3

1K 60 24
                                    

Samochód pędził przed siebie. Byłam już na tyle pijana, że naprawdę zdawało mi się, że jestem na innej planecie. Paliłam papierosa za papierosem, Alex śpiewał, krzycząc na cały samochód, a ja śmiałam się jak nigdy.

- Wiedziałeś, że panda po urodzeniu jest mniejsza od myszy? - spytałam. Alex spojrzał na mnie kątem oka i pokręcił rozbawiony głową. Pozbył się scenicznej otoczki i mimo że wciąż mnie onieśmielał każdym najmniejszym ruchem, to zaczynałam czuć się jakby ten wieczór był mi dany. - Naprawdę! Czytałam o tym ostatnio w szkole.

- Szkoła. - mruknął, kręcąc głową. - Już zapomniałem czym była.

- Ile miałeś lat, gdy założyliście zespół?

- Szesnaście. - uśmiechnął się. Westchnęłam i zaśmiałam się pod nosem. - Nie powinnaś tego wiedzieć? Jesteś taką fałszywą fanką?

- Może chciałam zacząć przyjemny temat rozmowy? - uniosłam jedną brew. Brunet odetchnął i skręcił na tyły wysokiego budynku. Wyjrzałam przez otwarte okno i ujrzałam jeden z najdroższych hoteli w mieście.

- Wejdziemy tyłem - powiedział, a ja kiwnęłam posłusznie głową i wysiadłam z samochodu. Poprawiłam futro na ramionach i ścisnęłam bardziej podkoszulkę mężczyzny.

A więc to tak miało się to skończyć? Przymknęłam oczy, pozwalając zimnym powiewom wiatru zmierzwić sobie włosy. Chciałam wierzyć, że to moja szansa na nowe życie, ale Alex miał inne podejście; wierzył, że wszystko jest jednorazowe, a każda chwila to przygoda. Może po prostu porozmawiamy. Może się razem upijemy i to tyle. Jutro i tak wrócę do domu.

- Chodź - pospieszył, stojąc już w drzwiach. Paparazzi raczej go nie śledziło, ale nie zdziwiłam się, że chciał znaleźć się w środku jak najszybciej.

Wbiegłam do środka, zerkając ostatni raz na czarnego Mustanga. Korytarz był pusty, ale winda mogła być pełna, więc skręciliśmy na klatkę schodową. Barierki były krwistoczerwone, a ściany białe jak śnieg. Alex wyciągnął w moim kierunku dłoń i zaczął ciągnąć mnie do góry. Schody ciągnęły się w nieskończoność - wyszliśmy dopiero na ostatnim piętrze, gdzie znajdowały się tylko trzy pary drzwi. Coś w stylu małych penthouse'ów. Ciekawe, czy był tu ktoś oprócz nas.

Weszliśmy do środka. Zdjęłam odruchowo buty, mimo że Alex ruszył przed siebie w swoim ciężkim obuwiu. Poszłam za nim, dotykając palcami burgundowej ściany w przedpokoju. Apartament był niesamowity; nie luksusowy a urządzony z klasą. Ściany zrobione były z rudej cegły, a meble świeciły czernią. Pod dużym oknem stała jedna z gitar Alexa, a na podłodze leżały dwie marynarki i bufiaste koszule, które widywałam wcześniej na zdjęciach. Przypomniało mi się, że sam miał na sobie tylko marynarkę i spodnie. Gdy odwrócił się w moim kierunku myślałam, że zemdleję.

- Drink? - spytał, a ja wzruszyłam ramionami i podbiegłam do łóżka, na które bezwstydnie wskoczyłam. Wciąż miałam na sobie duże futro, które otuliło mnie, gdy zamknęłam oczy. - Och, nie. Dziś nie śpimy.

- Kto powiedział, że śpię? - spytałam, nie uchylając powiek. Rozłożona w pozycji rozgwiazdy myślałam o tym, jak bardzo kręci mi się w głowie od wszystkich odczuwanych emocji i płynącego we krwi alkoholu. W pokoju rozebrzmiała muzyka  z najnowszej płyty. Lubiłam to, jak sensualna była. Kojarzyła mi się z...

Poczułam jak materac między moimi nogami się ugina, a duże dłonie łapią moje nadgarstki przyszpilając je do materacu. Wciąż nie otwierałam oczu. Na moje usta wpłynął jedynie niewinny uśmiech. Czułam jak się zbliża, czułam jak bicie mojego serca niebezpiecznie przyspiesza. Wtedy otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak mi się przygląda tym ciemnym spojrzeniem.

- Nie jestem dziwką - powiedziałam cicho, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.

- Wiem - mruknął chrapliwie, zbliżając twarz do mojej szyi. Niedotykana nigdy przez mężczyznę byłam wrażliwa na każdy najmniejszy dotyk.

- Może jak zostawisz mnie sobie na dłużej, to będę mogła się zastanowić - sapnęłam, gdy jego zimny nos dotknął mojej rozgrzanej szyi.

- Masz osiemnaście lat, Clementine - mruknął, sunąc nosem od ucha po krtań. Zacisnęłam usta w linię i odchyliłam głowę do tyłu. Wiedziałam, że się nie uśmiecha. Wiedziałam, że jest głodny mnie i tylko dlatego mnie tu wziął. Ale nie chciałam dać mu się tak łatwo.

- I? - spytałam. Drżenie głosu mnie zdradziło, a Alex chuchnął gorącym powietrzem na moją szyję, nim dotknął jej rozgrzanym językiem. - Nie możesz mieć wszystkiego. Wiesz, Alex?

- Myślę, że jednak mogę. - powiedział, przykładając teraz całe usta do wrażliwych miejsc na mojej szyi. Chciałam go odepchnąć, ale była to jedyna pieszczota, przed którą nie chciałam uciekać, więc pozwoliłam mu bawić się delikatną skórą przez dłuższy moment, uśmiechając się do siebie jak głupia. - Podnieca mnie, że nikt cię wcześniej nie miał.

- Tak? Świetnie, bo trzymałam się jak najdłużej tylko dla ciebie - szepnęłam urywając co drugie słowo, aby odetchnąć. Jego usta sunęły teraz do punktów za moimi uszami. Nigdy nie myślałam, że to może być tak przyjemne. Zwłaszcza, gdy jego dłonie wciąż cisnęły niemiłosiernie moje nadgarstki, a jego specyficzny zapach drażnił moje nozdrza.

- Każda trzyma cnotę jak najdłużej dla mnie. - powiedział, a ja zaśmiałam się pod nosem, chcąc zripostować, ale wyprzedziły mnie jego zęby, które nadgryzły boleśnie moje ucho, więc wydałam z siebie stłumiony jęk. Wtedy jego palce jeszcze mocniej zacisnęły się na moich nadgarstkach. - Podoba mi się, że jeszcze nie wiesz, co ci się podoba. To bardzo ważna nauka. Wiedzieć to o sobie. - mówił między pocałunkami na mojej szczęce.

- A ty chcesz to marnować na jedną noc? - odetchnęłam licząc, że nie dojdzie dziś do rzeczy, na które wolałabym jeszcze poczekać.

- Próbujesz mnie przekabacić? - szepnął wyzywająco. Uśmiechnęłam się i gdy poluźnił uścisk, uwolniłam dłoń, aby położyć ją na jego gorącym policzku. Spiął się i ściskając znów mój nadgarstek odłożył go na jego miejsce. - Nie uwiedziesz mnie.

- Nawet nie próbuję. - powiedziałam zgodnie z prawdą, uchylając znów oczy. - Jestem pijana i zakochana w tobie jako artyście.

-Więc uważasz, że jestem inny poza sceną? - spytał, a ja wyczułam, że się uśmiecha.

- Kto nie jest? - mruknęłam. Uniósł głowę znad mojej szyi i oblizał wargi skanując wzrokiem to moje oczy, to rozchylone wargi. - Po prostu przyznaj, że różnię się od innych, Alex. Wiem, że cię już uwiodłam. - zaśmiałam się szczerze, a on przerwał wpijając się w moje usta.

Przeniósł cały ciężar ciała na moje ręce, które na pewno odznaczą się małymi siniakami. Całował mnie z początku delikatniej, subtelniej, ale gdy poczułam rytm pozwolił sobie na wtargnięcie jego języka do moich ust. Czułam się zgubiona, a on to wyczuł, bo zwolnił i spróbował mnie nakierować. Wykorzystałam, że skupił się w całości na moich ustach i uwolniłam ponownie dłoń, aby wtopić ją w jego nalakierowane włosy. Szło mi coraz lepiej. Moje usta poruszały się na jego gładko, a to co działo się w ich wnętrzu doprowadzało moje podbrzusze do szału. Jego język poruszał się niczym żmija, która zasysała moje wargi. Podgryzał je, lizał, a wszystko stawało się coraz bardziej chaotyczne. Nasze usta rozdzieliły się, bo brunet zaczął całować strefę wokół moich ust, a kolejno policzki, nos, oczy i brwi. Dopiero po chwili się oderwał, przytykając czoło do czubka mojej głowy. Straciłam rachubę czasu. To mogło trwać nawet godzinę i być najlepszą godziną w życiu.

- Pierwsza lekcja za nami.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz