32

679 46 18
                                    

Do stolicy dojechaliśmy wcześniej. Mieliśmy spędzić tam jeden cały dzień, gdzie chłopcy mieli wziąć udział w kilku wywiadach i sesji, a dwa kolejne dni zajmowały koncerty.

Starałam się uśmiechać do Alexa, ale on zdawał się być w zupełnie innym świecie. Ciągle palił, a od piwa nie odrywał się nawet w drodze - zrezygnował bowiem z dalszego bycia kierowcą i auto prowadziłam ja. Na moje pytania odpowiadał zdawkowo, a jak tylko go dotknęłam to momentalnie się odsuwał. Ale powiedziałam sobie, że nie stracę dobrego nastawienia, żeby nie zepsuć sobie całego wyjazdu. Alex podchodził do tego inaczej.

W Londynie ma swój apartament, więc zaparkowałam na wyznaczonym dla niego miejscu na podziemnym parkingu i wysiadłam, aby pomóc mu z rzeczami. Chwyciłam jego gitarę, a on spojrzał na mnie i sposób w jaki ją trzymałam i mogłam przysiąc, że chciał się uśmiechnąć; uczył mnie bowiem w jaki sposób powinnam ją trzymać, żeby jej nie uszkodzić, nawet jeśli była w pokrowcu. Szybko odwrócił jednak wzrok, a ja przewróciłam oczami i ruszyłam do windy.

Apartament okazał się być średniej wielkości mieszkaniem z nowoczesnym wystrojem. Na ścianach wisiały oprawione plakaty, w niektórych miejscach stały instrumenty i wszystko zdawało się do siebie pasować, a przede wszystkim do samego gospodarza.

- Gdzie położyć? - spytałam cicho, zerkając na bruneta. Momentalnie odsunął się od ściany, ale wiedziałam, że się o nią wcześniej opierał i przyglądał mojemu pierwszemu wrażeniu na temat jego domu. Dlaczego się tak zachowywał?

- Daj - mruknął, przejmując ode mnie gitarę. Torba zsunęła mi się z ramienia, więc odłożyłam ją na czarny fotel i zaczęłam zdejmować buty. Skłamałabym mówiąc, że czułam się tu chciana. Wzięłam jednak głęboki oddech i przybrałam sztuczny uśmiech, gdy pojawił się znów w salonie.

- Jaki plan? - spytałam, a on zerknął na zegar na ścianie i westchnął.

- Muszę zaraz wychodzić. Zostawię ci klucze, żebyś mogła... zwiedzić miasto - powiedział i odwrócił się na pięcie. Bawiło mnie, że wciąż stałam przy drzwiach, jak kompletnie obca mu osoba. Nie pokazał mi żadnego z pomieszczeń i nie zrobił nic w kierunku zachęcenia mnie do rozgoszczenia się.

Ścisnęłam palcami nasadę nosa, odganiając łzy, które ostatnio pojawiały się w najmniej oczekiwanych momentach. Nie było chwili, kiedy nie czułabym guli w gardle. Może było to poczucie winy, że kocham kogoś, kto nie chce o tym słyszeć? Nie wiem.

Wiedziałam za to, że na pewno nie chciałam pozwalać mu, żeby traktował mnie, jak zabawkę.

Poszłam więc za nim do jego sypialni, ale przystanęłam w miejscu, widząc jak stoi przy komodzie, wsparty na niej dłońmi i patrzy na swoje odbicie w dużym lustrze. Miał na sobie biały podkoszulek i czarne spodnie, a odrastające już włosy wpadały mu do oczu. Zebrałam się na odwagę i weszłam do środka; zauważył mnie w lustrze, ale nie zmienił pozycji, więc postanowiłam stanąć za nim. Obserwowałam teraz nasze twarze - moją, która krzywiła się z żałości i jego, która skrywała tak dużo, że odczytanie wszystkiego zdawało się być niemożliwe.

- Postaraj się uśmiechnąć. Chociaż dziś. - szepnęłam, a on przymknął oczy. Jego nozdrza rozszerzyły się. - Zawsze lubiłam najbardziej te wywiady, gdzie śmiałeś się i udawało ci się rozluźnić. Wiem, że jesteś do tego teraz zdolny, bo wiem, że spędzanie ze mną czasu daje ci to rozluźnienie. - oznajmiłam odważnie. Mięśnie jego pleców napięły się. - I nie, nie spytam cię o to co dzieje się teraz w twojej głowie, bo i tak mi nie powiesz. Ale postaraj się chociaż dla ludzi, którzy tak, jak ja kiedyś uśmiechają się do telefonu, gdy uniesiesz chociaż kącik ust.

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz