37

664 50 28
                                    

- Po prostu nie uważam, że powinnaś jechać.

Hannah wyszła za mną przed dom. Rzuciłam jej przelotne spojrzenie, po czym otworzyłam samochód i zacisnęłam palce na klamce.

- Zaczynało być lepiej - powiedziała, a ja przymknęłam powieki.

- Nie było dnia, kiedy było dobrze, więc jak mogło być lepiej? - spytałam, otwierając drzwi.

- Mogłaś zamknąć ten rozdział.

- Zamknę go dziś - powiedziałam.

Trochę sobie nie wierzyłam. W momencie, gdy usłyszałam znów jego głos, gdy zwracał się bezpośrednio do mnie miałam wrażenie, że uniosłam się kilka metrów nad ziemię. Wprawdzie powiedział tylko te kilka słów i się rozłączył, ale to ile emocji mi przysporzyła tak prosta rzecz dała mi do zrozumienia, że muszę go zobaczyć ostatni raz. Ze stresu nie zmrużyłam oka i ocknęłam się dopiero w przerwie na lunch, gdy otrzymałam wiadomość z adresem. Był tu. Był w moim mieście i zatrzymał się w przydrożnym motelu. 

Wsiadłam do samochodu i uchyliłam okno. Zawiodła się - liczyła, że skoro Alex był powodem mojego cierpienia przez ostatni miesiąc, to zbiorę w sobie siły na tyle duże, że będę mogła go odrzucić. Cóż, a przynajmniej o nim zapomnieć, bo obie wątpiłyśmy, że kiedykolwiek się odezwie.

- To złamie ci serce, Clem - powiedziała dziewczyna, a ja wzruszyłam ramionami.

- Bardziej złamane nie może już być.

Szatynka w końcu wsiadła do środka. Umówiłyśmy się, że odwiozę ją do domu, aby moim rodzicom wydawało się, że jedziemy do całodobowego, a później do niej na noc. Miałyśmy alibi, bo jej rodzice siedzieli do późna u znajomych, więc nie sprawdzą, o której wrócę. 

Wysiadła, uprzednio zapewniając, że będzie na mnie czekać, a ja ruszyłam w drogę. Dochodziła dwudziesta druga, więc na ulicach było pusto, a ja mogłam przejechać przez całe centrum, przypominając sobie, jak to było, gdy pierwszy raz wsiadłam do samochodu Alexa i poczułam, że właściwie żyję. Te wysokie budynki, światła, neony reklamujące restauracje i sklepy i szum kół na asfalcie. 

Mój oddech zaczął być płytki mniej więcej w połowie drogi, a dłonie zaczęły się pocić i ślizgać na skórzanej kierownicy, utrudniając mi skupienie się na wyobrażaniu sobie naszego spotkania po takim czasie. Dla niektórych miesiąc to mało, ale dla mnie była to cała wieczność. Gdy zajechałam więc na parking i zobaczyłam go opartego o Mustanga z papierosem w ustach całkowicie mnie zatkało. Miałam wrażenie, że zamieniłam się w rzeźbę lodową, która roztopi się, gdy tylko do mnie podejdzie. 

Oddychałam coraz szybciej, a oczy miałam zamknięte. W końcu pociągnęłam nosem i otworzyłam drzwi. Niepewnie wysiadłam na zewnątrz i otuliłam się szczelniej kurtką. Motel nie należał do najprzyjemniejszych miejsc w mieście. Znajdował się koło autostrady, parking był tak duży, że auta zatrzymywały się na zupełnie przypadkowych miejscach na asfalcie, a znak z jakąś tandetną nazwą wisiał przekrzywiony od dobrego roku. 

Teraz wszystko wydawało się jednak mniejsze. Alex odepchnął się powoli od samochodu, gdy zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Moje włosy smagał zimny wiatr, roztrzepując je jeszcze bardziej niż sama zdążyłam to zrobić w samochodzie i piekł mnie w oczy, więc wyglądałam jakbym na starcie płakała z jego powodu. A może tylko sobie wmówiłam, że to wiatr był źródłem moich łez, a nie ta kula emocji, która wturlała się we mnie w momencie, gdy stanęliśmy na przeciwko siebie?

- Cześć, Clem - powiedział cicho, a ja przełknęłam ślinę i wypuściłam drżący oddech spomiędzy spierzchniętych warg. 

- Dlaczego chciałeś się spotkać? - zaczęłam, starając się nadać naszemu spotkaniu formalnego wyglądu. Spotkaliśmy się, żeby coś wyjaśnić i się rozejść. Prawda?

backstage | a.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz