9

852 50 36
                                    

- Kurwa, chcę już iść spać.

Podniosłam głowę ze stołu, gdy usłyszałam poruszenie na korytarzu. Drzwi otworzyły się z impetem, gdy przecierałam oczy, zapominając o namalowanych kreskach. Nie pamiętałam nawet momentu, w którym zasnęłam.

- Dobry wieczór, Clementine - powiedział Jaime, mijając mnie, aby otworzyć lodówkę. Jak mogłam jej wcześniej nie zauważyć?

- Zasnęłam - palnęłam, a Matt parsknął pod nosem, siadając na przeciwko mnie. Zerknęłam kątem oka na Alexa, który rozpinał kilka pierwszych guzików swojej koszuli nie wyrażając żadnych emocji. Gdyby tylko wiedział, że ludzie wysypujący się właśnie z widowni są na pograniczu omdlenia właśnie przez niego. Cóż, tak naprawdę może to doskonale wiedzieć i pozostawać niewzruszonym.

- Musimy się dogadać z dalszą drogą - zaczął Nick, biorąc sporego łyka piwa.

- Clementine, masz swoje rzeczy przy sobie? - spytał Jaime, a ja pokręciłam szybko głową.

- Jedźcie do Liverpoolu. My zahaczymy o dom i was dogonimy. I tak zobaczymy się jutro - odezwał się w końcu Alex. Opierał się o framugę drzwi, dzierżąc papierosa między długimi palcami.

- Możesz prowadzić, Alex? - spytał Nick, a brunet kiwnął głową i wycofał się z pomieszczenia, zostawiając mnie z trójką pozostałych.

- Macie jakiegoś busa? - spytałam po chwili. Matt kiwnął głową.

- Patrick jeździ z nami. No i mamy kierowcę na wypadek, gdybyśmy poszaleli w nocy - powiedział, przypominając mi o ich strasznym menadżerze.

- Ale Alex ma tu swój samochód.

- Zawsze bierze go ze sobą. - mruknął Nick. - Jak musi coś z nami obgadać to nasz kierowca prowadzi jego auto, a busa Patrick. Zresztą odległości nie są na tyle duże, żebyśmy musieli być ciągle razem.

- Jasne. Rozumiem - powiedziałam cicho, wbijając wzrok w rękawy bluzki.

- Ej, nie musisz się denerwować, ani nic. Alex ma różne pomysły, ale już przywykliśmy. Zresztą wydajesz się w porządku - zagaił Matt, a ja uśmiechnęłam się, posyłając mu wdzięczne spojrzenie.

- Clementine, jedziemy! - rozległ się basowy krzyk na korytarzu. Matt zaśmiał się pod nosem, gdy szybko wstałam z krzesła.

- Tylko przypominaj mu, żeby tak nie zapieprzał na drogach - powiedział jeszcze Jaime, a ja zmarszczyłam brwi i kiwnęłam niepewnie głową, wychodząc z pokoju.

Alex szedł powolnym krokiem przed siebie, a na ramieniu zawieszoną miał gitarę i swoją marynarkę. Wyszedł bocznym wyjściem na parking, a we mnie uderzył zimny wiatr. Okryłam się więc szczelniej czarnym płaszczem i pobiegłam za brunetem, który nie spojrzał na mnie od czasu mojej rozmowy z Patrickiem. W kompletnej ciszy wsiadłam do samochodu i zerknęłam na niego dopiero, gdy sam zatrzasnął swoje drzwi.

- Jak było? - spytałam niepewnie, a on zdjął okulary i uśmiechnął się pod nosem, przeczesując włosy.

- Dobrze. - powiedział, kończąc zwięzłą wypowiedz głośnym westchnieniem. - Jestem po prostu zmęczony.

- Już niedługo odpoczniesz - mruknęłam. Zagryzł dolną wargę i odpalił silnik, kładąc mi dużą dłoń na karku. Zadrżałam od zimna, jakie na mnie przeniósł, a on uśmiechnął się i wyjechał prędko z parkingu.

Wklepałam adres na telefon i położyłam urządzenie na masce, aby go kierowało. Zerkałam na niego, co jakiś czas, próbując dopatrzeć się jakichkolwiek emocji, ale miałam wrażenie, że i tak te, które pokazuje nie są jeszcze tymi prawdziwymi. Ten wyjazd mógł być więc albo spełnieniem marzeń, albo czystą udręką.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz