Rozdział 34

141 14 9
                                    

Miłość to straszne cierpienie. Kto twierdzi inaczej, zapewne jeszcze nigdy nie odczuł tego szczególnego bicia serca.

Cornelia Funke – Atramentowa krew

Hinata spojrzała na bezksiężycowe niebo, zanurzone w ciemności tak absolutnej, że można było zobaczyć fragmenty Drogi Mlecznej. W oddali migotało mnóstwo gwiazd. Perłowe oczy rozszerzyły się na ten obraz.

Itachi spojrzał na nią, a potem odwrócił twarz do góry.

– Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam spadające gwiazdy. Może jak byłam mała.

– Mam tak samo – zaczął Itachi. – Kiedyś regularnie szukałem spadających gwiazd. Gdy jeszcze byłem dzieckiem, w lato lubiłem spać z Sasuke na dworze. Potrafiliśmy usnąć dopiero nad ranem, bawić się, rozmawiać i wpatrywać w gwiazdy.

– Kō zabierał mnie na dach rezydencji i tam opatuleni kocami patrzyliśmy się w niebo. Zawsze miał takie jedno życzenie... Chciał znaleźć sobie dobrą żonę – urwała. – Wypowiadałeś życzenia?

– Tak. – Pokiwał głową.

– Jakie?

– Jak powiem, to się nie spełnią, prawda? – Spojrzał się w jej oczy. Po chwili pochylił głowę, żeby ustami dotknąć jej szyi. Potem wsunął swoją dłoń w jej włosy, a przez jej kręgosłup przebiegł dreszcz.

– A masz teraz jakieś marzenia? – powiedziała łagodnie.

– Mam, jednak nie są proste w realizacji. Wątpię, żeby kilka gwiazd mi pomogło, a co dopiero jedna.

Hinata nie mogła przestać myśleć o tym subtelnym niebezpieczeństwie, które odczuwała wokół Itachiego. Stłumione zagrożenie, które wisiało nad nim jak chmura.

***

Kraj Gorących Źródeł tętnił życiem. Dotarli do kolejnej siedziby po zakończeniu festiwalu. Mieszkańcy jeszcze w odświętnych strojach chowali swoje stragany i zdejmowali dekoracje z domów.

Kolejna kryjówka nie była w zasadzie kryjówką, a piętrowym domem na jednej z mniej turystycznych ulic. Itachi otworzył drzwi. Dom wyglądał na opuszczony. Wnętrze pokryte było cienką warstwą kurzu. Hinata podeszła od razu do okna, aby je otworzyć i wpuścić trochę świeżego powietrza.

– Nie jest źle – rzucił Deidara i wszedł od razu po schodach. – Ja z Fū zajmujemy największą sypialnię! – krzyknął.

Fū poszła na piętro, a Hinata za nią. Weszła do kolejnego pokoju.

Hinata poczuła się jakby powróciła do świata żywych. Mieli dostęp do ciepłej, bieżącej wody oraz kanalizacji. Mieli światło i prąd. Nie musieli już się martwić o pilnowanie pochodni. Zdjęła ciężki plecak i ułożyła go na ziemi. Pomieszczenie było małe, jednak wystarczające na tyle, aby pomieścić normalne łóżko, komodę i szafkę. Hinata ucieszyła się, że nie musi już spać na futonie. Spojrzała przez okno. Miała widok na znajdujący się w oddali las.

Zabrała się za sprzątanie swojej sypialni. Rozpakowała się i zjadła ostatnią porcję swojego prowiantu. Szybko zapadł zmrok. Hinata wyszła z pokoju. Była zmęczona, ale chciała rozejrzeć się po okolicy. Całe miejsce było oświetlone przez małe latarnie.

Ogród wypełnił dźwięk cykad. Subtelny wiatr wstrząsnął liśćmi drzew. Księżyc był tylko srebrnym sierpem na niebie.

Przez krótką chwilę Itachi pozwolił sobie obserwować Hinatę w ciszy. Jej perłowe oczy niemal błyszczały. Itachi miał wrażenie, że aż odbijały światło latarni.

Hinata aktywowała Byakugan, sekundę później wykryła mężczyznę obserwującego ją z balkonu. Uchiha zeskoczył.

– Itachi – zaczęła. – Czy mogę... em...

– Śmiało.

Na policzkach Hinaty pojawił się rumieniec.

– Czy mogę cię przytulić? – spytała szybko.

Itachi pokiwał głową.

Hinata wtuliła się w szerokie ramiona mężczyzny, umieściła swoją głowę w przestrzeni między jego szyją a barkiem i wdychała jego mocny zapach. Chciała, żeby ją teraz pocałował, jak wtedy.

– Tylko to.

Jego dłoń ujęła jej kark, delikatnie zatapiając palce w jej miękkie włosy. Nachylił się do niej i pocałował, ale nie w policzek, jak Hinata się spodziewała, lecz w usta. Zawrotne ciepło przepłynęło przez jej żyły. Miękkie, zmysłowe wargi nakłoniły ją do oddania pocałunku. Hinata zacisnęła oczy, a przyjemność uderzyła ją w lędźwie. Jej tętno gwałtownie wzrosło.

Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Dlaczego tak nagle zaczęła reagować na dotyk Uchihy? Dlaczego czuła w sobie taki dziwny ogień... który za wszelką cenę domagał się ugaszenia?

Itachi pochylił się i odgarnął ręką włosy z jej prawego ramienia. Przyłożył swoje usta do jej miękkiej, mlecznobiałej skóry.

Wciąż jednak resztkami silnej woli opierała się temu, co najprawdopodobniej było nieuniknione. Mimowolnie otarła się o niego. Sapnęła z wrażenia. Itachi muskał jej szyję i odkryty obojczyk.

– Itachi–kun – zawołała resztkami silnej woli.

Uchiha wyprostował się i uśmiechnął rozbrajająco, widząc jej czerwoną twarz.

– Chcesz? – spytał.

– Tak – odpowiedziała bez wahania. Nic innego nie była w stanie odpowiedzieć. Ta głęboka czerń jego oczu niemal hipnotyzowała.

Język Itachiego przylgnął do jej, jego pocałunek był mocny i pełen głodu, nie było w nim nic miękkiego ani niepewnego. Był czystą pasją, czystą potrzebą. Uchiha zwinnie wplótł palce w granatowe włosy Hinaty i pożarł ją. Wydobyła zdławiony jęk.

Hinata poczuła rozpaczliwe pragnienie. Jej żołądek ścisnął się w supeł, a jej uda napięły. Przyjemne ciepło rozlewało się po jej brzuchu.



Poproszę o komentarze <3 Ostatnio ich trochę mało :c

Przeniewierca - ItaHina, Hinata w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz