- Jesteś w gorszej sytuacji od niego. Kochałaś go od dziecka, a on nie wiedział, że istniejesz.
Hannah rozmawiała ze mną od godziny, gdy ja wpatrywałam się w telewizor i jadłam zamówioną do pokoju pizzę. Książki do nauki na pościeli zostały nieruszone.
- To nie był ten typ miłości. Wtedy byłam świadoma, że nie wie o moim istnieniu. Teraz wiem, że wróci do hotelu i się ze mną prześpi - mruknęłam, wciskając kolejny kawałek pizzy do ust. Hannah zadławiła się colą.
- Ostrzegaj zanim powiesz coś takiego. - burknęła, wycierając twarz papierowym ręcznikiem. Mój pusty wzrok był wciąż utkwiony w kreskówkach na ekranie. - Wiesz o co mi chodziło. Wiedziałaś, że ci się podoba, oglądałaś z nim wywiady i wbrew pozorom go poznawałaś. A poznanie go w rzeczywistości tylko podwoiło czynniki, które dają ci pozwolenie na zakochanie się w nim.
- Nie kocham go. - powiedziałam, mrużąc oczy. - Kochałam go, jak siedziałam rok temu w domu i przeglądałam jego zdjęcia w galerii. Albo, jak ustawiałam go na tapetę w telefonie. Teraz po prostu nie wyobrażam sobie bez niego życia.
- Clem, jesteś świadoma, że mija dopiero drugi tydzień odkąd się znacie? - spytała, a ja prychnęłam, wkładając na oślep ser do buzi. Sos czosnkowy skapnął mi na nogę.
- Już o tym nie myślę. To żenujące, że zauroczyłam się nim tak szybko - mruknęłam, odgarniając grzywkę z czoła. Sos czosnkowy znów skapnął, tym razem na rąbek koszulki.
- To nie twoja wina. - jęknęła dziewczyna, odsuwając się od telefonu. Zerknęłam kątem oka na telefon; szatynka mrużyła oczy, opierając się o ramę łóżka z rękoma założonymi na piersi. - Alex jest niezłym skurwysynem - skomentowała nagle, a moje brwi wyskoczyły w górę.
- Czemu? - zaśmiałam się, wyciągając rękę po kolejny trójkąt pizzy. Musiałam otworzyć drugie opakowanie sosu.
- Bo sprawił, że się w nim zakochałaś - powiedziała cicho. Zamarłam z pizzą nad puchatym dywanem. Zacisnęłam szczękę i przymknęłam powieki, próbując przetrawić te słowa.
- Myślałam, że ustaliłyśmy, że się nie zakochałam tylko zauroczyłam - odpowiedziałam równie cicho.
- Granica jest cienka. - mruknęła szatynka, a ja zrezygnowana opadłam znów na kanapę. Pizza znowu znalazła się w moich ustach. - Zwłaszcza, gdy macie taką relację. Masz jakikolwiek pomysł, jak opisać mi to co robicie?
- Przyjaźnimy się - wymamrotałam, próbując utrzymać pizzę między zębami, gdy palcami nieefektywnie zdejmowałam wieczko do opakowania sosu.
- I przy okazji się pieprzycie. I przy okazji trzymacie się czasem za rękę i kłócicie, jak stare małżeństwo - wymieniała, a ja uśmiechałam się złośliwie pod nosem.
- Jest tyle rzeczy, których nie wiesz - mruknęłam, przekrzywiając głowę do ramienia w akcie skupienia na zamaczaniu pizzy w sosie, aby nie pobrudzić niczego innego.
- Clementine, jeżeli nie dowiem się w przeciągu sekundy o każdej z tych rzeczy, to się rozłączę i...
- Jednego dnia wynajęliśmy pokój w domku takiego staruszka. Upiliśmy się na wydmach i jedliśmy pizzę, a ja siedziałam między jego nogami. - zaczęłam, a smutny uśmiech zaczął pojawiać się na moich ustach. - Raz był zazdrosny, że poznałam jakiegoś chłopaka w mieście, więc odmówił przyjścia na koncert i musiałam go szukać w jakimś barze. Ostatnio tańczyliśmy wolnego w jego rodzinnym salonie. I możliwe, że mam tatuaż z tytułem piosenki... napisany jego pismem. - wymieniłam, opierając się o oparcie kanapy. Sos czosnkowy skapnął na drugą nogę. - I to pewnie i tak nie wszystko.
CZYTASZ
backstage | a.t
FanfictionClementine wraz z przyjaciółka jadą na koncert ulubionego zespołu z okazji jej osiemnastych urodzin. Dostaje niespodziankę, która umożliwia jej wejście na backstage, gdzie główny artysta proponuje jej noc w jego pokoju hotelowym. _ historia nie ma o...