26

798 57 10
                                    

- Jestem w domu. Mamo!

Obudził mnie krzyk, a z łóżka zerwał odgłos tłuczonego szkła i głośna wiązanka przekleństw. Wybiegłam z pokoju, a gdy stanęłam na szczycie schodów zacisnęłam usta w linię. Alex obijał się o ściany przedpokoju, pozostawiając za sobą zbity wazon. W ręku dzierżył butelkę wódki, a między wargami zapalonego papierosa. Nie mogłam ocenić jego spojrzenia, bo na nosie miał wciąż ciemne okulary, mimo że dochodziła pierwsza w nocy.

- Boże, Alex - wymamrotałam, schodząc na dół. Mężczyzna uniósł na mnie gwałtownie wzrok i szybkim ruchem zdjął okulary. Rzucił je bezceremonialnie na podłogę, a ja przystanęłam przymykając powieki.

- Clementine. - wybełkotał ruszając w moim kierunku. Chyba nigdy nie widziałam kogoś aż tak pijanego. Uśmiechał się, zdejmując z siebie dżinsową kurtkę. Potykał się o własne nogi, więc zebrałam się na odwagę i doskoczyłam do niego w jednym ruchu, gdy miałam wrażenie, że zaraz się przewróci. - Moja słodka, Clementine.

- Chodź, usiądziemy - powiedziałam cicho, chwytając go pod ramię. On jednak wyrwał dłoń i chwycił mnie u dołu pleców, aby chwilę później unieść mnie w powietrze. Pisnęłam, gdy szybko nami zakręcił, a moje plecy zderzyły się ze ścianą.

- Co ty masz, kurwa, na głowie? - spytał, złączając nasze czoła. Mamrotał coś przez zęby, gdy ja jeszcze chwilę rejestrowałam, że mam nową fryzurę. - Podoba mi się. - mruknął, dotykając mokrymi ustami czubka mojego nosa. - Bardzo.

- Cieszę się - powiedziałam smutno, przeczesując palcami jego włosy. Tak, było mi przykro, że musiał się upić, żeby powiedzieć do mnie więcej niż dwa słowa.

- Jesteś smutna, moja Clem? - spytał, składając pojedynczego całusa na moim policzku. - Coś zrobiłem? - kontynuował, stwarzając mokrą ścieżkę przez moją szczękę do ust i szyi, gdy ja przymykałam powieki i próbowałam się nie rozpłakać kolejny raz. - Wiem, że jestem kompletnym idiotą.

- Chodź do kuchni, Alex. Napijesz się wody - wyszeptałam, gdy mruczał coś przy moim uchu. Delikatnie opuścił mnie na podłogę, a ja odetchnęłam i zaczęłam ciągnąć go za nadgarstek do kuchni.

- Tęskniłem za twoim głosem. - powiedział, a mnie zadrżała szczęka. - Wiesz? Myślałem o nas.

- Tak? - spytałam, nalewając wodę do szklanki. Poczułam jego duże dłonie na biodrach i usta na szyi. - I co wymyśliłeś? - głos niebezpiecznie mi zadrżał.

- Nie chcę... - zaczął, chwilowo się ode mnie odsuwając. - Czemu każesz mi, kurwa, odpowiadać? - spytał, zabierając dłonie z moich bioder. Zatoczył się do tyłu, wpadając na lodówkę, z której zsunęło się kilka magnesów.

Zamknęłam oczy i przepchnęłam go na bok, aby kucnąć i pozbierać z ziemi pamiątki.

- Przepraszam, Clemmie. - wymamrotał, opierając się o ścianę. Podniosłam się i szybko otarłam łzę z policzka nim podałam mu szklankę z wodą. - Nie chcę tego.

- Poczujesz się lepiej - powiedziałam cicho, ale on kompletnie zignorował moje słowa i przyciągnął mnie do siebie za nadgarstek.

- Mogę ci coś powiedzieć? - spytał, otaczając mnie rękoma. Stałam przy nim, jak słup, pozwalając łzom płynąć z moich oczu, gdy przytulał mnie do siebie. - Baby, we both know. That the nights were mainly made. For sayin' things that you can't say tomorrow day. Crawlin' back to you... - zaczął fałszować, a ja tym razem nie powstrzymałam szlochu. - Przepraszam.

- Nie przepraszaj mnie - powiedziałam, wysuwając się z jego objęć. Wytarłam nos wierzchem dłoni, a gdy brunet zobaczył łzy na mojej twarzy momentalnie stężał. Zachwiał się na nogach, po czym ponownie chwycił mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do salonu.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz