- Dzień dobry.
Obudziłam się już chwilę wcześniej, ale ból głowy powodował, że nie byłam w stanie otworzyć oczu. Teraz gdy czułam, że jestem niestabilna na materacu i czyjś miętowy oddech owiewa moją twarz nie miałam wyboru i otworzyłam jedno oko. Widząc, że nade mną wisi uśmiechnęłam się i skuliłam głowę do szyi.
- Powiedziałem dzień dobry - mruknął, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i spróbowałam odwrócić na drugi bok, jednak on uniemożliwił mi to, składając buziaka na mojej szyi. Parsknęłam, a on szybko zeskoczył z łóżka i zaczął chodzić po pokoju, zbierając nasze rzeczy.
- Masz dużo energii - stwierdziłam, zanurzając nos w poduszce. Pachniała nim. Oczywiście wszystkie te bodźce przypomniały mi, że zrobiłam z siebie wieczorem idiotkę, ale wiedząc, że Alex zachowuje się jak gdyby nic się nie stało zmotywowałam się do zapomnienia, że miało to w ogóle miejsce.
- Mam - powiedział, a ja wyczułam, że się uśmiecha.
- Mógłbyś podać mi...
- Sok pomarańczowy. - dokończył, a ja wyjęłam nos z poduszki i spojrzałam na niego z uniesioną brwią. - Stoi na szafce. Przyniosłem.
Zmrużyłam oczy, nim sięgnęłam na oślep po szklankę. Brunet uśmiechnął się pod nosem, po czym zniknął w łazience, zostawiając mnie w całkowitym szoku. Patrzyłam jeszcze chwilę na przekrzywioną roślinkę w doniczce, którą wcześniej zasłaniał, po czym wzruszyłam ramionami do samej siebie i wzięłam łyka soku.
Skłamałabym mówiąc, że nie zachowywał się tak przez kilka następnych dni. Zauważyłam, że miał więcej rzeczy do roboty przed koncertami, ale potem dowiedziałam się od chłopaków, że wcześniej ich po prostu w ogóle nie robił. Wstawał wcześnie, nawet wcześniej ode mnie, i prawie codziennie przynosił nam śniadanie do pokoju. W internecie znajdowało się coraz więcej zdjęć, na których byłam sama lub w towarzystwie zespołu, ale to również go nie przejmowało. A utwierdził mnie w tym moment, gdy wyszliśmy ze sklepu spożywczego na obrzeżach miasta, cztery dni po moim rozklejeniu w hotelu, i wpadliśmy na dziennikarza. Tak, pierwszego dziennikarza w moim życiu.
- Z góry przepraszam za przeszkodzenie w trasie, panie Turner - zaczął, gdy Alex po prostu go wyminął. Chwyciłam go ukradkiem za szlufkę błękitnych spodni i rzuciłam ostrzegawcze spojrzenie, więc ostatecznie się zatrzymał, a nawet zdjął ciemne okulary z nosa.
- Słucham - powiedział, zakładając ręce na piersi. Uśmiechnęłam się pod nosem; wiedziałam, że próbował pokazać facetowi z kim rozmawia.
- Oczywiście zostałem wysłany tu, aby zapytać pana o relację, która targa emocjami fanów każdego dnia. - zaczął ze śmiechem, co nieco rozluźniło Alexa. Puściłam więc szlufkę jego spodni. - Przepraszam, że nie zwracam się do pani osobiście, ale powodem jest oczywiście to, że sprawnie ukrywa pani przed światem swoje imię. - zwrócił się tym razem do mnie. Uśmiechnęłam się grzecznie, ale zerknęłam przerażona na bruneta. Nie wiedziałam iloma informacji mogłam i chciałam się podzielić.
- Tak jest ciekawiej, nie uważa pan? - spytał Alex, ratując nieco sytuację. Przysunął się nawet bliżej mnie, więc poczułam się znacznie bezpieczniej.
- Zdecydowanie jest to przychylne wszystkim portalom plotkarskim. - uśmiechnął się, a ja cicho się zaśmiałam. - Podzielicie się chociaż tym, co was łączy?
- Zamiłowanie do soku pomarańczowego, to na pewno - odezwałam się, nim przemyślałam fakt, że mówię do człowieka, który za kilka minut udostępni to w sieci. Mężczyzna kiwnął jednak z angażującym uśmiechem głową, a Alex zaczął uniósł wyżej kącik ust.
CZYTASZ
backstage | a.t
FanfictionClementine wraz z przyjaciółka jadą na koncert ulubionego zespołu z okazji jej osiemnastych urodzin. Dostaje niespodziankę, która umożliwia jej wejście na backstage, gdzie główny artysta proponuje jej noc w jego pokoju hotelowym. _ historia nie ma o...