5

978 59 27
                                    

- Jak to zjesz, to wytrzeźwiejesz.

Odziany w smoking kelner przywiózł kilka talerzy z jedzeniem na posrebrzanym wózku. Gdy podbiegłam do drzwi, aby stanąć z nim twarzą w twarz zdawał się być zdegustowany. Ukrywał to pod profesjonalnym uśmiechem. Nie mogłam się mu dziwić; nim otworzyłam drzwi spojrzałam w lustro - moje oczy były rozmazane od pocałunków Alexa, szminka rozeszła się wokół ust, futro wciąż pozostało na miejscu, a rajstopy rozerwały się jeszcze bardziej. Wyglądałam co najmniej, jak pani do towarzystwa. Miłe podziękowanie kelnerowi zwróciło mu jednak choć trochę nadziei w dzisiejszą młodzież, więc oddalił się ze spokojniejszą miną, gdy ja porwałam jedzenie. Nie poszalałam - wprawdzie wzięłam jedynie misę owoców, czekoladowy suflet, szampana i lody, ale Alex i tak wpatrywał się w to wszystko jak gdyby nigdy nie widział takiej ilości jedzenia. Gdzie on się chował?

- Boisz się, że zmienię zdanie, jak wytrzeźwieję? - spytałam, pakując winogrono do ust. Mężczyzna wzruszył ramionami i włączył telewizor, sadowiąc się obok mnie na łóżku. Wyglądaliśmy jak małżeństwo, które znudzone lata po kanałach nawet na siebie nie patrząc. - Czy ty nie masz czasem dziś koncertu?

- Mam. Ostatni raz tu, a później Liverpool. Fajnie, nie? - spytał, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Liverpool zawsze brzmiał ekscytująco.

- Czemu zdecydowałeś się na dwa koncerty w tej dziurze?

- To ulubione miasto Nick'a. Pewnie lata gdzieś teraz po pubach i parkach - wzruszył ramionami. Mój uśmiech poszerzył się, gdy wyobraziłam sobie, jak trzydziestopięcioletni facet biega zadowolony po miejscach, gdzie pierwszy raz piłam alkohol lub spotykałam się z Hannah.

- Jestem tak zmęczona - westchnęłam, wkładając kolejne winogrono do ust. Przeciągnęłam się i oparłam głowę na jego ramieniu. Pachniał, jak stare papierosy i to cholerne whiskey, które ciągle miał przy sobie.

Nie chciałam, żeby ten dzień się kończył.

- Byłaś kiedyś w Liverpoolu? - spytał po chwili. Jego głos jak zwykle nie wyrażał zbyt wielu emocji, więc jedynie pokręciłam głową.

- Nie. Raczej nie wyjeżdżamy. Teraz, jak skończę szkołę, to może wyprowadzę się do większego miasta - wzruszyłam jednym ramieniem. Alex uśmiechnął się pod nosem i położył dużą dłoń na moim policzku.

- Jesteś takim dzieciakiem, Clem. Nie wiem, co tu właściwie robisz.

- Sam powiedziałeś, że najlepiej się nie zastanawiać tylko... żyć, wiesz? - spytałam, a on zerknął na mnie kątem oka. Zaciskając mocniej dłoń na mojej szczęce odwrócił moją twarz w swoim kierunku.

- Będziemy dobrymi przyjaciółmi. - powiedział nagle. Zmarszczyłam brwi, gdy przyciągnął mnie za biodro na swoje uda. - Nie obchodzi mnie, jak bardzo surrealistyczne to jest. Wyjebane. Jedziesz ze mną w trasę?

- Co? - parsknęłam. Uśmiechał się, jak psychopata, któremu udało się zaciągnąć dziecko do piwnicy, ale odsunęłam tę myśl na tył głowy. - Nie ma mowy.

- Serio? Byłem przekonany, że obudzisz cały hotel wrzaskami ekstazy - uniósł jedną brew. Pokręciłam rozbawiona głową i oparłam się o materac, zerkając na niego z góry.

- Rano nie będziesz chciał o tym słyszeć. Pewnie jesteś, jak ci faceci z książek, co w nocy są innymi ludźmi, niż za dnia.

- Czy my wcześniej nie uzgodniliśmy, że to fajne? - spytał. Zacisnęłam usta w linię, aby się nie roześmiać i zamknęłam oczy.

