epilog

1K 71 37
                                    

Czasem wciąż wspominam ten dzień.

Było tak strasznie zimno, a ja poczułam wszelkie bodźce dopiero, gdy usiadłam na obskurnym łóżku w motelu. Zamarzły mi palce, a nos był tak czerwony, że wyglądałam jakbym pomalowała go farbą. Alex zawsze uważał, że wtedy wyglądałam najpiękniej. W końcu oboje się kochaliśmy. Tak całkowicie. Bez żadnej otoczki, bez innych ludzi, bez żadnych myśli.

Ale to było siedem miesięcy temu.

Do teraz wspominamy to zimno, które fundowała nam Anglia prawie każdego dnia trasy. Odkryliśmy, że tyle robiliśmy na zewnątrz, że zasługujemy na cieplejsze temperatury, aby dostatecznie wykorzystać naszą chęć wychodzenia, leżenia na wydmach i kłócenia się. To ostatnie zawsze miało miejsce w okropnym wietrze, dlatego postanowiliśmy, że nasz następny raz odbędzie się w słońcu i cienkich ubraniach.

Na szczęście Alex już wtedy wiedział, że wyjeżdża w trasę do Stanów. Z początku, gdy sobie o tym przypomniałam byłam na skraju łez, że nie zobaczę go przez trzy miesiące, ale później dostałam dyplom.

Więc po dwóch tygodniach wsiadłam w samolot i dogoniłam go w Nowym Jorku.

Nasze przywitanie na lotnisku La-Guardia przeszło do historii. No może przesadzam, ale zdjęcie, które nam zrobiono, jak wiszę w jego ramionach wtulona w jego szyję wywołałam i oprawiłam od razu, gdy je opublikowano. Wciąż je publikują. Tym razem z moim imieniem.

Zaczęło przybywać mi obserwujących w internecie, ale byłam tak zaabsorbowana moim związkiem z Alexem, że nie wstawiałam nigdzie żadnych zdjęć.

Do momentu, gdy w końcu znaleźliśmy najlepszą markę soku pomarańczowego.

Moje zdjęcie jak przytulam największą zgrzewkę napoju stało się naszym ulubionym. No zaraz po tych, które zrobiliśmy w Blackpool.

_

- Mam dość tych wyjazdów. - powiedział Alex, przytykając brodę do czubka mojej głowy. Leżeliśmy w małym mieszkanku w San Francisco na skrzypiącym łóżku. - Chciałbym być już tylko z tobą.

Potrzebowaliśmy tak mało do szczęścia.

- To najlepsza trasa jaką mieliście, Alex - zauważyłam, głaszcząc jego klatkę piersiową. Jego zarost podrapał mnie w wierzch dłoni.

Alex zamienił się bowiem w jaskiniowca. Włosy urosły mu bardzo szybko i sięgały prawie do ramion, a broda łaskotała całe moje ciało, gdy całował każdy jego skrawek.

- Wiem. - uśmiechnął się, całując moją skroń. - Bo nigdy nie czułem się lepiej.

- Czyja to zasługa? - spytałam kokieteryjnie, wchodząc na jego ciało. Włożył dłonie pod głowę i szeroko się uśmiechnął, oblizując dolną wargę.

- Moja własna - mruknął, a ja parsknęłam i pocałowałam go w te miękkie wargi.

- Dobra odpowiedź.

Gdy tylko mogliśmy kąpaliśmy się w oceanie, chodziliśmy po górach, spotykaliśmy się z zespołem i zaglądaliśmy do miejscowych księgarni i sklepów muzycznych. I kochaliśmy się tak bardzo, że cały świat wydał się nagle piękniejszy.

Z Hannah rozmawiałam prawie codziennie. Ale najbardziej zapadła mi w pamięć ta konkretna rozmowa, gdy siedziałam na balkonie z winem przy zachodzie słońca, patrząc na ocean. Dziewczyna spoglądała na mnie w ciszy przez kamerkę, po czym nagle powiedziała:

Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że mnie kiedyś nie posłuchałaś i do niego pojechałaś."

A ja przyznałam jej rację. Bo najgorsze decyzje często prowadzą do najlepszego zakończenia.

KONIEC
and they lived happily ever after

________

wow,
no była to przygoda, która umiliła mi bardzo życie.

chcę podziękować wszystkim, którzy byli tu ze mną w trakcie pisania i zachęcali mnie swoim entuzjazmem do dalszej pracy. a zawsze miałam problem z kończeniem książek, także jest to przełom.

jeszcze wczoraj nie miałam w planach żadnej nowej historii, ale może teraz mam coś z tyłu głowy nad czym trochę popracuję i chętnie się tym z wami w końcu podzielę.

i dziękuję moim kochanym komentatorkom ;) mam nadzieję, że jeszcze kiedyś doprowadzę was do płaczu.

love yourself

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz