- Wyglądasz, jak nowonarodzony.
Weszliśmy do dużego oszklonego pomieszczenia, z którego widać było mężczyzn rozkładających ostatnie elementy sceny. Wszyscy już byli na miejscu, mimo że do koncertu zostało jeszcze dużo czasu. Uśmiechnęłam się do chłopaków; z Jamiem i Mattem zbiłam nawet żółwika.
- Co ty z nim zrobiłaś, Clem? - spytał mnie szatyn, a ja wywróciłam oczami, podchodząc do szyby.
- Mała zmiana fryzury nikomu nie zaszkodzi - uśmiechnęłam się, po czym skinęłam głową do Nick'a, który tajemniczo mi się przyglądał.
Rozejrzałam się po stadionie, który powalał wielkością, ale wciąż był znacznie mniejszy od tego w Londynie. Na te dwa dni czekałam najbardziej; większość fanów zapewne też. Mogłam sobie wyobrazić te tłumy ludzi, reflektory, najlepsze nagłośnienie i...
- Och, dobrze, że wszyscy jesteście. - usłyszałam głos Patricka. Oderwałam się od szyby i uśmiechnęłam półgębkiem do mężczyzny, jednak ten nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Wywróciłam oczami, a Alex poklepał mnie po plecach w ramach dodania mi otuchy i zajął miejsce przy stole, na który Patrick rzucił jakieś kartki. - Mamy kilka spraw do omówienia.
Zauważając, że wszystkie miejsca są zajęte skinęłam do Alexa i wyszłam z pomieszczenia, wyciągając jednocześnie telefon z kieszeni. Wykonałam standardowy telefon do mamy, przesłałam jej kilka zdjęć, po czym wybrałam ikonkę Hanny, z którą połączyło mnie chwilę później.
- Hej, kochana! - zawołała zdyszana. Uniosłam zaskoczona brwi, widząc za jej plecami fragmenty naszej osiedlowej siłowni. Od kiedy Hannah umiała biegać? - Nawet nie komentuj. Naprawdę się nudzę!
- Widzę. - parsknęłam, opierając się o ścianę. - Jak się czujesz?
- W porządku. Chyba. - mruknęła ironicznie, a ja parsknęłam. - Jak tam życie z twoją gwiazdką? Powinnaś napisać jakąś kiczowatą książkę o takim tytule. Ja i mój celebryta.
- Zamknij się. - zaśmiałam się, a dziewczyna pokręciła rozbawiona głową. Zwolniła. - Jest... świetnie. Naprawdę.
- W końcu słyszę słowa, których oczekiwałam od samego początku! - uśmiechnęła się i chwyciła telefon jednocześnie zeskakując z bieżni. - Co się zmieniło?
- Nie wiem, jak to powiedzieć... - przeciągnęłam, wbijając wzrok w stopy. Minęła dłuższa chwila ciszy, ale gdy szatynka zrozumiała o co chodzi zerknęłam znów na telefon, gdzie widniał jej obrazek z dłonią na ustach i szeroko otwartymi oczami.
- Nie pierdol - szepnęła do głośnika.
- Ale to nie przez to jest świetnie! - zawołałam cicho, gdy szatynka kręciła z niedowierzaniem głową. - Po prostu zaczęliśmy się dogadywać. Złapaliśmy wspólny język i...
- I rozsadzacie hotelowe łóżka!
- Hannah, jeżeli się nie zamkniesz, to się rozłączę - uniosłam jedną brew, a zielonooka machnęła ręką, utrzymując uśmiech na ustach.
- Po prostu jestem podekscytowana. Szczegóły zostaw na później, bo inaczej nie wyjdę z tej siłowni żywa. Pomijając, że już nie wyobrażam sobie powrotu do domu, bo mam nogi, jak z waty - wymamrotała. Parsknęłam i przechyliłam głowę do ramienia, patrząc na dziewczynę.
- Leć. Zadzwonię jutro - powiedziałam, a ona kiwnęła głową i przesłała buziaka do kamery.
- Love you.
Westchnęłam i oparłam głowę o szybę w momencie, gdy poczułam dwie duże dłonie na biodrach. W jednym momencie znalazłam się przy czyimś torsie, a od krzyczenia o pomoc powstrzymał mnie znajomy zapach. Uśmiechnęłam się pod nosem i przesunęłam głowę do góry, aby móc zobaczyć jego twarz.
- Mówisz jej wszystko - zauważył, a ja spaliłam się rumieńcem. Chciałam uciec, ale on złapał mnie pod udami i uniósł do góry nie zważając na moje protesty.
- Alex, porzygam się! - krzyknęłam roześmiana, gdy moja głowa uderzyła o jego plecy. Patrzyłam, jak podłoga się zmienia z brzydkiej wykładziny na białe kafle, po czym opadłam na zimny blat.
Rozejrzałam się krótko po pomieszczeniu, które okazało się łazienką, a blat umywalką, a gdy otworzyłam usta, żeby się obronić on wpił się w moje wargi, wbijając moją głowę w lustro.
- Powiedziałaś jej o wszystkim co robiliśmy? - wysapał w moje wargi. Pociągnęłam za krótsze teraz kosmyki włosów i uśmiechnęłam się przez pocałunek. - Nie śmiej się. Opowiedz mi też, Clementine. W szczegółach.
Przysunął mnie bliżej siebie, stając między moimi nogami, które owinęłam wokół jego bioder i przywarł do mojej szyi. Odrzuciłam głowę do tyłu znów spotykając się z lustrem i zamknęłam oczy, czując jego dłonie na moich udach. Jego palce niebezpiecznie sunęły ku górze.
- Musisz przestać nosić spodnie. - wymamrotał w moje wargi. - Muszę mieć łatwiejszy dostęp.
- Będziesz mi teraz mówił, co mam robić, Turner? - spytałam zadziornie, odsuwając się od jego twarzy. Brunet zagryzł dolną wargę, po czym pokręcił z uśmiechem głową i ponownie złączył nasze usta w intensywnym pocałunku.
Nasze krocza otarły się o siebie w momencie, gdy ktoś otworzył drzwi. Momentalnie oderwałam się od bruneta, próbując go odepchnąć, ale ten jedynie uśmiechnął się pod nosem, zerkając przez ramię na Nick'a, który stał w drzwiach ze zrezygnowaną miną. Wyglądaliśmy jednoznacznie.
- Wszystko w porządku, bracie? - spytał, odsuwając się ode mnie, aby podejść do mężczyzny. Ten jedynie uniósł jedną brew i wyszedł z łazienki, a Alex spojrzał na mnie porozumiewawczo i poszedł zaraz za nim.
Oparłam się o lustro głęboko oddychając, ale znowu mi przerwano, bo dodatkowa para drzwi w pomieszczeniu otworzyła się i wyszedł przez nie mężczyzna w jasnym garniturze. Uśmiechał się pod nosem, a ja zamurowana patrzyłam na niego, jak na mojego przyszłego zabójcę. Był młody, a jego mina złowieszcza. Podszedł do drugiej umywalki i poszukał wzrokiem mydła. Okazało się, że je blokuję, więc posłał mi kolejny tajemniczy uśmiech. Zeskoczyłam szybko z blatu.
Toalety musiały być za drzwiami, co znaczyło, że...
- Przepraszam - zaczęłam w momencie, gdy mężczyzna otworzył usta.
- Nie, to ja przepraszam. - powiedział zadowolonym tonem. - Nazywam się Andy Fincher. Jestem tu od i-D.
i-D, i-D... i-D, czyli jedno z najbardziej znanych brytyjskich czasopism? I jego reprezentant w pieprzonej łazience w Leeds?
- Jestem przejazdem - zaczął, gdy posłałam mu pytające spojrzenie. - I zlecono mi wywiad z zespołem. Arctic Monkeys. Coś pani świta?
- Ehm. - zająknęłam się. - Tak, oczywiście. Też przyjechałam na... na koncert.
- Też pracuje pani dla prasy? - spytał, wycierając w spokoju dłonie o papierowy ręcznik. Jego spokój mnie przerastał.
- Nie. Jestem z kimś - chrząknęłam, a on uśmiechnął się znów pod nosem i teatralnym gestem wyrzucił ręcznik do śmietnika.
- Kimś?
- Mój tata tu pracuje. Wziął mnie ze sobą - skłamałam. Uśmiech na jego ustach poszerzał się, a ja zauważyłam, że mimowolnie przesuwam się w kierunku drzwi.
- Cóż, może spotkamy się jeszcze przed koncertem. - powiedział, ruszając w moim kierunku. Skuliłam się przy ścianie, gdy uchylił drzwi. - Clementine.
I wyszedł.
Wkopałam się. Wkopałam nas.
Naprawdę nas wkopałam?
Nie. Wspólnie się wkopaliśmy.
Co może zrobić jakiś galancik z czasopisma? Nic. Absolutnie nic.
Ale Alex musi się dowiedzieć.
CZYTASZ
backstage | a.t
FanfictionClementine wraz z przyjaciółka jadą na koncert ulubionego zespołu z okazji jej osiemnastych urodzin. Dostaje niespodziankę, która umożliwia jej wejście na backstage, gdzie główny artysta proponuje jej noc w jego pokoju hotelowym. _ historia nie ma o...