- Co ja powiem rodzicom? - mruknęłam, wyobrażając sobie w głowie, jak moje życie może się zmienić w sekundę.

- To nie mój problem - powiedział niskim głosem. Nie musiałam otwierać oczu, bo jego usta zderzyły się z moimi, a ja z piskiem opadłam na materac. Przyszpilił mnie całym swoim ciałem i zaczął chaotycznie całować każdy skrawek mojej twarzy i szyi. Gdy otarł się o mnie kroczem stłumiłam jęk, wywołując uśmiech na jego twarzy.

- Nie będziesz moim sponsorem, Alex. Mam swój honor - sapnęłam, gdy dotknął palcami mojego nagiego brzucha. Jego dotyk z jednej strony parzył, a z drugiej mógł łatwo doprowadzić mnie do stanu hibernacji.

- Boże, czy ja powiedziałem coś o sponsoringu, idiotko? - mruknął, trącając nosem mój. - Będę szczery. - zaczął, unosząc jedną brew. - Nudzę się, a ty jesteś ciekawa. Chcę żyć z ciekawymi ludźmi, więc chciałbym żebyś była w moim życiu.

- Nie znasz mnie - powiedziałam mrużąc oczy. Chłopak wywrócił oczami i cmoknął pojedynczo moją szyję.

- Dużo przede mną nie ukryjesz. Jesteś dzieciakiem - powiedział chrypliwie, przysuwając usta do wrażliwej skóry za moim uchem.

- Nazywając mnie dzieciakiem stawiasz się w bardzo złej sytuacji - zauważyłam z małym uśmiechem.

- Sama postawiłaś się w takiej sytuacji, mając dziś urodziny - odpowiedział. Wywróciłam oczami, zwracając uwagę na pewnego rodzaju dziecinność, która chowała się za tą dumną maską.

- Podejmę decyzję jutro. W porządku? - spytałam. Uniósł twarz znad mojej szyi. Nie zdziwiłam się, gdy nie zaobserwowałam żadnej emocji oprócz nieumiejętnie ukrytego triumfu i pożądania, które świeciło w jego oczach.

- Jestem zbyt pijany, żeby ocenić twoją odpowiedź - mruknął, opadając na materac obok mnie. Miałam wrażenie, że tarzaliśmy się w białej pościeli jeszcze długo, dopóki sama nie poczułam, że trzeźwieję i nie zobaczyłam Alexa, który w okularach na nosie przeglądał jakąś książkę. Musiałam usnąć.

- Która godzina? - spytałam, pocierając oko.

- Spałaś godzinę - powiedział zwyczajnie. Zmrużyłam oczy, zerkając w kierunku okna, za którym zaczynało wschodzić słońce. Mogłam szczerze przyznać, że czułam się okropnie.

- Wciąż nie zmieniłeś zdania, co do trasy?

- Jakiej trasy? - spytał. Próbował ukryć uśmiech, więc usiadłam na przeciwko niego ze zmrużonymi oczami. Spojrzał na mnie tym penetrującym wzrokiem, a ja nie mogłam ukryć zawstydzenia i spuściłam twarz na jego nogi. - Spójrz na mnie.

- Bo co? - mruknęłam czując, że rumieniec na mojej twarzy nie daje mi chwili wytchnienia.

- Powiedziałem spójrz. - powiedział poważnie. Uniosłam znów wzrok i przełknęłam ślinę. Był niesamowicie przystojny i onieśmielający. Włosy sięgające przed ramię były w całości roztrzepane, a podkrążone oczy dodawały mu tego przerażającego wyglądu. - W tej relacji nie będziemy się cackać. Nie dam ci żadnej przemowy, bo nie o to chodzi w moim życiu. Po prostu się decyduj. Jedziesz na najlepszą wycieczkę twojego życia, czy będziesz tu gnić?

Przygryzłam dolną wargę i zerknęłam ponownie w kierunku wschodzącego słońca. Uniosłam lewy kącik ust, po czym roześmiałam się do samej siebie i kiwnęłam głową.

- Czuję się jakbym przyjmowała oświadczyny.

- Skutki będą te same - powiedział. Ostatni raz skrzyżowaliśmy spojrzenia, jako nieznajomi i otworzyliśmy nowy rozdział wraz z promieniami słońca, które otuliły nasze twarze.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz