Rozdział 7

193 16 7
                                    

 Zdrajca to patriota po złej stronie zwycięstwa.

Jay Kristoff – Nibynocwięcej

– Nie mówisz zbyt wiele o sobie, Itachi–san.

Była zaciekawiona Itachim. Nie wiele mówił, jednak wszystko, o czym wspominał miało głębszy sens.

– A chciałabyś coś o mnie wiedzieć? – spytał.

Hinata potaknęła. Lubiła Itachiego, nawet jeśli jego oczy przypominały jej wizje, które była zmuszona oglądać. Starała się nie patrzeć ciągle negatywnie na obecne sprawy i wyszukiwać pozytywów.

Zaakceptowała swoją sytuację, musiała sama przed sobą przyznać, że lubiła być w kryjówce. Czuła się niejako wolna. Bez rodziny, bez presji klanu. Mogła się uczyć, trenować, miała przy sobie Deidarę, Itachiego i Okashiego.

Bardzo brakowało jej Kiby i Shino, ale rozłąkę traktowała jako konieczny trening. W końcu Naruto opuścił Wioskę Liścia z sanninem, aby kiedyś wrócić do domu silniejszym. Przez pierwszy rok Hinata tęskniła, a potem przyzwyczaiła się do nieobecności Uzumakiego. Oni też może kiedyś się przyzywczają.

– Lubię pić herbatę.

– To już wiem – odrzekła. – Najchętniej pijesz jaśminową, moją ulubioną – dodała.

Chodzili po górach. Hinata miała widok na całą wioskę, którą przysłaniały rozłożyste drzewa. Z góry nie było nawet widać, że to wioska. Mogłoby się wydawać, że u podnóża są same lasy.

– Lubię także dango – przyznał.

Hinata zaśmiała się lekko i zasłoniła swoje usta dłonią.

– Pokazałem ci moje prawdziwe wspomnienia, te które najbardziej mnie ukształtowały. Można powiedzieć, że nikt nie zna mnie aż tak dobrze jak ty. Nikt nie był w mojej skórze. Ty widziałaś wszystko moimi oczami.

Hinata otworzyła szeroko oczy na słowa Uchihy. To było niemal wyznanie.

Obrazy z wizji wróciły do niej. Były przerażające.

– Ale nadal nie rozumiem ciebie i twoich czynów – przyznała. – Twoja przeszłość jest... okropna.

Itachi nie odpowiedział.

– Tutaj wydajesz się być dobrym człowiekiem. Nie postępujesz zbyt... łagodnie – wspomniała to, jak dołączyła do organizacji – ale dążysz do większego dobra.

– Życie nie jest czarno–białe. Coś co wydaje się czarne, w rzeczywistości zawsze ma odcienie szarości – odpowiedział i zapatrzył się na zachodzące słońce.

– Dlaczego to zrobiłeś, Itachi–san? Dlaczego skrzywdziłeś Sasuke? – Zebrała się na odwagę. – Nie mogę pojąć jak mogłeś go tak skrzywdzić.

– Hinata, nie zrozumiesz tego – uciął. – Wybrałem swoją ścieżkę, wierzę w to, że zrobiłem dla niego wszystko co najlepsze. Nawet jeśli mnie nienawidzi, to ja go kocham. Cokolwiek by nie zrobił, cokolwiek by nie powiedział.

Hinata milczała, nie wiedziała, jak ma się zachować.

Rodzinę się kocha, nawet jeśli robi się głupie rzeczy. To były jego słowa.

– W–wiesz dlaczego wtedy z tobą poszłam? – spytała, ale nie oczekiwała odpowiedzi. - Ze strachu. Byłam przerażona, nie chciałam, abyś atakował moją rodzinę. Mówiłeś wtedy o zabiciu całego klanu Hyūga, nie w tym kontekście, ale poruszyłeś tą kwestię. Miałam jeden wybór. Iść albo stracić rodzinę. W końcu byłbyś do tego zdolny – skwitowała.

– Hinata – zaczął. – Nie zależy mi na tym, żebyś cierpiała. Nie jestem dobry, więc nie uważaj mnie za takiego. Mimo to, nie chciałem cię wtedy skrzywdzić. Ani nikogo z twojej rodziny.

– Ale skrzywdziłbyś mnie, gdybyś musiał? Gdybym się nie zgodziła?

*****

Zgodnie z obietnicą rozdziały będą teraz krótsze, ale aż 3 razy w tygodniu! (albo 2 zależy od scen).

Myślicie, że Itachi skrzywdziłby Hinatę?

Proszę o gwiazdki i akapiciki *u* dodają tyle weny!

Przeniewierca - ItaHina, Hinata w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz