- Odwołali nam pieprzoną rezerwację.
Patrick warczał na cały samochód na głośnomówiącym, ale Alex nie wydawał się być zdenerwowany. Uśmiechał się pod nosem, gdy mężczyzna klął co drugie słowo, wypluwając zdania, jak karabin.
- Znajdziemy nocleg - powiedział spokojnie brunet, zerkając na mnie kątem oka. Kiwnęłam głową i wróciłam do wyglądania za okno. Właśnie wjechaliśmy do miasta, a hotel, w którym mieliśmy spać powiadomił swoich gości, że wystąpił przeciek związany z ulewą, która zaczęła powoli ustawać dopiero dziś. Oczywiście nie był to żaden problem, ale Patrick zdawał się tracić głowę.
- A co z resztą? - syknął, a Alex wywrócił oczami.
- To dorośli mężczyźni, Patrick. Jestem pewien, że będą w stanie załatwić sobie nocleg w jakimś motelu - westchnął. Słyszałam, jak Patrick głośno oddycha i byłam na skraju wybuchnięcia śmiechem.
- Jasne. - jego głos ociekał ironią. - Oczywiście, Alex. Widzimy się na koncercie.
- Tobie też miłego dnia, Patrick. - brunet rozłączył się i pokręcił rozbawiony głową. - Co za palant.
- Czemu go nie zwolnicie? - spytałam, bawiąc się rękawami kurtki.
- Bo mimo wszystko zna się na rzeczy. W tym półświatku trzeba mieć kogoś, kto zna zasady i ludzi - uśmiechnął się, a ja kiwnęłam głową i oparłam się o chłodną szybę.
- Mamy dużo czasu - mruknęłam, zerkając na zegarek. Dochodziła dopiero dwunasta, więc nie mieliśmy, co ze sobą zrobić przez następne sześć godzin.
- Musimy znaleźć miejsce do spania. - powiedział, mrużąc oczy. - I chyba mam pomysł.
Jeździliśmy przez miasteczko i wybrzeże dobre pół godziny, zanim Alex zatrzymał się przy uroczym budynku z widokiem na wzburzone morze daleko za centrum miasta. Na metalowej bramie z odpryskującą zieloną farbą znajdowała się tabliczka, informująca o dwóch wolnych pokojach z podkreślonym na czerwono napisem „TANIO".
Brunet wysiadł z samochodu, a ja momentalnie zadrżałam. Jego kurtka została na tylnym siedzeniu, a czarna koszula zaczęła powoli wsiąkać duże krople deszczu. Jakimś cudem zawsze narażał się na przeziebienie i grypę, a czuł się lepiej niż ja przez całe swoje życie. Obserwowałam jak naciska dzwonek, a później macha do starszego pana, który wyszedł na zewnątrz. Pulchny pan ponaglił go ruchem dłoni, aby wszedł do środka i chwilę później drzwi w kolorze bramy zamknęły się.
Uśmiechałam się do siebie, jak głupia; mało jaki celebryta zatrzymałby się bowiem w takim miejscu. Na szczęście ja przestałam uważać Alexa za celebrytę w momencie, gdy wsiadłam pierwszy raz do jego Mustanga.
A takie sytuacje tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że Alex jest perełką w tym zakłamanym świecie.
Chwilę później brunet pojawił się na zewnątrz i dał mi znak, żebym wysiadła. Przebiegłam przez deszcz i weszłam do środka, uśmiechając się momentalnie na uczucie wszechogarniającego ciepła i zapachu domowego ciasta.
- Dzień dobry - przywitałam się z siwym mężczyzną o rumianej twarzy, który lekko się ukłonił i wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą chętnie uścisnęłam.
- Albert. - przedstawił się i miło uśmiechnął, zerkając to na mnie, to na Alexa, który opierał się o miętowo-białą tapetę w różowe kwiaty. - Oczywiście będziemy z żoną dyskretni. Pan Turner powiedział mi nieco o...
- W porządku, Albercie. - uśmiechnął się Alex, kładąc mężczyźnie dłoń na ramieniu. - Odpoczniemy na górze i wyjdziemy przed szóstą. Nie obiecuję, że będziemy wcześnie.
- Och, oczywiście! - zawołał, rzucając się do ceramicznej misy, stojącej pod pozłacanym lustrem. - To dodatkowa para kluczy. Nie spodziewamy się gości, więc możecie wziąć obie. Ja i Phoebe mieszkamy w drugiej części domu.
- Jesteśmy wdzięczni - uśmiechnęłam się, a mężczyzna odwzajemnił gest i wskazał ręką schody.
- Wybierzcie ten pokój, który wam odpowiada. Nie krępujcie się. - powiedział, a Alex położył dłoń u dołu moich pleców i zaczął popychać mnie w tamtym kierunku. - W razie problemów, mój numer telefonu leży na szafkach nocnych.
- Dziękujemy! - krzyknęłam jeszcze, nim Alex dopchał mnie na samą górę.
Wybraliśmy pokój z lewej. Był wszechstronny, miał ogromne łóżko przykryte kolorową, dzierganą narzutą, a przede wszystkim zachwycił mnie drobny balkonik, który otwierał widok na Morze Irlandzkie.
- Nie mogłeś wpaść na lepszy pomysł - powiedziałam cicho, dotykając pięknych zasłon. Wszystko było tak zadbane, że chciałam zostać tu na całe życie.
- Odwróć się - mruknął brunet, a w momencie, gdy to zrobiłam pstryknął zdjęcie. Wywróciłam ze śmiechem oczami i podbiegłam do niego, aby wyrwać mu z rąk aparat, ale w tym samym momencie, zaplątał dłoń na moich plecach i powalił nas na łóżko.
Wpatrywałam się ze śmiechem w jego piękne oczy, ale widząc, że jest całkowicie poważny powoli się wyciszałam. Na mojej twarzy został jedynie uśmiech, gdy brunet hipnotyzował mnie swoim głębokim spojrzeniem w akompaniamencie deszczu uderzającego o szyby. Uniosłam dłoń i delikatnie odgarnęłam mu włosy z twarzy. Opuszkiem palca przejechałam po jego czole, nosie, policzku, a na końcu zatrzymałam się na wargach, które powoli studiowałam, oddychając głęboko przez usta. Były takie... malinowe.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze nosem, gdy pewnie przycisnął je do moich. Całował mnie namiętnie, zasysając się na dolnej wardze, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta, gdy czułam jego miękkie włosy pod palcami i smak papierosów i soku pomarańczowego. Jego dłoń znalazła się pod moimi plecami i delikatnie mnie uniosła, abyśmy byli jeszcze bardziej złączeni. Nasze języki ocierały się swawolnie o siebie, a usta wypuszczały pojedyncze oddechy, które z trudem łapaliśmy, jako że nie chcieliśmy się od siebie odsuwać. Ten pocałunek różnił się od innych; czułam, że Alex przekazuje nim wszelkie emocje, które zbierały się w nim przez cały ten tydzień, w czym utwierdzała mnie ta skryta delikatność w pełnych namiętności ruchach. Zadrżałam, gdy złożył kilka pocałunków na moich ustach, jednocześnie wkładając dużą dłoń w moje włosy. Im delikatniejszy był, tym bardziej czułam go w całym swoim ciele. Zawiłam się pod jego ciałem, gdy jego palce łagodnie przejechały po moim podbrzuszu.
- Nigdy nie obejdę się tym, jak reagujesz na najlżejszy dotyk - mruknął, odsuwając się od mojej twarzy. Uśmiechnęłam się zawstydzona i spuściłam głowę.
Czułam jego intensywne spojrzenie, gdy jego długie palce zmierzały coraz bardziej pod moją koszulkę ledwo utrzymując kontakt z moją skórą.
- Zrobimy dziś sobie fajny wieczór. - uśmiechnął się, a ja wróciłam spojrzeniem do jego brązowych oczu. Kiwnęłam niepewnie głową i parsknęłam, gdy trącił swoim nosem mój. - Idę wziąć prysznic.
Podniósł się i przeciągnął na środku pokoju. Uśmiechnęłam się, widząc jak jego pośladki napinają się pod wytartymi dżinsami, a gdy schował się w łazience wbiłam wzrok w sufit. Sięgnęłam na oślep za głowę, gdzie leżał aparat i wydrukowane zdjęcie. Chwyciłam je między palce i zagryzłam wargę, obserwując swoją zaskoczoną, a zarazem zrelaksowaną minę. Wyglądałam tak, jakby właśnie tu było moje miejsce - między grubymi zasłonami, w czerwonej kurtce przeciwdeszczowej i z fotografem w postaci ukochanego rockmana. Uśmiechnęłam się, przejeżdżając palcem po swojej twarzy na zdjęciu, po czym wyciągnęłam telefon z kieszeni i wysłałam Hannah zdjęcie Alexa z samochodu. Nie minęła minuta, a dziewczyna odpisała:
Hannah: jakim cudem się jeszcze w nim nie zakochałaś
__
ponad 100 gwiazdek ^_^
CZYTASZ
backstage | a.t
FanfictionClementine wraz z przyjaciółka jadą na koncert ulubionego zespołu z okazji jej osiemnastych urodzin. Dostaje niespodziankę, która umożliwia jej wejście na backstage, gdzie główny artysta proponuje jej noc w jego pokoju hotelowym. _ historia nie ma o...