Obudziłam się z koszmarną suchością w gardle.
Skrzywiłam się i nie chciałam otwierać nawet oczu, więc leżałam na wznak z miną, jak u dziecka, które pierwszy raz spróbowało soku z cytryny. Walczyłam ze sobą i swoimi upartymi oczami, które pozostawały zamknięte nawet, gdy wysilałam wszelkie mięśnie twarzy, aby w końcu ujrzeć światło dzienne. Chciałam unieść nawet dłoń, żeby fizycznie unieść sobie powieki, ale ta się nawet nie poruszyła.
Czy ja umarłam?
Ruszyłam ręką, przez którą przeszedł dreszcz w momencie, gdy wysunęła się poza kołdrę, ale dalszy ruch nie był możliwy, bo długie palce zawinęły się wokół mojego nadgarstka w akompaniamencie cichego wydechu.
I wtedy otworzyłam oczy, przypominając sobie o wszystkich zdarzeniach z zeszłej nocy. Podziałało od razu, ale poskutkowało też jeszcze większym skrzywieniem, bo promienie słońca wypełniały bezwstydnie pokój. Akurat dziś musiało świecić słońce?
- Alex, puść - wymamrotałam pod nosem, próbując wyjąć rękę z jego uścisku. Nie patrzyłam w jego kierunku, więc nie mogłam skontrolować dużej dłoni, która w jednym momencie przyciągnęła mnie bliżej do rozgrzanego, nagiego torsu. Poczułam, jak jego duży nos zagłębia się w moich włosach, a palce zaczynają gładzić moje biodro.
Patrzyłam przed siebie rejestrując coraz więcej czynników. Ubrania w każdej części pokoju, opakowanie po prezerwatywie pod drzwiami, sok pomarańczowy...
Sok pomarańczowy.
Wysunęłam się z jego objęć i rzuciłam w kierunku butelki stojącej pod lustrem. Otworzyłam ją i z zamkniętymi oczami zaczęłam pić jej zawartość, jakbym nie miała dostępu do napojów przez całe swoje życie. Głęboko odetchnęłam, odrywając się od butelki i spojrzałam na siebie w lustrze.
Stężałam.
Otworzyłam szeroko oczy i odwróciłam się za siebie, licząc, że Alex spał dalej w najlepsze. Ku mojej uciesze tak było, więc upadłam na kolana, żeby pozbierać ubrania. Naprawdę byłam naga? Całą noc?
Gdyby ktoś obserwował, to co robiłam, to miałby niezły ubaw. Naga dziewczyna z roztrzepanymi włosami, rozmazanym na twarzy makijażem, łapiąca w pośpiechu ubrania porozrzucane na podłodze. Istna rozrywka.
Narzuciłam na siebie czarną koszulę Alexa i zapięłam kilka guzików, aby zakryć swój nagi tyłek w obawie, że ktoś jednak mnie podgląda. Z torby wyjęłam czystą bieliznę i wciągnęłam ją na siebie, a gdy w końcu byłam w bezpiecznym stanie oparłam się plecami o fotel i głośno odetchnęłam, zamykając oczy. To wszystko musiało wydarzyć się w minimum dwie minuty, ale rozbudziło mnie na tyle, że czułam jedynie pulsujący ból w głowie. Nic więcej.
Zacisnęłam palce u nasady nosa i spokojnie odetchnęłam. W końcu nic się nie działo. Po prostu straciłam dziewictwo. Każdy w końcu to zrobi. No może nie każdy. Czy są ludzie, którzy nie stracili nigdy dziewictwa?
- Czy ty siedzisz na podłodze?
Zachrypnięty głos przywołał mnie do porządku. Uniosłam szybko głowę i zobaczyłam Alexa, który leżał rozłożony na całej powierzchni materaca, niczym rzymski władca. Włosy sięgały mu już prawie do ramion, a we mnie uderzyła potrzeba ścięcia mu ich o minimum połowę. Patrzył na mnie z wysoko uniesionymi brwiami i spokojem wymalowanym na twarzy. Wyglądał na wypoczętego, podczas gdy ja zachowywałam się, jakbym dostała zastrzyk energii i przeżyła objawienie.
Która była godzina? Dlaczego wcześniej tego nie sprawdziłam?
Sięgnęłam do torby leżącej za mną na fotelu i na oślep wyjęłam telefon. Bałam się, że jest już pora obiadowa, dlatego wpatrywałam się w moje zdjęcie z Hannah na tapecie dopóki ekran znów nie zgasł.
CZYTASZ
backstage | a.t
FanfictionClementine wraz z przyjaciółka jadą na koncert ulubionego zespołu z okazji jej osiemnastych urodzin. Dostaje niespodziankę, która umożliwia jej wejście na backstage, gdzie główny artysta proponuje jej noc w jego pokoju hotelowym. _ historia nie ma o...