24

910 63 14
                                    

Wróciliśmy do hotelu przed północą. Alex od razu poszedł pod prysznic i siedział tam wyjątkowo długo. Powodem mogła być jego rozmowa z Patrickiem, który zaciągnął go do busa nim zdążyliśmy odjechać z parkingu. Gdy wrócił zdawał się być zdenerwowany; nie uśmiechał się i nie odzywał, a ja sama będąc przytłoczona informacjami z całego dnia nawet tego nie komentowałam.

Usiadłam na łóżku i opadłam na plecy, pocierając dłońmi twarz. Myślałam o zaległościach, które tworzyłam sobie każdego dnia, nie robiąc zadawanych przez nauczycieli zadań. Myślałam o Hannah, która leżała pewnie przykryta trzema kocami i oglądała jakiś głupi serial. Myślałam o moich rodzicach i o tym, jak mogliby zareagować, gdyby zdjęcia ich córki nagle znalazły się w czasopismach plotkarskich. I myślałam o nim. I chciałabym siebie oszukać, mówiąc, że nie bolało mnie serce, gdy przypominałam sobie jego delikatny dotyk, który nie mógłby nigdy być niczym więcej.

- Nie przejmuj się tym - powiedział. Wyszedł z łazienki w tych swoich lnianych spodniach i rozpiętej koszuli. Był zawsze taki elegancki; nawet jeśli za chwilę miał iść spać.

Usiadłam i kiwnęłam lekko głową, obserwując, jak powoli zdejmuje z palców sygnety i układa je pod lustrem. Wcześniej nie zauważyłam, że kremuje sobie dłonie, zwracając szczególną uwagę na palce, które przesuwa po strunach gitary każdego dnia. Moje serce biło szybciej za każdym razem, gdy dotykał swojej skóry w taki sam delikatny sposób, w jaki dotykał mojej. Wszystko, co robił było tak intensywne i silne, ale jednocześnie czułe. Uchyliłam usta, które momentalnie opuściło ciche westchnienie. Tak ciche, że nikt by go normalnie nie usłyszał. Oprócz niego. Odwrócił się w moim kierunku. Nie uśmiechał się. Nie był już Alexem, który obudził się z najlepszym humorem. A ja wyglądałam, jak rozmarzona dziewczyna z innego świata.

Wtedy zrozumiałam, jak bardzo zły był i po prostu nie chciał wylać swojej złości na mnie. Był zły, że ludzie się dowiedzieli. On chciał tej tajemnicy, potrzebował jej.

Podszedł powolnym krokiem i zatrzymał się nade mną. Jego palce zacisnęły się na mojej szczęce, nastawiając moją twarz, tak żebym nie mogła urwać kontaktu wzrokowego. Patrzył mi prosto w oczy, a ja tym razem nie mogłam zrozumieć, co kryło się za brązowymi tęczówkami, co kryło się w jego głowie. Trzymał mnie tak jeszcze chwilę, po czym zaczął nachylać się tak bardzo, że moje plecy ostatecznie zderzyły się znów z materacem. Moje usta wciąż były uchylone, zbierając desperacko powietrze, a serce biło tak mocno, że bałam się, że wyskoczy mi z piersi. Wszystko, co robił zamieniało mnie w istny bałagan.

Chciałam, żeby się odezwał, ale on jedynie skanował moją twarz, co jakiś czas oblizując usta. W pewnym momencie przełknął ślinę i odetchnął miętowym powietrzem w moje wargi, które drżały w desperacji.

- Alex, może... - zaczęłam, a on warknął coś pod nosem i złączył nasze wargi w pełnym agresji pocałunku. Tym razem nie był delikatny. Całował mnie intensywnie, chaotycznie, przesuwając mnie coraz wyżej, aż moja głowa nie zetknęła się z poduszkami.

- Nie odzywaj się - wymamrotał w moje usta. Zaczął rozpinać moje spodnie i zdjął je razem z dolną bielizną. Odruchowo zakryłam się dłońmi, ale może było to błędem, bo w jednym momencie chwycił moje nadgarstki i przeniósł je nad moją głowę. Zmierzył mnie pełnym dezaprobaty spojrzeniem, po czym osunął się niżej i chrząknął, bo wytrwale patrzyłam w sufit.

Widok jego między moimi nogami był tak intensywny, że zerknęłam tylko na sekundę, po czym z głośnym wdechem wróciłam do studiowania sufitu.

- Clementine. - powiedział poważnie, a ja zamknęłam oczy szybko oddychając. - Patrz na mnie.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam prosto w jego oczy. Z uchylonymi ustami, patrzyłam jak się zbliża nie przerywając kontaktu wzrokowego. I wtedy poczułam jego wargi i język i nie mogłam opanować gardłowego języku, który wydobył się z moich ust. Momentalnie wygięłam plecy do tyłu, a moje uda zadrżały. Alex upewniając się, że nie będę mogła się ruszyć, zaplątał ręce pod moimi kolanami i przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Miałam wrażenie, że się mną żywi; jego język plątał się na moim wzgórku, usta zasysały się, a ja zagryzałam zęby na dłoni, żeby nie krzyczeć. W głowie huczało mi moje imię wypowiadane przez jego chrypliwy głos i wszystkie słowa, która do mnie wypowiadał. Byłam na skraju innego świata.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz