkł jeszcze bardziej w skórę.
- Mogę włączyć muzykę?
- Jeśli moją, to tak. - powiedział, a ja zaśmiałam się pod nosem i zerknęłam do schowka, gdzie miał wszystkie swoje płyty. Wyjęłam jedną z pierwszych i włożyłam ją do odtwarzacza. Dzikie basy rozbrzmiały w całym samochodzie, krew odpłynęła mi do mózgu i dopiero wtedy poczułam, że zaczynam się rozluźniać. - Czasem trzeba robić takie rzeczy, wiesz? Trzeba naprawdę ignorować wszystko i wszystkich. Im więcej rzeczy jest ci obojętnych, tym bardziej zrelaksowana jesteś. Nie zastanawiaj się czemu tu jesteś. Po prostu bądź.
- Nigdy się nie całowałam z mężczyzną - powiedziałam cicho, a brunet spojrzał na mnie kątem oka i zagryzł dolną wargę.
- Lepiej dla mnie.
CZYTASZ
backstage | a.t
FanfictionClementine wraz z przyjaciółka jadą na koncert ulubionego zespołu z okazji jej osiemnastych urodzin. Dostaje niespodziankę, która umożliwia jej wejście na backstage, gdzie główny artysta proponuje jej noc w jego pokoju hotelowym. _ historia nie ma o...