20

1.2K 61 26
                                    

Wyszliśmy roześmiani z koncertu, kierując się w stronę jego samochodu. Alex trzymał rękę na moim ramieniu i opowiadał o jakiejś fance, która zemdlała tuż przed wejściem na spotkanie z zespołem. Oczywiście wtedy się nie śmiał, ale mogłam założyć się, że pod czarnymi okularami kryło się jego wesołe spojrzenie. To konkretne lubiłam najbardziej; zdawało mi się, że w brązowych oczach tańczą wtedy pocieszne ogniki, które zdradzały jego najskrytsze emocje.

Uzgodniliśmy, że zahaczymy o jakąś restaurację. Aby uniknąć spotkania paparazzi, zamówiliśmy pizzę na wynos i w rytmie głośnej muzyki pojechaliśmy w stronę naszego dzisiejszego miejsca noclegu.

- Jest ci ciepło? - spytał, gdy spotkaliśmy się przed furtką. Trzymałam w rękach ciepłą pizzę, a on skanował wzrokiem moje ciało. Miałam na sobie jego skórzaną kurtkę, czarne rurki i botki, czyli strój, który zapewniał mi dostateczne ciepło. Kiwnęłam więc głową, a on uśmiechnął się, przesuwając okulary na głowę. - Chodź.

Wykonał swój typowy gest, czyli umieścił dłoń u dołu moich pleców i zaczął popychać mnie w kierunku wydm ogrodzonych metalowym płotem.

- Nie można tam wchodzić - mruknęłam z uśmiechem, gdy brunet magicznie wynalazł dziurę, która umożliwiała wyjście na wydmy, kończące cię niewielkim klifem.

- Nikt nas nie zobaczy - powiedział, przechodząc na drugą stronę. Wziął ode mnie pizzę i dopiero teraz ujrzałam butelkę wódki w jego dłoni. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i dołączyłam do niego, gdy szedł już powoli przed siebie.

- Jesteś niemożliwy. - mruknęłam, a brunet spojrzał na mnie z uśmiechem, który zobaczyłam dzięki księżycowi w pełni, który odsłonił się po tylu dniach zachmurzonego nieba. Omijałam zręcznie kałuże do momentu, gdy Alex stanął przy niewysokiej przepaści. - Jest mokro.

- Usiądziemy na mojej kurtce.

- Zachorujesz - skarciłam go, a on wywrócił oczami.

- Nie jest aż tak zimno - uśmiechnął się, zdejmując z siebie skórzane okrycie. Położył je na trawie i rozsiadł się na samym środku z szeroko rozstawionymi nogami.

- A gdzie miejsce dla mnie? - zmrużyłam oczy. Uśmiechnął się pod nosem i zerknął na dziurę między swoimi udami.

- Będzie nam cieplej - powiedział wesoło. Parsknęłam, wywracając oczami i kucnęłam, aby chwilę później opaść w jego objęcia. Oparłam się niepewnie o jego tors, zsuwając się niżej, aby mógł położyć brodę na czubku mojej głowy.

Zamknęłam oczy i wciągnęłam nosem zapach morza, którego szum zawładnął momentalnie moim ciałem. Mój oddech stał się spokojniejszy, a kończyny rozluźniły się. Czułam, jak jego silne ręce otaczają mnie, jakbym była najmniejsza na świecie i nie mogłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta. Naszą prywatną chwilę przerwał jednak gość w postaci głośnego burczenia w moim brzuchu.

- Umieram z głodu - szepnęłam, a brunet zaśmiał się i lekko odsunął, aby przysunąć bliżej pudełko z pizzą. Wyjęłam jeden kawałek i ponownie oparłam się o jego pierś.

- Za nas - powiedział cicho, unosząc butelkę z alkoholem. Wódka zabłyszczała w świetle księżyca, a ja skrzywiłam się, gdy połknął ją, jak gdyby była jego ulubionym sokiem pomarańczowym.

- Daj mi - uśmiechnęłam się, biorąc kolejnego gryza pizzy. Brunet uniósł zaskoczony brwi, gdy postarałam się nie skrzywić, połykając gorzką ciecz. Butelka mroziła mi palce, więc oddałam ją Alexowi, który znów się do niej przyssał.

- Nie patrz tak na mnie - mruknął pod nosem, a ja parsknęłam, odwracając twarz w kierunku morza. Na horyzoncie widać było oświetlony statek, który spokojnie płynął przed siebie. Uniosłam kącik ust, wyobrażając sobie, że jestem na pokładzie. A później naszła mnie kolejna myśl:

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz