Rozdział 2

282 22 13
                                    

Poznanie nowego człowieka ma w sobie coś z odkrycia nieznanego kontynentu.

Eugeniusz Iwanicki

Hinata przebrała się strój dany przez Itachiego. Miała na sobie czarne, długie spodnie i bluzkę w tym samym kolorze z krótkim rękawem, a na to założyła pelerynę z w czerwone chmury.

Hinata podeszła do biurka i chciała otworzyć szufladę.

– Zostaw – powiedział Itachi.

– Um... dlaczego?

– Daj mi halkę, którą miałaś na sobie. Weź tylko zwój. Lepiej dla ciebie, aby wszyscy pomyśleli, że cię porwano.

Hinata pokiwała głową. Chciała zabrać ze sobą rzeczy osobiste albo chociaż zdjęcie rodziny i przyjaciół z drużyny. Jeśli jednak ktoś uzna, że ją porwano, to wyśle pościg, wywęszą trop i ją znajdą. Albo chociaż nie uznają za zdrajcę i będzie mogła wrócić do Konohy.

Wrócić do domu... Nie wiedziała, czy kiedykolwiek wróci. Miała czarne myśli. Czy przeżyje? Czy odbiorą jej oczy? Czy zobaczy jeszcze kiedyś przyjaciół. Miała głęboką nadzieję, że tak.

Itachi przywołał kruka, któremu wręczył halkę nocną Hinaty. Ptak wyfrunął z pokoju przez okno z cichym trzepotem skrzydeł.

– Nie możemy już tu dłużej być, jest druga w nocy mamy około pięciu godzin aż zauważą, że cię nie ma. Musimy wykorzystać naszą przewagę.

Itachi pierwszy wyskoczył przez okno i bezszelestnie wydostał się z rezydencji. Nie obejrzał się za sobą. Jakby był aż tak zuchwale pewny siebie, że nie musiał się upewniać. Hinata ruszyła za nim.

Ledwie co się zgodziła, a już myślała nad ucieczką, przekraczając bramy Wioski Liścia. Nie wiedziała, czy postąpiła dobrze. Jednak jedna myśl ciągle chodziła jej po głowie. Itachi naprawdę mógł ją porwać, a jednak tego nie zrobił, widocznie jest im potrzebna jako sojusznik, a nie przeciwnik.

Co nie zmieniało faktu, że Hinacie trzęsły się nogi. Była przerażona spotkaniem z Itachim i jego wizjami. Była pewna, że będzie śniło się to jej po nocach.

Skakali po gałęziach drzew. Hinata wiedziała, że wyruszyli na północ. Po trzech godzinach biegu Itachi się zatrzymał.

– Na jaką odległość widzi twój Byakugan?

– Maksymalnie dziesięć kilometrów.

Itachi nie odpowiedział.

– Możesz sprawdzić, czy nikt nas nie goni.

Hinata pokiwała głową.

Wschodziło słońce. Niebo się przejaśniało. Wiał zimny wiatr. Podnosiła się mlecznobiała mgła.

– Nie widzę nikogo za nami, ale ktoś jest po prawej stronie od nas. Osiem kilometrów, shinobi Liścia.

– Rozumiem, zmienimy drogę. Powiedz, jeśli będziesz zmęczona.

Hinata poczuła się urażona. Uchiha traktował ją jakby była słaba, co zaprzeczało wcześniejszym jego słowom. Po chwili przestała o tym myśleć, bo zrozumiała, że przy Itachim niemalże każdy wychodził na słabego.

– Shinobi nas nie gonili, raczej wracali do Wioski po misji albo robili zwiady – poinformowała.

Hinata spojrzała się na Itachiego, który wyglądał bardzo niebezpiecznie. Miał napięte mięśnie i wyglądał jakby był gotowy w każdej chwili na atak.

Chciała zostawić jakiś ślad po sobie, muskała czasem drzewa swoją dłonią, aby zostawić tam jej zapach. Ale musiała uważać, nie mogła robić tego zbyt ostentacyjnie, bo gdyby Uchiha to wykrył...

Przeniewierca - ItaHina, Hinata w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz